Trenerom Rafałowi Górakowi i Radosławowi Sobolewskiemu towarzyszyły odmienne emocje na konferencji prasowej po meczu #WISKAT. Oto zapis jej przebiegu.
Rafał Górak - GKS Katowice
„Trudny to niewątpliwie moment. Wydawało się, że powinniśmy wyjeżdżać stąd z trzema punktami, ale niestety tak nie jest. Słabo bardzo weszliśmy w to spotkanie i te pierwsze dziesięć minut było na pewno niedobre. Doliczony czas - jedenaście minut - to niestety również okres, w którym moi zawodnicy w jakiś sposób pogubili się i niestety tych punktów nie ma. Natomiast pozostały czas to na pewno dużo dobrej gry, dużo dobrej jakości. Wyszliśmy na prowadzenie. Wydawało się, że gra jest całkowicie pod kontrolą, a mieliśmy jeszcze doskonałą sytuację, żeby jeszcze ten wynik podwyższyć. Tak się nie stało. No cóż. Niekiedy po prostu im mniej się powie, tym lepiej. Ogromny żal i na pewno ogromny niedosyt z tego powodu, ale musimy po prostu sami uderzyć się w piersi, bo to nasza wina. Nikt za nas tego przecież nie zrobił” - zaczął trener Górak.
„Wydaje się, że jednak bardziej można by się doszukiwać indywidualnych spraw, bo kwestia obrony pola karnego jest dla nas sprawą czytelną i jasną. Powinniśmy sobie z tym zespołowo poradzić. Niekiedy niestety tak jest, że to właśnie komuś zabraknie tego przysłowiowego metra, albo niekiedy paznokcia i przeciwnik oddaje strzał. Szkoda, że niestety trafia do siatki” - dodał.
Na pytanie, na ile przymusowa przerwa w grze wpłynęła na postawę zespołu z Katowic, trener odpowiedział:
„Trudno powiedzieć, natomiast ten czas doliczony i te jedenaście minut, które doliczono, było zagrane przez nas słabo. Tak, jak pierwsze dziesięć, ale czy akurat przerwa przeszkodziła mojej drużynie? Powiem inaczej - nie powinna”.
Co po pierwszych 45 minutach szkoleniowiec przekazał swoim podopiecznym?
„Te pierwsze dziesięć minut było może średnie, ale później dostrzegaliśmy już bardzo dobre momenty. I to, że jesteśmy w stanie bezapelacyjnie tutaj powalczyć w drugiej połowie o pełną pulę. Taka była narracja w przerwie. Wiedzieliśmy, co zrobiliśmy źle w pierwszych fragmentach meczu, a później było odmiennie, było bardzo porządnie. Wierzyliśmy, byliśmy przekonani, że jesteśmy w stanie ten wynik odwrócić. W danym momencie już się tak działo, mieliśmy w drugiej połowie piłkę na to, żeby ten mecz zakończyć” - analizował.
Po zakończeniu spotkania szkoleniowiec wymienił się poglądami z sędzią Wojciechem Myciem.
„Chodziło o dwie decyzje dość mocno kontrowersyjne. Ja muszę to jeszcze oglądnąć. Zawodnicy byli bardzo mocno przekonani, że aut jest dla nas, że to nasza piłka. Ja tego tak nie dostrzegłem, to była bardzo dynamiczna sytuacja. Będziemy to na pewno jeszcze oglądać i będę mógł się odnieść do tych emocji. Zawodnicy byli mocno przekonani, że ta piłka powinna być dla nas” - zakończył.
Radosław Sobolewski - Wisła Kraków
„Skomentuję ten mecz po prostu, jakie emocje towarzyszyły podczas tego całego spotkania. I to będzie bardzo krótkie podsumowanie. Na początku były dobre emocje. Później były bardzo złe emocje i już końcówka, no to już naprawdę bardzo, bardzo pozytywne emocje i zwycięstwo. I chciałbym podziękować chłopakom za to zwycięstwo i za te bardzo pozytywne emocje” - zaczął.
„Popełniliśmy trochę błędów i w ustawieniu, ale również indywidualnych - jeśli chodzi o naszą grę obronną, ale najważniejszy był wynik. Wiem, że chłopcy niesamowicie chcieli tego zwycięstwa i niesamowicie o nie walczyli” - dodał.
Ponownie padło pytanie o stan murawy przy R22. Komentarz szkoleniowca był krótki:
„Tak naprawdę już komentowaliśmy sprawę boiska wielokrotnie i nie mam nic do dodania. Choć wchodzimy w okres zimowy, to mam nadzieję, że z tygodnia na tydzień to boisko będzie wyglądało lepiej”.
W środku pomocy zagrała trójka zawodników: Igor Sapała, Kacper Duda i Marc Carbó. Czy plan ten zdał egzamin? “Jestem bardzo zadowolony. Zdało to egzamin, skoro wygraliśmy mecz” - odrzekł.
Z boiska z grymasem bólu schodził Goku. Czy wiadomo już, co mu dolega?
„Goku zgłosił w przerwie, że podczas pierwszej połowy „poczuł” mięsień dwugłowy, ale bardzo mocno chciał jeszcze spróbować. Ale ja ze swojej strony nie chciałem ryzykować, bo przed nami jeszcze parę meczów. Stąd ta zmiana” - zakomunikował.
Wygrana nad GKS-em przyszła w doliczonym czasie gry. Na pytanie, kiedy Wisła zwycięży po płynnej grze, trener odparł:
„Wierzę w to, że ciężka praca przyniesie efekty i że przyjdą takie mecze, w gdy zagramy całe 90 minut plus ten czas doliczony bardzo płynnie. I bardzo dobrze w obronie i w ofensywie, a także w stałym fragmencie ofensywnym, defensywnym. Dążymy do tego, ale wiadomo, jak to jest w piłce nożnej trudne. Ale tak jak powiedziałem - tym razem najważniejszy był wynik i zwycięstwo w tym meczu”.
Sobotni mecz został przedłużony aż o 11 minut. Co trener przekazał swoim podopiecznym w czasie tego dodatkowego czasu?
„Ja skupiam się tylko i wyłącznie na sportowych sprawach. Reaguję w trakcie meczu, gdy jest chwila przykładowo oddechu, to staram się przekazać zawodnikom jak najwięcej energii, ale również przesłać jak najwięcej podpowiedzi, żeby po prostu ta gra była lepsza” - mówił.
„A co powiedziałem? Żeby na pewno nie tracili wiary w siebie, żeby walczyli do samego końca. Najważniejsze jest to, że to oni są na tym boisku. To oni decydują o swoim losie i oni decydują o tym, co zrobią i co się wydarzy w końcówce. Chciałem właśnie natchnąć wiarą, ale też były drobne podpowiedzi taktyczne. Już tak naprawdę bardziej chodziło o grę bezpośrednią i to przyniosło efekt” - kontynuował.
Poproszony o analizę początku drugiej odsłony meczu, powiedział:
„Przypomnę, że przed stratą bramki mieliśmy dwie stuprocentowe sytuacje. O tym też należałoby pamiętać i podkreślić. Natomiast później przydarzył się indywidualny błąd i pewność siebie zespołu po takim momencie nie jest na najwyższym poziomie. Ale cieszę się, że właśnie chłopcy dźwignęli ten temat i ostatecznie wygrali z naprawdę trudnym rywalem, grającym bardzo twardo. Jeśli chodzi o statystyki naprawdę prezentującym się też całkiem nieźle, mimo zajmowanej pozycji”.
Chwilę po wejściu na boisku Patryk Gogół dał swojej drużynie bramkę. Jak trener ocenia jego występ?
„Po to też zrobiłem tę zmianę, żeby wprowadził ożywienie w zespole. Też „Dudi” - jeśli chodzi o mobilność - pokazał się z niesamowitej strony. Pracował, harował najpierw wyżej, a później jego pozycja została obniżona i napracował się w tym meczu niemiłosiernie. Chciałem dodać sił zespołowi i to mnie cieszy, bo już któryś raz mówię, że Patryk Gogół nie trafił do Wisły przez przypadek. Analizowaliśmy tego chłopaka bardzo dokładnie. Bardzo mocno w niego wierzymy. Wiemy, jakim potencjałem dysponuje. Chcemy skrócić ten czas jego aklimatyzacji w Wiśle Kraków do jak najkrótszego czasu, ale wiadomo, że młody chłopak go potrzebuje, ale taką bramką na pewno bardzo mocno sobie pomaga. Raz buduje siebie, ale dwa też w szatni będzie mu łatwiej z pewnymi rzeczami i też będzie mieć większe zaufanie od partnerów. Oby częściej wchodził i strzelał bramki” - zakończył.