Mecz 1/16 finału Pucharu Polski zakończył się po myśli Wisły Kraków, która 3:2 ograła Siarkę Tarnobrzeg. Spotkanie ocenili trenerzy Mariusz Jop i Dariusz Kantor.
Mariusz Jop - Wisła Kraków
„Na pewno był to trudny mecz dla nas. Myślę, że zespół Siarki pokazał momentami to, co robi na poziomie III ligi - ciekawe ataki w ataku pozycyjnym i w fazie przejściowej. Z naszej perspektywy musimy to też potraktować jako nauczkę. Przy stanie 2:0 za szybko się rozluźniliśmy i za szybko pomyśleliśmy, że ten mecz już jest skończony. A szukając pozytywów, to pokazaliśmy, że można zdobyć bramkę grając o jednego zawodnika mniej. Można zdobyć bramkę po stałym fragmencie gry. Podsumowując - zadanie wykonane, gratulacje dla zawodników. Natomiast trochę więcej nas to kosztowało wysiłku niż zakładaliśmy ze względu na to, że graliśmy jednego zawodnika mniej” - zaczął trener Mariusz Jop.
Na pytanie, czy zespół Siarki czymś zaskoczył Białą Gwiazdę, trener odparł: „Wiedzieliśmy mniej więcej w jaki sposób rywale grają, w jaki sposób budują swoje akcje. Byliśmy na to przygotowani. Trochę tych ataków Siarki wynikało z tego, że mieliśmy sporo strat własnych. Takich, które nam się wcześniej nie zdarzały i to też spowodowało, że zespół Siarki się napędzał”, odnosząc się do błędów popełnianych przez jego podopiecznych: „Pretensji nie mam, natomiast to jest coś, z czego trzeba wyciągnąć wnioski i zwrócić na to szczególną uwagę, bo tak to napędzało przeciwnika, a my sobie w prostych sytuacjach trochę sami stwarzaliśmy zagrożenie. Nie w kontekście pretensji, w kontekście poprawienia tego w następnym spotkaniu”.
Padło pytanie o jakość boiska, które mogło utrudniać zadanie, na co odpowiedział szkoleniowiec: „Boisko było takie same dla obydwu drużyn, więc ja tutaj nie chcę absolutnie szukać tłumaczeń w tym aspekcie”.
Z urazem z boiska schodził Rafał Mikulec. Jakie są wstępne diagnozy? „Na razie nie wiemy do końca. Już pojawił mu się obrzęk w okolicy szyi i kręgosłupa. Został trafiony podobno łokciem przy walce, przy tym stałym fragmencie gry. To taka sytuacja, którą na pewno chcemy zobaczyć sobie na spokojnie na nagraniu. Mam nadzieję, że będzie do następnego meczu gotowy do gry” - mówił.
Na murawę trener posłał Kacpra Skrobańskiego jako ostatnią zmianę w ekipie z R22. „Były ostatnie dwie minuty chyba, jak Kacper wszedł, więc raczej założenie było takie, że zawodnicy drużyny przeciwnej będą w dużej liczbie w polu karnym i on przy swoim wzroście - przy atucie, jakim jest jego gra w powietrzu - chcieliśmy to wykorzystać na samą końcówkę, bo rywal też szukał dośrodkowań w pole karne. To było podyktowane tylko i wyłącznie względami taktycznymi” - zakończył trener Mariusz Jop.
Dariusz Kantor - Siarka Tarnobrzeg
„Gratuluję trenerowi wygranej i przejścia do następnej rundy. Czuliśmy, że tutaj w Tarnobrzegu dzieje się coś wielkiego. Od samego rana czy w tygodniu poprzedzającym, czy w mieście oraz w drużynie czuć było atmosferę święta i było to widać też na boisku. Pierwsza połowa była dla nas trudna, bo sporo czasu spędziliśmy w obronie niskiej, ale myślę, że nieźle się w niej ze swoich zadań i założeń wywiązywaliśmy. Pierwsza bramka to jakość Rodado w polu karnym - bardzo duża, czyste uderzenie i przegrywaliśmy 0:1. Na drugą połowę wyszliśmy jeszcze mocniej zdeterminowani, bo myślę, że od początku staraliśmy się grać odważnie. Staraliśmy się, na ile to było możliwe narzucić swój sposób grania, wysoko piłkę próbowaliśmy odbierać. Myślę, że kilka odbiorów w tej pierwszej połowie było, szczególnie tych Kosei Iwao. Udawało nam się odebrać piłkę zawodnikom Wisły, ale niestety nie zdobyliśmy bramki. Początek drugiej połowy i dostajemy drugą bramkę. Wydaje się, że może być już ciężko wrócić do tego meczu, ale po pięknej akcji całego zespołu zdobywamy gola. Od lewej strony, po pięknym zagraniu Kosei Iwao i Dawid Lisowski zdobywa kapitalną bramkę od słupka. I mamy swój moment. Próbujemy dążyć do bramki wyrównującej. Bramka wyrównująca też kapitalna - dogranie Kamila Ogorzałego na przedpole i Kosei Iwao świetnym wolejem kończy akcję. Żal trochę tej końcówki, bo gramy jednego więcej. Mogliśmy dużo lepiej zarządzać tym meczem, częściej zmieniać stronę, częściej jeszcze być w posiadaniu. Za dużo chcieliśmy pchać się praktycznie stroną, gdzie była piłka. No i zdecydowanie nam trochę tego zabrakło. Też duży błąd przy aucie, ale ja tak też zawsze powtarzam, że stały fragment gry to nie ma znaczenia, czy gramy w równowadze, w niedowadze czy w przewadze. Po aucie jeszcze chłopaków słońce oślepiło, nie widzieli tej piłki. Straciliśmy tę bramkę i było już za mało czasu. Wisła też mądrze rozegrała te minuty po zdobyciu bramki i nie stworzyliśmy sobie już do końca żadnej sytuacji. Szkoda, że przynajmniej do dogrywki nie doszliśmy. Myślę, że w jedenastu na dziesięciu mielibyśmy szansę przez trzydzieści minut jeszcze ten mecz wygrać. Mimo wszystko jesteśmy zadowoleni z tego, jak się pokazaliśmy. Nie było wstydu. Zdobyliśmy dwie kapitalne bramki, a wielu chłopaków myślę, że pokazało się z bardzo dobrej strony i też zobaczyli, jak cienka jest linia pomiędzy zawodnikami grającymi na co dzień w I lidze, a spokojnie mogliby grać w Ekstraklasie a zawodnikami, którzy na co dzień grają w III lidze. Także myślę, że kilku chłopaków naprawdę zrobiło sobie dobrą reklamę. My jako drużyna też się fajnie zareklamowaliśmy i myślę, że miasto też pokazało się tutaj z dobrej strony. Widać, że jest zapotrzebowanie na takie mecze” - powiedział opiekun Siarki. „Jeżeli w szatni przewija się najczęściej słowo „szkoda”, to znaczy, że postawiliśmy się w Wiśle i że każdy z tych chłopaków czuje niedosyt. Także na pewno dla nas to była świetna przygoda, świetna lekcja, bo myślę, że z takim zespołem, jak Wisła długo nie zagramy, szczególnie w meczu o coś, o stawkę. Także my musimy zrobić wszystko, żeby jak najszybciej albo po prostu dążyć do tego, żeby dostać się na ten szczebel centralny i żeby takich meczów było więcej” - dodał.