TS Wisła Kraków SA

Trenerski dwugłos: Puszcza - Wisła

1 rok temu | 09.04.2023, 09:59
Trenerski dwugłos: Puszcza - Wisła

Trenerzy po #PUNWIS.

Radosław Sobolewski - Wisła Kraków

„Jesteśmy na siebie bardzo źli, że przegraliśmy to spotkanie. Nie możemy odebrać zespołowi, że do tej pory fantastycznie pracował i to wszystko nam się układało. Z Puszczą niestety niektóre rzeczy nie pozwalały nam zagrać swojego meczu, pokazać do końca swojego stylu. Chciałbym jednak pochwalić chłopaków za walkę do końca, za chęć przeciwstawienia się drużynie przeciwnej. Widziałem, że na pewno chcą osiągnąć dobry wynik. Pewne rzeczy nam jednak nie wychodziły, bo nie mogły wychodzić. Tak, jak cieszyłem się z zawodnikami po zwycięskich meczach, tak teraz razem pocierpimy ze dwa dni po tej przegranej, ale już od poniedziałku szykujemy się do bardzo ważnego dla nas spotkania. Skupimy się na tym, żebyśmy zdobyli trzy punkty” - zaczął opiekun Wiślaków. „Wiemy wszyscy, jak gra Puszcza Niepołomice. Taki ma styl po prostu. Oczywiście gratuluję zespołowi Puszczy, żeby była jasność. Mogę powiedzieć, że zasłużyła na to zwycięstwo. Taki natomiast prezentuje styl wybijania przeciwnika z rytmu. Trwające bardzo długo wykonywanie każdego stałego fragmentu gry, spowalnianie tej gry. Nie wiem, czy gdzieś sędzia mógł coś więcej zrobić. To nie były faule na żółtą kartkę. To jest taki sposób na granie, a my niepotrzebnie się frustrowaliśmy. Marnowaliśmy troszeczkę tej energii, jeśli chodzi o ten element. Przestrzegaliśmy piłkarzy przed tym aspektem, ale czasami w trakcie gry, gdy człowiek jest zmęczony, trochę „podkwaszony” mózg różnie reaguje” - mówił.

Na pytanie, czy szkoleniowiec nie ma pretensji o niewłaściwe krycie przy pierwszej bramce dla gospodarzy, odpowiedział: „To nawet nie chodziło o krycie. Po prostu o lepsze warunki fizyczne, wyjście w tempo. Być może spóźniliśmy trochę z interwencję. Tę piłkę Mikołaj Biegański miał tak naprawdę na rękawicy. Niestety ugrzęzła w błocie i tak się ta sytuacja skończyła stratą bramki. Tyle mam do powiedzenia na ten temat”.

W przerwie meczu boisko opuścił Tachi. Czym była spowodowana ta zmiana? „To kontuzja, nie czuł się za dobrze. Miał zawroty głowy, więc absolutnie nie mogliśmy w tym przypadku ryzykować jego zdrowia i dlatego ta zmiana” - zaznaczył.

Tomasz Tułacz - Puszcza Niepołomice

„Bardzo się cieszymy z tej wygranej odniesionej w świetnym momencie. W meczu, który rozgrywaliśmy z Wisłą Kraków był obchodami stulecia klubu. Myślę, że to jest bardzo ważne dla wielu kibiców, działaczy i pewnie też dla zawodników oraz nas samych. Nie tylko tych, co są teraz, ale również osób, które pracowały w klubie przez tyle lat i ogromna radość dzisiaj panuje. Bardzo się z tego tytułu cieszę. Jeśli chodzi o sam mecz, to zostaliśmy nagrodzeni za to, co zrobiliśmy na boisku. Planowaliśmy pewną taktykę gry i zawodnicy ją zrealizowali. Maksymalnie utrudnili przeciwnikowi grę jeden na jeden poprzez bliskość, podwajanie, potrajanie. Wiedzieliśmy, jakie atuty, jednostki piłkarskie decydowały o zwycięstwach Wisły. I myślę, że dzisiaj miały bardzo utrudnione zadanie. Mówię tu o Fernandezie, o Muli. Tutaj chcę chłopaków naprawdę pochwalić. Jestem dumny z nich. Zostawili na boisku kawał serducha, zdrowia. Dają się namówić do tak ciężkiej pracy, co mnie bardzo cieszy, a to przynosi efekt i niekoniecznie faworyt, który - trzeba jasno to powiedzieć - wygrał siedem meczów z rzędu, wszystkie na wiosnę, czapki z głów przed takim wynikiem. Piłka nożna jest jednak taką dyscypliną, gdy przy konsekwencji działań i pewnej realizacji pomysłów, nad którymi się pracuje na treningu, można osiągnąć cel w postaci wygrania meczu. Myślę, że się bardzo cieszymy, ale już w środę kolejny mecz. Jeszcze raz z tego miejsca gratuluję zawodnikom, a państwu, kibicom, działaczom, osobom pracującym w klubie życzę w swoim i drużyny imieniu zdrowych, spokojnych i przede wszystkim rodzinnych świąt i smacznego śniadania wielkanocnego. W naszym przypadku ono na pewno takie będzie” - podsumował spotkanie trener gospodarzy.

W drugiej połowie dosyć szybko Biała Gwiazda zdobyła kontaktową bramkę. Czy w związku z tym pojawiła się obawa przed utrudnieniem zadania? “Obawa to złe słowo. Zdawałem sobie sprawę, że ta praca w tych trudnych warunkach - bo przecież wszyscy widzimy, że choć mamy kwiecień jak to wygląda, a boisko jest ciężkie tak, jak na pewnie wielu innych obiektach - może przynieść efekt w postaci większej ilości miejsca dla przeciwników. Uczulaliśmy zawodników, żeby nie stracić tak szybko bramki, żeby być blisko przy Muli, który oddaje bardzo niebezpieczne strzały nie tylko z nami, ale w wielu meczach. Nie udało się temu zapobiec, ale widząc, z jaką determinacją grają zawodnicy, jak wykonują nasze założenia, to może nie byłem spokojny, ale wierzyłem, że to się skończy pełnym sukcesem” - zakończył.

 

Udostępnij
 
6431704