TS Wisła Kraków SA

Trenerski dwugłos: Podbeskidzie - Wisła

10 miesięcy temu | 28.10.2023, 10:35
Trenerski dwugłos: Podbeskidzie - Wisła

Drużyna Wisły Kraków nie podtrzymała udanej serii i pod Wawel z Bielska-Białej wróciła na tarczy. Przebieg meczu 13. kolejki ocenili trenerzy obu drużyn: Radosław Sobolewski i Grzegorz Mokry.

Radosław Sobolewski - Wisła Kraków


„Tak naprawdę całkiem nieźle weszliśmy w to spotkanie i strzeliliśmy bramkę na 1:0. Niepotrzebnie później dajemy zespołowi, który jest w kryzysie, oddech. Błąd w przesunięciu, błąd w asekuracji bocznego obrońcy spowodował, że zespół przeciwny strzelił bramkę. I tak naprawdę po tym zaczął rosnąć, wierzyć w siebie. Dodatkowo czerwona kartka znowu w pierwszej połowie. Później przed przerwą niepotrzebny błąd w wyprowadzeniu piłki, gdy napędzamy w ten sposób przeciwnika poprzez stałe fragmenty gry i tak naprawdę ten mecz został ustawiony już w pierwszej połowie. Próbowaliśmy coś zrobić w drugiej części, ale tutaj nie stwarzaliśmy sobie już sytuacji, mimo że zmienialiśmy system, szukaliśmy rozwiązań. Przeszliśmy na grę dwójką napastników, do ustawienia 1-4-3-2, natomiast nie byliśmy w stanie zagrozić bramce przeciwnika i tutaj bardzo, bardzo jest nam przykro z powodu straty tych punktów niesamowicie. Niestety już jest po meczu. Najgorzej, że tracimy te punkty w takim momencie, gdy zdawało się, że jesteśmy rozpędzeni i wygląda to całkiem nieźle. Kolejny mecz przed nami i szykujemy się do niego” - zaczął opiekun krakowian.

W drużynie Wisły widoczna była nerwowość na boisku. „Sporo tej nerwowości było. Zwłaszcza przy wyprowadzaniu piłki, w operowaniu piłką było to widać. I to na pewno jest zastanawiające, bo do tej pory słynęliśmy z tego, że jest spokój w rozegraniu, spokój w grze. Natomiast tym razem trafił się taki dzień, że tej nerwowości było zbyt dużo i najgorsze, że z takimi konsekwencjami, że tracimy bezcenne trzy punkty” - mówił.

Poprzednie mecze pokazały dobre oblicze Białej Gwiazdy, także w obronie. Tym razem było nieco inaczej, a rywale dochodzili do sytuacji strzeleckich. „Większość tych sytuacji była już wtedy, gdy graliśmy o jednego zawodnika mniej. Chcieliśmy w pewnych fazach zaryzykować, a wtedy jednego zawodnika brakuje. To zawsze jest ciężko grać w dziesiątkę i jeszcze przez tak długi czas. Mówiłem już, że zdarzyły się nam błędy, które przeciwnikowi udało się wykorzystać. Zwłaszcza przy wyniku 1:0. Zaraz strzelona bramka na 1:1, gdzie był błąd w asekuracji bocznego obrońcy w bocznym sektorze” - analizował.

Jaki plan trener Sobolewski miał na drużynę w momencie, gdy czerwoną kartkę obejrzał Kacper Duda? „W tym wypadku przechodzimy na system 1-4-4-1, żeby zabezpieczyć grę z tyłu, ale też z opcją na to, że będziemy wychodzili z akcjami. Później chcieliśmy wzmocnić siłę ofensywną i przeszliśmy na system - tak, jak powiedziałem: 1-4-3-2. Wprowadziliśmy jednego zawodnika do ataku, chcieliśmy się przedostawać bocznymi sektorami bliżej pola karnego przeciwnika i tam dośrodkowaniami już z dwójką napastników w polu karnym. Też to od wyniku jest zależne, bo w meczu z Odrą mieliśmy korzystny rezultat i tam przeszliśmy już na piątkę w obronie. To zależy od dynamiki spotkania, od dyspozycji zawodników. Mamy kilka planów, kilka typów rozwiązań na taką sytuację” - mówił.

Na pytanie, czy zmiany w ekipie z R22 nie padły zbyt późno, trener odpowiedział: „Absolutnie nie! W odpowiednim momencie zrobiłem zmiany. Chciałem, żeby jeszcze ci zawodnicy, którzy grali w pierwszej połowie, pociągnęli zespół. Też chciałem dać szansę grając dwójką na boku, czyli ze skrzydłowymi. Chciałem jeszcze podmęczyć te boki Podbeskidzia, żebyśmy tam stwarzali przewagi. Nie wychodziło to, ale jeśli chodzi o pracę fizyczną, zawodnicy wykonali niesamowitą robotę i dlatego chciałem zmienić trochę ustawienie, żeby odwrócić uwagę przeciwnika. W ani jednym, ani w drugim przypadku nie stwarzaliśmy tych sytuacji. Nie mogliśmy się przebić przez obronę Podbeskidzia”.

Bielsko-Biała to kolejne miasta, do którego nie udali się kibice Wisły, aby ze stadionu dopingować swoją drużynę. „Oczywiście, że bardzo żałujemy, że nie ma naszych kibiców z nami na meczach wyjazdowych. Zawsze jest to niesamowite wsparcie i możemy tylko żałować. Mam nadzieję, że ta sytuacja się wyjaśni i po prostu kibice Wisły Kraków będą mogli podążać za swoją drużyną” - zakończył Radosław Sobolewski.

Grzegorz Mokry - Podbeskidzie Bielsko-Biała

„Chciałbym na wstępie pogratulować drużynie. Pogratulować kibicom z tego względu, że frekwencja na naszym stadionie była bardzo dobra i dziękuję za to wsparcie. Drużynie należy się duży szacunek, bo grała po trzech porażkach, po serii takich różnych pechowych zdarzeń, które dotknęły ten zespół. Mam tutaj na myśli kontuzje. Nikt nie patrzy na to, że na te trzy porażki złożyło się to, że nasze serce zespołu zostało całkowicie wyjęte. Mam tutaj na myśli środek pola. Bo najpierw Jaka Kolenc kontuzja. Wracał do siebie przez trzy tygodnie. Później kontuzja Jodłowca, odpada nam Michał Janota. Nasz jeden z czołowych zawodników w Tychach, Samuel Nnoshiri odnosi kontuzję w tym meczu. I musieliśmy te nasze problemy załatać grając z zespołem, który jakościowo jest najlepszy w tej lidze. Tracimy jeszcze z nim bramkę, a potrafimy się nie tylko podnieść, ale uważam, że też później kontynuować bardzo dobrą grę. Zespół pokazał determinację, pokazał skuteczną obronę, ale też pokazał wiele ciekawych akcji w ofensywie. Żałuję tylko, że ten mecz nie był spokojniejszy, pod większą kontrolą. Mam tutaj na myśli kontrolę, jeśli chodzi o wynik, bo i rzut karny, sytuacja wiadomo, stuprocentowa. Ale również były sytuacje Abate, Maksa Banaszewskiego, sytuacje po stałych fragmentach gry. Było tego sporo, ale nie chcę narzekać, bo bardzo się cieszę, a wiem jak my wszyscy potrzebowaliśmy tych trzech punktów” - zaczął trener gospodarzy.
Górale szybko odpowiedzieli na bramkę Wisły i złapali wiatr w żagle, który poniósł ich do zwycięstwa. „Myślę, że to był jeden z kluczy. Zmieniliśmy też taktykę, kilka zmian personalnych było. Od razu dwie zmiany w przerwie, spowodowane tylko i wyłącznie żółtymi kartkami moich wahadłowych. Bo i Titas Milasius miał udział przy pierwszej bramce i Michał Willmann miał udział przy drugiej, bo był daleko wyrzucony aut. Ale tak, zawsze szybka odpowiedź, gdy traci się bramkę, buduje zespół. Ten nasz gol pokazał, że jesteśmy w stanie nie tylko stwarzać sytuacje, ale też je skutecznie wykończyć” - kontynuował.

Górale na mecz z Wisła wyszli z trzema stoperami i wahadłowymi. Czym ten ruch był podyktowany? „Było to konkretnie pod Wisłę, ale nie chciałbym się na to ustawienie zamykać. Będziemy analizować zespół Arki i z całą pewnością po tej analizie dobierzemy odpowiednie ustawienie, żeby Arkę również zaskoczyć i zneutralizować jej atuty. Żółte kartki też nam trochę komplikują sytuację i musimy też tę sytuację rozwiązać” - zdradził.

Udostępnij
 
4670600