TS Wisła Kraków SA

Trenerski dwugłos: Motor - Wisła

1 rok temu | 24.09.2023, 12:07
Trenerski dwugłos: Motor - Wisła

To był udany wieczór dla Wisły Kraków, która pokonała Motor Lublin 4:1 w meczu 9. kolejki FORTUNA 1. Ligi. Po zakończonym spotkaniu z przedstawicielami mediów spotkali się trenerzy obu drużyn.

Radosław Sobolewski - Wisła Kraków

„Na wstępie chcę powiedzieć, że na pewno bardzo cieszy zwycięstwo na tak trudnym terenie w Lublinie. Wiemy, jak Motor umie skutecznie grać u siebie i to na pewno trzeba podkreślić - zwycięstwo w takich dużych rozmiarach. Natomiast ten mecz miał różne fazy. Na początku weszliśmy naprawdę nieźle w spotkanie, ale za chwilę Motor przejął inicjatywę. A później my strzelamy bramki. Na pewno był to bardzo trudny mecz i zawodnicy odczuli trudy tego spotkania bardzo mocno. Cieszy natomiast, że praca daje efekty. Tak, jak mówiłem w przedmeczowym wywiadzie, bardzo mocno skupiamy się w ostatnim czasie na fazie finalizacji, na skuteczności. Chcieliśmy to poprawić, żeby uspokoić nerwy i to przynajmniej w pewnych momentach było widać. Strzelamy na wyjeździe cztery bramki, bardzo się z tego cieszę. Mam nadzieję, że to spotkanie i również rozmiary tej wygranej mogą uwolnią chłopców z niepotrzebnych nerwów przed samą bramką i teraz zaczniemy już grać skuteczniej” - mówił szkoleniowiec z R22.

Końcówka meczu przyniosła sporo nerwowości i czerwone kartki. Jak trener ocenia tę fazę meczu? „Prowadziliśmy wiadomo 3:0 i bramka mogłaby napędzić przeciwnika, natomiast skutecznie się broniliśmy tak naprawdę przez całe spotkanie. Skutecznie i mądrze. Nastawialiśmy się na pewne rzeczy w wykonaniu Motoru, jeśli chodzi o taktykę, bo atakują specyficznie pole karne, jak również przy stałych fragmentach gry. Przy stanie 3:1 zespół Motoru poczuł, że można coś jeszcze zrobić, więc przyciskał, ale my skutecznie się broniliśmy i to jest najważniejsze. I w końcówce jeszcze podwyższyliśmy wynik. A po bramce Goku? To były nerwy, emocje. Piłka nożna to wiadomo, że są niesamowite emocje. Miło jest i fajnie znosi się pewne rzeczy jak się wygrywa, a inaczej pewne rzeczy się przyjmuje, jak się przegrywa. Niepotrzebne zdarzenie i tylko tyle mogę powiedzieć” - dodał.

Pressing w wykonaniu Białej Gwiazdy zmusił rywala do błędów, po których padły bramki dla krakowian. "Jesteśmy przygotowani taktycznie na pewne rzeczy. Tak naprawdę wysoki pressing Wisły Kraków wygląda dobrze od początku rundy. Nie to było naszym problemem. To, że mamy taką liczbę punktów, a nie inną, nie wynikało ze złej obrony, czy to wysokiej, czy średniej, czy też w polu karnym, tylko z braku skuteczności. I ten wysoki pressing wygląda w naszym wykonaniu podobnie w każdym meczu. Wiadomo, że pewne rzeczy modyfikujemy, uczulamy na pewne sprawy zawodników. Natomiast skuteczność tego pressingu jest zawsze w wykonaniu Wisły Kraków na naprawdę niezłym poziomie” - analizował.

Czy gospodarze zaskoczyli czymś krakowską Wisłę? „Żeby była jasność, to nie jest zarzut. Nie chcę, żeby to było tak odebrane, bo zaraz coś powiem i tak to ktoś zacznie odbierać. Różni trenerzy idą różnymi drogami. Niektórzy idą w pełen automatyzm, w powtarzanie pewnych rzeczy non stop i przez gdzieś te automatyzmy dopracowują do fantastycznego poziomu. Uważam, że takim właśnie zespołem jest Motor. Tutaj widać ewidentnie pracę trenera. A czy nas Motor zaskoczył? Nie zaskoczył. Analizowaliśmy dokładnie zespół rywala, chcieliśmy się jak najlepiej przygotować do tego spotkania, tylko jedno jest wiedzieć pewne rzeczy, a drugie później to wykorzystać. Żeby to nie zabrzmiało jako zarzut wobec sztabu szkoleniowego Motoru Lublin. Zaskoczenia może nie było, ale fajnie, że pewne fazy wychodziły nam po prostu lepiej w tym meczu, w tym dniu” - kontynuował.

Zdaniem jednego z dziennikarzy z Lublina faul Rodado na rywalu, po którym obejrzał czerwoną kartkę zamienioną przez arbitra na żółtą, był z kategorii bandyckich. Jak szkoleniowiec odniósł się do tej sytuacji? „Nie widziałem tej sytuacji w powtórkach, więc nie wiem, czy faul był tak jak pan to określił bandycki czy nie. Skoro jednak sędzia dał żółtą kartkę, to chyba nie można nazywać tego zdarzenia bandyckim. Jeśli taki by był, to jaka jest kara za bandyckie zachowanie? To czemu była żółta i to jeszcze po interwencji VAR-u?” - zakończył trener Wisły Kraków.

Gonçalo Feio – Motor Lublin

„Zanim przejdziemy do piłki nożnej, to chciałbym powiedzieć o dwóch rzeczach. Po pierwsze jestem dumny ze swojego zespołu. Wiem, że może brzmieć dziwnie po tak bolesnej porażce, do których nie jesteśmy przyzwyczajeni, ale taka jest prawda. Po drugie chcę podziękować kibicom. Po meczu nie zrobiliśmy tego z murawy, bo sami widzieliście jaka była końcówka. Straciłem dwóch piłkarzy na kolejne mecze, moim zdaniem niesprawiedliwie po czerwonych kartkach już na ławce. Nie wiedziałem zatem, co może się dziać już po meczu i dlatego, żeby uniknąć jakichkolwiek sytuacji, podjąłem decyzję, żeby zabrać całą drużynę do szatni. Jesteśmy jednak wdzięczni naszym kibicom. Ta drużyna zasługuję na pełną areną na każdym meczu" - zaczął. „Co do samego meczu, to nie wiem czy w tej lidze jest zespół, który był lepszy od Wisły Kraków. Wiem, że to brzmi absurdalnie, ale tak było. Po początkowej fazie, bardzo krótkiej, przejęliśmy pełną kontrolę nad spotkaniem. Wisła nie mogła właściwie wyjść z własnej połowy. Zarówno nasz atak pozycji, pressing - to była pełna kontrola nad spotkaniem i tylko potrzebne były sytuacje i my je mieliśmy. A później, wiadomo… Jak podajesz przeciwnikowi dwa razy tak, jak my podaliśmy, to jest nagle 0:2. I z tego podnieść nie jest się łatwo, ale mimo tego, to robiliśmy. Kolejny raz dużą konsekwencją, charakterem doprowadziliśmy do kolejnej sytuacji, żeby strzelić bramkę kontaktową. Nie udało nam się to do przerwy. W przerwie rozmowa z drużyną była bardzo krótka, bo taktycznie niewiele było do poprawienia. Wolicjonalnie również nie, bo byliśmy zdecydowanie lepsi od Wisły, ale musimy unikać takich błędów. Tutaj szacunek dla nich, że wykorzystali je bezwzględnie. W drugiej połowie tak samo to wyglądało. Mecz na połowie przeciwnika, pełna kontrola i dochodziliśmy do dogodnych sytuacji tak, jak w pierwszej połowie. Wisła miała karnego po stałym fragmencie gry, wyszła na 3:0, ale dalej nasza drużyna się nie poddała. Wyszliśmy na 3:1, a później szczerze myślałem, że VAR sprawdzi czerwoną kartkę dla piłkarza Wisły, ale okazało się, że w zamieszaniu w naszym polu karnym podobno była kolejna ręka. Ja jeszcze tego nie widziałem. Jest 4:1, mam dwóch piłkarzy mniej na kolejne mecze, choć będziemy się odwoływać. Mam nadzieję, że prawo sportu wygra, bo mamy wideo, na którym widać, że na pewno jedna z tych kartek była niezasłużona, a druga to słowo przeciwko słowu. Będzie zatem ciężko, ale jednak to nie może być czerwona kartka. Piłkarz wszedł na boisko, żeby rozdzielić piłkarzy, uspokoić sytuację. Biorę pełną odpowiedzialność za tę porażkę. Nie jestem do niej przyzwyczajony, tym bardziej trzema bramkami. Jeśli kibice są rozczarowani, to możecie być rozczarowani mną. Nie ma problemu” - mówił.

Szkoleniowiec Motoru zapytany, skąd porażka z Wisłą, skoro jego zdaniem byli lepsi od krakowian, odpowiedział: „Oglądał pan mecz? Byliśmy słabsi niż Wisła? Pan powie prawdę, ludzie mogą mieć różne opinie, to nie jest problem. A z czego wynikały lepsze statystyki gości? Bo podaliśmy im piłkę. Wisła poszła do kontry i zdobyła dwie bramki. A kolejne okazje? Jeden z karnych też podarowaliśmy przeciwnikowi” - kontynuował.

Z czego zdaniem opiekuna Motoru wynikały liczne błędy w dwóch ostatnich meczach, odparł: „To moja wina, treningi są słabe. Moja wina, mówię prawdę. Pyta mnie pan o przyczynę, dlaczego podajemy piłkę do przeciwników. To moja wina. Trzeba było kopnąć na połowę przeciwnika i nie byłoby takich problemów. To ja decyduję jak ten zespół gra”. „Zawsze najważniejszy na koniec będzie wynik, ale trzeba oddzielić rezultat od tworzenia gry. Zarówno tydzień temu, jak i teraz ten wynik mógł być diametralnie inny. To jest piłka nożna. Mecz ułożył się swoimi momentami i też jest coś takiego w sporcie i piłce to też występuje jak prawo serii. Jeśli mamy natomiast dalej pracować, to będziemy pracować tak samo konsekwentnie, jak do tej pory. Tak samo jak seryjnie wygrywaliśmy, tak pierwszy raz przegraliśmy dwa mecze z rzędu. Byliśmy konsekwentni, wyciągnęliśmy wnioski, żeby stać się lepszym. Teraz dopóki będą mnie tutaj chcieli, to będziemy robić tak samo” - zakończył.

Udostępnij
 
10341952