TS Wisła Kraków SA

Trenerski dwugłos: #KOTWIS

2 miesiące temu | 01.09.2024, 17:35
Trenerski dwugłos: #KOTWIS

Wrzesień Wiślacy zaczęli od remisu z Kotwicą Kołobrzeg 1:1 w 8. kolejce Betclic 1 Ligi. Po zakończeniu meczu z dziennikarzami spotkali się trenerzy Kazimierz Moskal i Ryszard Tarasiewicz.

Kazimierz Moskal - Wisła Kraków

„Przede wszystkim to, co czuję, to wielki niedosyt, bo stwarzając sobie tyle sytuacji musimy strzelić przynajmniej kilka goli. Bramkę straciliśmy po stałym fragmencie. Ten początek może nie był w naszym wykonaniu najlepszy, ale jeśli mam być szczery, to mogłem się tego spodziewać po tym czwartkowym meczu i po podróżach. Musieliśmy wejść w ten mecz jakoś i nie było to najlepsze wejście, ale tak, jak powiedziałem, jeśli w takim meczu masz tyle sytuacji, to musisz je wykorzystać choćby nie wiem co. Trochę graliśmy zbyt nerwowo w pobliżu pola karnego Kotwicy, stąd udało się tylko w końcówce strzelić bramkę wyrównującą” - zaczął szkoleniowiec Białej Gwiazdy.

Krakowianie wypracowali sobie dużą liczbę sytuacji, ale górę wzięła nieskuteczność. Czy trener pamięta spotkania z podobnym przebiegiem? „Trudno mi sobie teraz tak na szybko przypomnieć. Nie wiem, czy akurat prowadząc Wisłę, ale pewnie jakieś takie mecze w mojej historii były, ale ciężko mi w tej chwili tak na szybko sobie przypomnieć” - odparł. „Ten czas, który przed nami na pewno będziemy w końcu chcieli spożytkować i potrenować normalnie. Przygotować się do meczu z Wartą. Później znów mamy mecze co trzy dni, ale taki to był okres, że na treningi było bardzo mało czasu. To nie zwalnia nas i nie usprawiedliwia, jeśli chodzi o nieskuteczność, bo sytuacje były bardzo klarowne” - dodał.


W przerwie spotkania boisko opuścił Igor Łasicki. Z czego to wynikało? „Zmiana była spowodowana tym, że Igor znów zaczął odczuwać znowu to kolano i nie chcieliśmy ryzykować. Chciał jeszcze wyjść na drugą połowę i zobaczyć, jak to będzie wyglądało, ale nie chcieliśmy, żeby tam coś się pogłębiło, bo Igor jest po trudnym okresie, kiedy rehabilitował się i nie było go w kadrze meczowej. Zagrał teraz w Brugii i chcieliśmy uniknąć jakichś poważniejszych urazów, ale i tak nie wiemy, co tam tak naprawdę się zadziało. Dopiero po badaniach będziemy mądrzejsi” - powiedział.

W wyjściowym składzie pojawił się James Igbekeme. Jak trener ocenia jego występ? „James zagrał po raz pierwszy po tak długim okresie. Tutaj nie mogliśmy się spodziewać wielkich fajerwerków z jego strony. Tak, jak przypuszczałem, że 45 minut spokojnie pewnie da radę. Dał więcej, ale ta zmiana też spowodowana była tym, że pojawiło się zmęczenie i żółta kartka na jego koncie. Chcieliśmy uniknąć bardziej przykrych konsekwencji” - analizował.

Ryszard Tarasiewicz - Kotwica Kołobrzeg


„Wiedzieliśmy, z kim się mierzymy. Wisła tak, jak i moim zdaniem Arka Gdynia mają największy potencjał piłkarski. Uważam, że dzisiaj zagraliśmy na tyle, ile mogliśmy w tych pierwszych sześciu kolejkach, abstrahując od meczu ze Zniczem, bo gdybyśmy tak grali, jak dzisiaj z Wisłą, to na pewno byśmy wywieźli z Pruszkowa punkty. Może nie wszystkie, ale większość sytuacji, które sobie stworzyła Wisła wynikały z tego, że po odbiorze naszym na 20-25 metrze za szybko traciliśmy piłkę w sytuacjach, gdy mogliśmy albo ją szybciej wyekspediować do przodu, ewentualnie utrzymać się przy piłce i wymusić faul. Chcieliśmy za bardzo grać technicznie, powiedziałbym elegancko. W momencie ataku pozycyjnego Wisły znowu ta szóstka, siódemka czy nawet ósemka zawodników z Krakowa zostawała blisko naszego pola karnego. Trzeba też docenić postawę Marka w bramce. Po to właśnie te największe ekipy, my taką nie jesteśmy, ale mówię, też liczą na postawę bramkarza. Na pewno bardzo cenny punkt z - jeszcze raz powtarzam - zespołem, dzisiaj była ósma kolejka, a oni mają 26 czy nawet więcej z zaległymi meczami, Wisła jest na najlepszej drodze, żeby awansować bezpośrednio. Nie chciałbym tutaj wyolbrzymiać naszego wyniku, ale taka jest prawda. Jeszcze raz gratulacje za postawę mojego zespołu, który bardzo dobrze bronił w polu karnym. Tak jak życzę powodzenia naszemu zespołowi w następnych meczach, tak i Wiśle Kraków” - mówił opiekun Kotwicy.

Dziennikarze dopytywali o lepszą postawę defensywny przy bramce Angela Rodado, co trener podsumował następująco: „W pewnym sensie można było łapać. Był taki moment, że uciekł naszą lewą stroną. Można było go ewentualnie sfaulować w naszym polu karnym… Jak już się zbliżał do pola karnego czy był w nim, to ciężko było o bardziej agresywną postawę naszych obrońców, bo ryzykujemy rzut karny. Wywołał Pan temat. Ja nie chciałem tego poruszać, ale z tego, co widziałem, to nie wiem, czy nie było faulu Urygi na Jonathanie w momencie,, gdy wygrał ten pojedynek, ale też nie szukajmy jakichś usprawiedliwień, bo graliśmy z zespołem, który ma więcej niż duży potencjał na poziom I-ligowy. Uważam, że mamy bardzo cenny punkt. Znowu zawodnicy już na sam koniec doświadczyli tego, że przede wszystkim dyscyplina, rygor defensywny. Też nie chciałbym tutaj, bo ja uwielbiam grę ofensywną, ale nie róbmy partyzantki, nie wymachujmy szabelką w momentach, kiedy jest to niepotrzebne” - zakończył.

Udostępnij
 
9952456