Po meczu w Głogowie z dziennikarzami spotkali się trenerzy obu zespołów: Albert
Rudé
i Piotr Plewnia. Zapis konferencji prasowej jest dostępny poniżej.
Albert Rudé Wisła Kraków
„Podsumowanie dzisiejszego meczu jest bardzo łatwe. Rywale byli od nas lepsi. Postawili się nam od pierwszej do ostatniej minuty. Gdy nie wchodzisz na ten poziom rywalizacji, którą potrzebujesz w tej lidze, to przegrywasz. To jest proste. Muszę przeprosić cały klub za to, co pokazaliśmy” – zaczął. „Musimy dokładnie przeanalizować tę sytuację. Nie brakuje nam niczego fizycznie, a emocjonalnie. Przegrywaliśmy pojedynki, drugie piłki, akcje w ofensywie i defensywie. Nie blokowaliśmy dośrodkowań, nie broniliśmy dobrze pola karnego. To się dziś pogłębiało i nas zabiło. To nie ma nic wspólnego z naszą fizycznością, to nasz „mental”. Dowód na to jest taki, że gdy w ostatnich piętnastu minutach zdaliśmy sobie sprawę, że spieprzyliśmy sprawę, to nagle zaczęliśmy atakować, stwarzaliśmy sobie sytuacje. Zaczęliśmy wygrywać pojedynki, byliśmy od nich lepsi. Dlaczego? To nie jest fizyczność. Niektórym się wydaje, że gdy Wisła gra piłką, to wystarczy. Wystarczy grać kombinacyjnie, dochodzić do pola karnego. A to nie wystarczy! To nie wystarczy i musimy to zrozumieć. Jeszcze raz powtórzę - to nie wystarczy! Musisz bronić, musisz wygrywać pojedynki, musisz walczyć, by awansować z tej ligi. Jeżeli tego nie zrobisz, to nie awansujesz. Jeżeli tego nie zrozumiemy, będziemy mieć problem. Nie zrzucam odpowiedzialności, żeby było jasne. To jest nasza praca jako sztabu szkoleniowego, by uświadomić wszystkich. Moim zadaniem, jako kapitan tego statku, jest taka właśnie świadomość. Będę nad tym mocno pracować by to poprawić” - wyjaśnił.
Podczas spotkania z mediami trener Albert Rude sygnalizował, że Billel Omrani nie jest jeszcze gotowy, aby znaleźć się w dwudziestce meczowej. Tymczasem zawodnik zaliczył w Głogowie debiut. Skąd ta zmiana? „Odpowiedź jest prosta, co się zmieniło. To nieobecność Baeny, który nie mógł być w składzie, a my potrzebowaliśmy kolejnego napastnika i stąd też obecność Billela” - odparł.
Co szkoleniowiec Białej Gwiazdy powiedział w przerwie swoim podopiecznym, którzy mimo słabej gry prowadzili z Chrobrym? „W przerwie, przy prowadzeniu 1:0, powiedziałem drużynie, że ten wynik to przypadek. Jest 1:0, ale nie zasłużyliśmy na prowadzenie. Powiedziałem chłopakom, żeby w drugiej połowie dali z siebie więcej. Nie podołaliśmy. Dlaczego? Trzeba to przeanalizować, ale myślę, że w pierwszych ośmiu minutach drugiej połowy nie wygraliśmy ani jednego pojedynku. Będziemy to analizować i pracować nad brakami w naszej grze. Możliwe, że przestaniemy pracować z piłką, a zaczniemy więcej trenować nad pojedynkami, drugimi piłkami, żeby być lepszym od rywala w stykowych sytuacjach. Minimum co musimy zrobić, to wyciągnąć naukę z tego, co się stało, by to naprawić” - podkreślił.
Dziennikarze zgromadzeni na sali sugerowali, że Wiślacy myślami byli już przy środowym starciu w Pucharze Polski, co zanegował szkoleniowiec: „Nie uważam, żebyśmy byli myślami przy meczu z Piastem, bo nie rozmawialiśmy o nim. Nie powiedzieliśmy o tym meczu ani słowa. Możliwe, że podświadomie piłkarze mówili sobie, że w środku tygodnia czeka ich bardzo ważne spotkanie i chcieli na nie zachować siły? Ale w tej lidze nie wolno kalkulować! Teraz tylko zgaduję, że może tak było, bo nie mam odpowiedzi. Musimy przeanalizować sytuację kadrową na mecz z Piastem. Musimy podjąć najlepsze decyzje, bo przed nami bardzo ważne spotkanie dla całego klubu”.
Pojawiło się także pytanie o wpis Prezesa Jarosława Królewskiego na platformie X, który zaznaczył, że wygrała lepsza drużyna - mentalnie, taktycznie i fizycznie. Trener odparł krótko: „Tak, dokładnie to samo powiedziałem”.
Piotr Plewnia - Chrobry Głogów
„Chyba wszystkim nam w Głogowie wyszedł ten mecz. Na trybunach, na boisku, poza boiskiem. Tylko się trzeba cieszyć z tego, że w końcu przyciągamy rzeszę naszych kibiców. Oczywiście nie każdy mecz będzie taki, trzeba o tym pamiętać, ale pozostaje się cieszyć, że rzeczywiście dzisiaj, przy takiej publice, zagraliśmy - co tu dużo mówić - bardzo dobre spotkanie. I w pierwszej i w drugiej połowie. Cieszę się, że w przerwie, po trudnym momencie, bo dostaliśmy gola, po którym sędzia skończył mecz, ale była reakcja zespołu. Zresztą reakcja była od pierwszej minuty taka sama. Najważniejsze są trzy punkty oraz przede wszystkim realizacja planu. Nie pozwoliliśmy Wiśle rozwinąć skrzydeł. Wiedzieliśmy, że nie możemy ich wpuścić swobodnie w pole karne, bo Wisła to jest bardzo dobry zespół, który gra naprawdę świetną piłkę i cieszę się, że ten plan naprawdę zrealizowaliśmy bardzo dobrze. Tak jak powiedziałem - trzy punkty są dziś najważniejsze. Teraz powoli skupiamy się na Arce Gdynia” – podsumował. „Praca jest wykonywana od pierwszego dnia, odkąd tu jestem. Ta pewność siebie jest budowana sukcesywnie. To nie jest tak, że da się z dołu wyjść i po przegranych sześciu meczach nagle zmieni się drużynę w ciągu dwóch tygodni. Nie ma takiej możliwości. A przynajmniej ja tego nie potrafię. Wszystko nad czym sukcesywnie pracujemy, to jest to, żeby tyle ludzi, ile dzisiaj było na trybunach, było częściej. Przyciągną ich bramki. Cieszę się zatem z tych trzech strzelonych goli. Zawsze pada pytanie, jaki wynik trener woli? Ja wolę wynik 4:3. To jest proces. Cieszę się, że ten proces idzie w odpowiednim kierunki i momencie. Chłopcy wierzą, bo potrafią być zaangażowani na boisku. Jeśli ktoś potrafi biegać, a wiemy, że to jest naszym atutem, to umiejętności potem przychodzą. I te umiejętności sukcesywnie z nich wyciągamy. Pracowaliśmy przede wszystkim nad wysoką obroną, żeby Wiśle nie dać się zbliżyć do naszej bramki i myślę, że w wielu momentach to nam się bardzo dobrze udało. Nawet w ostatnich minutach, gdy padła bramka kontaktowa na 3:2, też staraliśmy się przesunąć akcenty na wysoką obronę i trzeba być zadowolonym z tego, że to w większym wymiarze czasowym nam się udało” - analizował.
O komentarz do posta Prezesa Królewskiego poproszono także opiekuna Chrobrego: „Ciężko się tutaj odnieść w inny sposób, bo rzeczywiście tak ten mecz wyglądał. To był bardzo dobry mecz. Jeśli o nas chodzi, to prawdopodobnie nasz najlepszy mecz. Bardzo ważny aspekt taki, że obie połowy na bardzo wysokim poziomie. Cieszę się z realizacji zadań taktycznych, ale dalej mamy swoje miejsce w tabeli. Chcemy patrzeć jak najwyżej, ale bądźmy świadomi tego, że jeszcze nic się nie skończyło. Jeszcze dziewięć spotkań do końca i będziemy robili swoje na miarę możliwości. Nie patrzę w tabelę. Ona jest ważna w 34 kolejce. Jeśli w głowie nam się zawróci, to może być szybki moment, żeby nie szło nam tak jak trzeba. Interesuje nas teraz Arka i nic więcej” - mówił.