TS Wisła Kraków SA
Trenerski dwugłos

Trenerski dwugłos: #ZSOWIS

1 tydzień temu | 07.05.2024, 00:10
Trenerski dwugłos: #ZSOWIS

Po poniedziałkowym spotkaniu w ramach 31. kolejki Fortuna 1 Ligi, w którym Wisła Kraków rywalizowała z Zagłębiem Sosnowiec, trenerzy Albert Rude i Marek Saganowski spotkali się z dziennikarzami w ramach konferencji pomeczowej.

Albert Rudé – Wisła Kraków

Na początku szkoleniowiec Białej Gwiazdy podsumował przebieg meczu: „Będę mówił krótko. Tym razem wszystko, co było ważne w tym meczu, to skuteczność i wykorzystywanie sytuacji w polu karnym przeciwnika. W takich meczach czasami tak jest, że ktoś może strzelić taką bramkę, prawdziwą rakietę z dystansu, ale my musimy sobie z tym poradzić i zachować skuteczność w polu karnym przeciwnika”.

Po krótkiej analizie przyszła kolej na pytania od przedstawicieli prasy. Pierwsze z nich dotyczyło wykonania rzutu karnego przez napastnika Wisły - Szymona Sobczaka: „Tak, pierwszy był wyznaczony Sobczak. Dlaczego? Ze względu na liczby. Ponieważ miał najwyższą skuteczność z całego zespołu, jeśli chodzi o rzuty karne. Tym razem się pomylił”.

W dalszym ciągu Wiśle brakuje skuteczności. Z czego ona wynika? „Tak, jak powiedziałem, czasami może się tak wydarzyć, że stracimy taką bramkę, jak tutaj, ale musimy sobie z czymś takim poradzić. Z drugiej strony mieliśmy bardzo dużo sytuacji różnego rodzaju. Po krzyżowych podaniach, poprzez atakowanie półprzestrzeni, po strzałach, rzutach rożnych, wolnych. Oni bronili się kompaktowo, stali dobrze w pięciu w obronie. Zwłaszcza, gdy grali w dziesięciu przestrzeni było jeszcze mniej, bo jeszcze mocniej się cofnęli” - dodał.

„Potrafiliśmy jednak znajdować przestrzenie, żeby dochodzić do pola karnego. Co mogę powiedzieć po takim meczu? To, że nie wykorzystywaliśmy tych sytuacji było wręcz frustrujące. Robiliśmy, co mogliśmy. Zaczęliśmy grać na trzech napastników. Nawet Alana przesunęliśmy do ataku. Mieliśmy bardzo dużo zawodników w polu karnym. Jedyną rzeczą, jaką możemy teraz zrobić, to zaakceptować ten wynik. Starać się poprawiać i strzelać więcej bramek ” - odparł.

W przerwie meczu #ZSOWIS nastąpiła jedna zmiana w zespole z Krakowa. Na boisku pojawił się Igor Sapała, który zmienił Marca Carbó. Skąd wynikała ta zmiana? „Były dwie przyczyny tej zmiany. Jedną z nich były obciążenia. Wiedzieliśmy, że musimy go oszczędzić, bo 45 minut to było dla niego wystarczająco dużo. A drugą przyczyną było to, że wpuszczaliśmy Sapałę, o którym wiedzieliśmy, że może nam dać dużą jakość, jeśli chodzi o ostatnie podanie i strzał z dystansu” - podkreślił trener Wisły.

W kadrze meczowej zabrakło Dejviego Bregu. Jego brak wynika z kontuzji czy z przegranej pozycji na boisku poprzez rywalizację?  „W drużynie jest rywalizacja. Nie było żadnego problemu. Niektórzy prezentują się teraz lepiej od niego, a staramy się wybrać tych zawodników, którzy są dla nas najlepsi w tym momencie” - dopowiedział.

W pierwszych minutach meczu Rodado umieścił piłkę w siatce, ale arbiter doparzył się spalonego. Jak trener oceni tę sytuację? „Nie mogę tego komentować, bo z mojej pozycji nie miałem szans dokładnie tego zobaczyć, a nie widziałem jeszcze powtórek” - zakończył.

Marek Saganowski - Zagłębie Sosnowiec

„Wiedziałem, że Wisła będzie nas spychała mocno do obrony. Wiedziałem, że będziemy cierpieć. Tylko nie spodziewałem się, że aż tak długo i dużo. Dzisiaj mieliśmy dużo szczęścia. To szczęście, którego nie mieliśmy w poprzednich meczach, dzisiaj się do nas uśmiechnęło. Ten dobry los był bliżej nas. Oczywiście, trochę nam pokrzyżowała ta druga żółta I w konsekwencji czerwona kartka dla „Polara” plan, który mieliśmy na tę drugą połowę. Wydaje mi się, że mogliśmy jeszcze jakąś niespodziankę stworzyć, zaoferować tutaj kibicom. Wychodziliśmy z dobrymi kontratakami. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że Wisła będzie się odkrywała z biegiem czasu. Chcieliśmy postawić na szybkich zawodników, wychodzić bocznymi sektorami. Wyszło nam kilka fajnych kontr. Dochodziliśmy do sektora, do którego chcieliśmy dojść, ale potem brakowało trochę jakości, trochę obycia naszym zawodnikom. Ogólnie mogę powiedzieć, że z tego punktu mogę być zadowolony. Chciałem tutaj od razu podziękować kibicom, którzy do samego końca nas dopingowali. Przestrzelony rzut karny to też jest ta determinacja całego zespołu, że nie pozwolimy sobie strzelić bramki. Dzisiaj z tego, co widziałem ze statystyk, to 27 strzałów Wisły, naszych 7. Duża różnica jeśli chodzi o ofensywę. Przed tym meczem zmieniliśmy ustawienie na 3-5-2. Chcieliśmy zakryć boczne sektory. Nie udawało nam się to przede wszystkim w pierwszej fazie meczu. Potem po małych korektach w szatni wydawało mi się, że w drugiej połowie będziemy mogli kontrolować więcej i dłużej ten mecz. Tak, jak powiedziałem - kartka już później była taką wyrocznią, żebyśmy bronili się mocno w niskiej defensywie” - podsumował mecz.

W drugiej połowie regulaminowego czasu gry drugą żółtą kartkę otrzymał Polarus. „Nie wiem. Nie widziałem dokładnie tej sytuacji. Dla mnie to jest dziwna sytuacja, ponieważ zawodnik tyłem wykonuje ruch. Sam jak gdyby nie kontroluje swojego ruchu, bo nie widzi, co za nim jest. Kopie w naszego zawodnika, oddaje uderzenie w naszego zawodnika i jest druga żółta kartka. Te decyzje są w ogóle… Dzisiaj widzieliśmy początek. Nie wiem czego szukają sędziowie, bardziej usprawiedliwienia. Bo jeżeli jest sytuacja z pierwszych minut czy jest bramka, czy nie ma, to ja rozumiem… Możemy minutę oglądać powtórkę, a nie wiem, czy to nie jest szukanie jeszcze czegoś innego. Jeszcze jakiejś innej sytuacji. To trwało… Ja pierwszy raz coś takiego widzę, że to trwa pięć czy ponad pięć minut. To też jest kwestia do zastanowienia. Ci ludzie też muszą za to brać odpowiedzialność. Nie wiem dlaczego i jak to wygląda za granicą, ale oglądam praktycznie codziennie mecze zagranicznych lig i tam VAR szybciej reaguje. Ta czerwona kartka została przyznana, ale gdzieś na końcu trochę to szczęście nam sprzyjało, bo niestrzelony rzut karny i nie ulega wątpliwości, że Wisła dzisiaj... Przede wszystkim ta jakość z przodu tych zawodników przerasta tę ligę i każdy o tym wie. To nie trzeba się znać na piłce. Wystarczy popatrzeć na tych zawodników. Jak oni operują piłką, jak potrafią sobie zrobić przewagę. Dlatego dzisiaj jestem bardzo wdzięczny moim zawodnikom, którzy naprawdę „napruli się”, oddali serducho, dawali „z wątroby”. Po to, żeby zostawić tutaj punkt. Tak jak powiedziałem przed meczem chłopakom. Wisła zdobyła Puchar Polski i gratulacje oczywiście, ale tutaj jest liga i w lidze są inne warunki” - powiedział.

Ostatnie minuty meczu to wyrównujący gol dla Wisły i rzut karny dla Białej Gwiazdy. „Przy takim naporze przeciwnika nietrudno o jakiś błąd. Tym bardziej, że od 58. minuty graliśmy bez jednego zawodnika. Zrobiliśmy kilka zmian. Czekaliśmy, bo ten blok defensywny, szczególnie w niskiej obronie, w tych sektorach - tak jak powiedziałem, po przerwie zdecydowanie lepiej to wyglądało. No ale, jak już się traci zawodnika, to przy tej ofensywie, którą na dzisiaj dysponuje Wisła Kraków, to nie tylko my mieliśmy z nią problemy, ale choćby w Pucharze Polski zespoły ekstraklasowe też miały z nią duże problemy” - ocenił końcówkę meczu. 

Udostępnij