Trener Maciej Stolarczyk podczas konferencji prasowej przed meczem z ŁKS-em Łódź.
„Indywidualnie trenuje Vullnet Basha. Po ostatnim spotkaniu do treningów dołączył Kamil Wojtkowski, który jest brany pod uwagę w tym spotkaniu. Powoli do zajęć wdrażani są Łukasz Burliga i Daniel Hoyo Kowalski. Liczba osób kontuzjowanych się skróciła. Chcielibyśmy zamienić wrażenie, które pozostało po meczu w Szczecinie na smak zwycięstwa. Zdaję sobie sprawę, że zespół ŁKS-u jest od początku sezonu chwalony i to nie bez przyczyny, bo rzeczywiście gra bardzo dobrze i efektownie. Ale pomimo tych pozytywnych rzeczy, my znamy swoją wartość, wiemy na jakim poziomie możemy zagrać i jak to spotkanie może przebiegać. W ostatnich meczach kreujemy sytuacje, ale brakuje nam elementu związanego z zamianą tego na gole. Myślę jednak, że to kwestia czasu. Skuteczność była głównym tematem tych przygotowań” - tak rozpoczął podczas konferencji prasowej trener Maciej Stolarczyk.
Ofensywnie nastawieni rywale
Opiekun Wiślaków docenił także formę, jaką prezentuje najbliższy przeciwnik oraz dotychczasowe występy zespołu prowadzonego przez trenera Kazimierza Moskala. „Liczę, że będzie to ładny mecz między zespołami, które są nastawione na grę ofensywną i będziemy świadkami wielu pięknych akcji. Nie będę jednak hipokrytą - pomimo tego, że darzę sympatią trenera ŁKS-u, chciałbym żeby bramki padały po jednej stronie. Każdy ma swoje problemy - my mamy swoje, łódzki klub ma swoje. Różnice punktowe są tak niewielkie, że na przestrzeni dwóch kolejek można przejść z nieba do piekła i odwrotnie. Sądzę, że jutrzejsze spotkanie będzie ciekawe i liczę na to, że, jak zawsze, kibice w naszym domu pomogą nam, byśmy zakończyli je w pozytywnych nastrojach” - ocenił szkoleniowiec krakowskiej ekipy.
Kluczowa postawa zespołu
Jak zauważyli dziennikarze obecni na konferencji prasowej, w tym sezonie defensywa Białej Gwiazdy plasuje się w czołówce - do tej pory zespół z R22 stracił zaledwie dwie bramki. „Stan faktyczny jest taki, że strzeliliśmy mało bramek i mało też ich straciliśmy, jednak to tylko statystyki. To, co kluczowe to jak zespół prezentuje się na boisku, jak mocno i jak dużo kreuje sytuacji, a z drugiej strony, jak nie dopuszcza przeciwnika w pole karne. Dodatkowo, cieszy mnie, że mam większy wybór zawodników. To pozytywny ból głowy, gdy konkurencja gotowych do gry zawodników na daną pozycję jest większa” - zaznaczył trener.
Jeden za wszystkich
W ostatnich spotkaniach na środku defensywy współpracują ze sobą Rafał Janicki oraz Lukas Klemenz, którzy z meczu na mecz coraz bardziej się zgrywają. „Na pewno jest to kwestia dłuższej współpracy, rozmowy, analizy - to przychodzi z czasem. Na pewno mają swoje argumenty, mają potencjał do tego, by prezentować najwyższy poziom i to jest dla mnie ważne. Dla mnie to jednak jeden z klocków. Tak naprawdę to cały zespół odpowiedzialny jest zarówno za kreowanie sytuacji, począwszy od bramkarza, jak i za niedopuszczanie rywala do ataku, począwszy od napastnika” - zakończył trener Maciej Stolarczyk.