W piątkowy wieczór drużyna Wisły Kraków podejmie przy R22 Zagłębie Sosnowiec. Przed startem potyczki w 14. kolejce z dziennikarzami spotkał się trener Radosław Sobolewski.
Nieobecny z powodów zdrowotnych jest Michał Żyro, który rehabilituje kolano po zabiegu. Trener nie będzie mógł skorzystać także z zawodników wykartkowanych, czyli z Kacpra Dudy i Bartosza Jarocha.
Wisła Kraków nie ma dobrych wspomnień po ostatnim meczu z Zagłębiem, które ograło Białą Gwiazdę i pozbawiło szansy na bezpośredni awans. „Mamy niemiłe wspomnienia z tego meczu. Mogliśmy zrobić niesamowity krok do przodu w tamtym sezonie. Niestety Zagłębie pokonało nas wtedy i bardzo mocno utrudniło drogę do Ekstraklasy” - zaczął trener.
Szkoleniowiec z R22 będzie miał problem z młodzieżowcem, bowiem za kartkę wypadł Kacper Duda, a Kuba Krzyżanowski udał się z kadrą U-17 na Mistrzostwa Świata. „Akurat w naszym przypadku nieszczęścia się zbiegają. Kuba Krzyżanowski wyjechał na Mistrzostwa Świata, czego my oczywiście gratuluję i to jest też fantastyczna rzecz. W tym samym czasie jeszcze otrzymuje czerwoną kartkę Kacper Duda i też nie możemy korzystać z niego w najbliższych spotkaniach. Oczywiście naturalnym zmiennikiem tej dwójki jest Patryk Gogół i wyglądał naprawdę całkiem dobrze na treningach. Tutaj absolutnie dźwignie temat i pokaże się z jak najlepszej strony, będzie chciał pokazać, że tutaj nie jest z przypadku, tylko chce być ważną częścią zespołu. Co do młodzieżowców, to w dwudziestce będzie Mariusz Kutwa oraz Kuba Wiśniewski. Dwójka, która tak naprawdę wielokrotnie z nami się przygotowywała czy była zapraszana na treningi pierwszego zespołu czy mecze towarzyskie. Klimat pierwszego zespołu znają i teraz dostają szansę może też na debiut w pierwszej drużynie przed własną publicznością, co będzie na pewno dla nich bardzo dużym przeżyciem i mam nadzieję, że poradzą sobie z emocjami, bo jeśli chodzi o ich dyspozycję, to tutaj śmiało mogą sobie poradzić” - kontynuował.
Na pytanie, czy opiekun Wisły znalazł odpowiedź na pytanie, z czego wynikała słabsza dyspozycja jego zawodników w Bielsku-Białej, odpowiedział: „Trudno porównać ten mecz choćby do remisów ze słabszymi zespołami. Teoretycznie - żeby była jasność - słabszymi zespołami. Ten mecz porównałbym bardziej do spotkania z Odrą Opole. Na pewno, mimo naszych błędów, ten mecz mógł się inaczej potoczyć. Weszliśmy całkiem nieźle w to spotkanie, strzeliliśmy bramkę. W porządku, zrobiliśmy błąd w ustawieniu, przy zachowaniu struktury, przy asekuracji i straciliśmy bramkę na 1:1, ale później znowu jest to nieszczęście, że dostajemy czerwoną kartkę. Ten mecz mógł jednak zupełnie inaczej potoczyć, gdyby oczywistą dla mnie drugą żółtą kartkę dostał zawodnik Podbeskidzia. To musiała być druga żółta kartka, bo stempel zawsze karany jest żółtą kartką. Zawsze! Tutaj nawet nikt się nie zastanawia nad tym. Taki jest przepis. W tym przypadku zawodnik nie dostał żółtej kartki. A później dłuższy moment, gdy gra się dziesięciu, to nie jest prosta sprawa i nie udało się wywieźć z Podbeskidzia korzystnego wyniku. Wniosek dla mnie, dla całego sztabu i też dla chłopców po tym meczu musimy być taki, że niekoniecznie musi być tak, że jak dostajemy czerwoną kartkę, to musimy mecz przegrać. Musimy zrobić wszystko, żeby choćby zdobywać jeden punkt po takim meczu. I tutaj też analiza poszła w tym kierunku" - zwrócił uwagę.
Czy na postawę Białej Gwiazdy w Bielsku mogła mieć nieobecność Goku? „Wiadomo, że Goku jest niesamowicie ważną postacią tego zespołu i daje bardzo dużą jakość. Też pewność siebie reszcie zawodników. Potrafi wziąć piłkę, umie ją przytrzymać, wie co z nią zrobić. Umie asystować, umie też strzelać bramki. Nie chciałbym jednak zwalać porażki na to, że nie było Goku. Byli inni zawodnicy i starali się jak najlepiej wypełnić lukę po Goku. Do pewnego momentu wyglądało to całkiem nieźle” - analizował. „Przy okazji każdej konferencji mówię, że z naszej strony nie ma mowy o jakimkolwiek rozluźnieniu, lekceważeniu. Musimy wygrywać mecze i to jest duże ciśnienie, duża presja. Wiem, że mentalnie będziemy do tego meczu podejdziemy bardzo mocno skoncentrowani. Wiadomo, że zespół Zagłębia bardzo mocno się zmienił i potrzeba czasu, żeby pewne ogniwa zaczęła funkcjonować, ale widać po zmianie trenera, że to idzie w dobrym kierunku. Jedno co na dzisiaj można powiedzieć, to że faza przejściowa z obrony do ataku wygląda bardzo dobrze. Tacy zawodnicy jak Valencia czy Biliński fantastycznie się w tym czują i potrafią stwarzać zagrożenie dla zespołu przeciwnego. Dlatego musimy uważać w asekuracji naszego ataku, a będziemy chcieli atakować, będziemy chcieli bardzo agresywnie wyjść. Tym bardziej, że zespół Zagłębia grał Puchar Polski i to w wymiarze 120 minut. Będziemy zatem chcieli wyjść bardzo agresywnie, ale też z pełną odpowiedzialnością i z zachowaniem struktury przy asekuracji ataku, żeby nie nadziać się na kontrę” - kontynuował.
Drużyna z Sosnowca ma w nogach 120 minut gry w Pucharze Polski. Jakie znaczenie może mieć ten fakt w kontekście kolejnego meczu, który czeka ich już w piątek? „Powiem bardziej z perspektywy byłego piłkarza, żeby ktoś na mnie zaraz się nie rzucił. Oczywiście, że to ma znaczenie. 120 minut na niełatwej nawierzchni absolutnie zostaje w nogach. Trzy dni to można poświęcić jedynie na regenerację, załagodzenie mikrourazów, które po takich meczach i takim wysiłku występują. Dlatego nasz zamysł nie będzie się zmieniał, jeśli chodzi o to spotkanie. Będziemy chcieli zaatakować, zagrać agresywnie z piłką, ale też bez piłki” - powiedział.
Udany występ - mimo porażki zespołu - zanotował w poprzedniej kolejce Raton. Czy taka dyspozycja może mieć wpływ na wzmocnienie mentalu bramkarza? „Dzięki naszemu bramkarzowi wynik był cały czas na styku. Można powiedzieć, że czekaliśmy na taką sytuację, gdy my błyśniemy z przodu i może uda nam się strzelić bramkę wyrównującą. Jego dyspozycja cały czas nas utrzymywała w grze i to cieszy. Bardzo mocno pracujemy z Alvaro. Na treningu, ale również pod względem prowadzenia jego poza boiskiem. Dużo z nim rozmawiamy, żeby czuł pewność, jeśli chodzi o zespół, sztab, żeby czuł wsparcie. I widać, że to wygląda coraz lepiej. Jestem pewien, że jego gra również przekona w pewnym momencie naszych kibiców. Choćby ten mecz z Podbeskidziem pokazuje, że potrafi grać bardzo solidnie, dobrze i z takim charakterem można powiedzieć. Mimo że zespołowi nie szło, to cały czas stał na posterunku, dyrygował zespołem i ustawiał, podpowiadał, cały czas wspierał. I były też interwencje, które cały czas trzymały nas w grze i były bardzo cenne” - zakończył trener Radosław Sobolewski.