9. seria gier zaczyna się w najbliższy weekend. Wiślacy udadzą się do Lublina, by zmierzyć się z tamtejszym Motorem. Przed pierwszym gwizdkiem trener Radosław Sobolewski spotkał się z dziennikarzami.
Raport medyczny:
- Michał Żyro - jest po konsultacji lekarzy w Barcelonie, na tą chwilę poddany zostanie dalszemu leczeniu rehabilitacyjnemu z uwzględnieniem otrzymanych ustaleń, po powrocie do Polski przejdzie kolejne badania i podjęte zostaną dalsze decyzje;
- Patryk Gogół i Eneko Satrústegui - są wdrażani w trening, pod koniec przyszłego tygodnia powinni rozpocząć treningi z drużyną.
„Początek sezonu nie jest na pewno taki, jak sobie wymarzyliśmy, jak planowaliśmy. Największym obciążeniem są remisy u siebie w takich meczach jak ze Stalą Rzeszów czy tym ostatnim z Chrobrym Głogów. Mimo stwarzanych sytuacji i wskaźników, które pokazują, że jakościowo sytuacje stwarzamy sobie bardzo dobre. Expected goals o tym mówi, ale brakuje nam skuteczności. Brakuje nam spokoju w samej końcówce, w momencie finalizacji. Jeśli tylko ten element poprawimy i zagramy skutecznie tak jak z Arką Gdynia, sytuacja się odmieni w bardzo prosty sposób” - zaczął trener.
„Cały czas rozmawiamy z zespołem na temat detali. Przez takie małe rzeczy, jak brak uwagi, koncentracji, może zbyt pochopnie podjęta decyzja, kosztuje nas to później bardzo dużo. Tracimy przez to zwycięstwa, punkty. Później pojawia się frustracja, krytyka i to wszystko się napędza w złą stronę. Musimy być bardziej uważni w tym, co robimy. Nie chcę mówić, że bardziej zdeterminowani, bo zaraz będzie, że piłkarze nie są zdeterminowani. Absolutnie nie, bo widzę, że na każdy mecz wychodzi zespół z mocnym nastawieniem, żeby zagrać dobre spotkanie. Chodzi o to, żeby zwrócić uwagę przez ponad 90 minut na te małe rzeczy” - dodał.
Zdaniem dziennikarzy Wisła wciąż ma problemy ze skutecznością po stałych fragmentach gry Co sztab może zrobić, aby temu zaradzić?
„Zacznę może od stałego fragmentu w defensywie, bo wiem, że jest krytyka, że znowu tracimy bramkę po stałych fragmencie gry. Nie ma co kryć, że mamy jeden z najniższych, o ile nie najniższy zespół w lidze. Dobrze, że centymetry podnieśli nam Marc Carbo i Alan Uryga. Niestety zespół, jeśli chodzi o wzrost, mamy bardzo niski. Szukamy różnych rozwiązań w defensywie. Jeśli ktoś śledzi uważnie, to wie, że przechodzimy z pewnych systemów bronienia na inne, żeby zaskakiwać rywali. Próbujemy rozwiązań systemowych, żeby bramek nie tracić. I tak naprawdę to nam się udaje, bo pomimo niskiego wzrostu straciliśmy w ósmej kolejce dopiero trzecią bramkę po stałym fragmencie gry. Wcześniej miało to miejsce w drugiej kolejce. To nie wygląda źle, ale mamy przypiętą łatkę, że Wisła Kraków traci gole po stałych fragmentach gry, z czym do końca się nie zgodzę. Poprzez rozwiązania systemowe wybraniamy się z opresji, ale brakuje nam centymetrów, co też widać w ofensywie. Brakuje również nam takiego dogrania w punkt, takiego spokojnego, precyzyjnego dogrania. Próbujemy różnych rozwiązań - czy to gra krótka, czy bezpośrednio do bramki, żeby zagrozić rywalowi, jak choćby w meczu z Arką, gdy udało się strzelić gola bezpośrednio z rzutu rożnego. Brakuje jednak jeszcze dogrania, timingu. Receptą jest trening i zwracanie uwagi na pewne elementy” - tłumaczył.
Dobrą zmianę w starciu z Chrobrym dał Angel Baena. Czy wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie?
„Cieszę się, że Angel Baena prezentuje się w taki sposób. Tak jak o nim mówiłem, on przyszedł w trakcie okresu przygotowawczego, parę dni przed sezonem i potrzebował czasu na dobre przygotowanie. Dobrze się przygotował, dlatego dobrze się teraz prezentuje. Dał dobrą zmianę ostatnio, ale nie tylko on próbował ożywić naszą grę. Jeśli zawodnik prezentuje się w taki sposób, to wiadomo, że będzie brany pod uwagę, jeśli chodzi o wyjściową jedenastkę. Weźmy jednak również pod uwagę, że Miki Villar miał asystę. Z drugiej strony Goku pięknie zamykał akcję i strzelił bramkę. Ci zawodnicy też starają się dokładać swoje liczby. Chcielibyśmy, żeby było ich więcej, jasne, natomiast musimy do pewnych rzeczy podchodzić spokojnie” - dodał.
Igor Sapała jest ostatnio poza kadrą meczową. Na pytanie, czy jego sytuacja w drużynie jest wynikiem słabszej dyspozycji, trener odparł:
„Zawsze zwracam uwagę chłopcom, żeby nie przespali pewnego momentu i był moment, że za czerwoną kartkę Igor Sapała był odsunięty od składu. Inni zawodnicy zaprezentowali się wtedy czy to w meczu z Arką Gdynia czy z Miedzią Legnica naprawdę w sposób bardzo dobry. Środek pola wyglądał naprawdę nieźle podczas ostatniego meczu. Jak prześpisz swój moment, to później ciężko jest wrócić i tylko mocnym treningiem, mocnym sygnałem na treningu można pewne rzeczy wywalczyć”.
„Igor na pewno podniósł rękawicę. Chce rywalizować. Każdy z nas wie, że dysponuje niesamowitym potencjałem. Po wydarzeniach z meczu z Odrą musi jednak dobijać się do pierwszego składu. I ostatnio daje takie sygnały. Środek pola prezentuje się natomiast naprawdę godnie, dlatego w ostatnich meczach nie grał” - kontynuował.
Drużyna z Lublina dobrze radzi sobie na zapleczu Ekstraklasy, a do tego jest skuteczna. Co o przeciwniku sądzi szkoleniowiec?
„Motor gra po prostu swoją piłkę. Regularność w tym, co robi, może imponować. Mają ciekawe rozwiązania czy to przy wysokim pressingu, czy również broniąc się niżej. Widać takie systemowe rzeczy, które są powtarzane. Jak zawsze jednak na pewien sposób obrony jest sposób atakowania i tylko kwestią jest to, czy będziemy w stanie te momenty, które mogą być dla Motoru Lublin niewygodne, wykorzystać. Ten zespół wszedł bardzo dobrze w ligę, zaakcentował swój pobyt tutaj. Do tej pory gra niesamowicie skutecznie i na to musimy uważać. Na to będziemy uczulać swoich zawodników, że Motor zwłaszcza u siebie będzie grał do końca. Z drugiej strony przykład ich ostatniego meczu z GKS-em Tychy pokazuje, że jak druga strona zagra skutecznie, to można znaleźć sposób na Motor” - zakończył.