TS Wisła Kraków SA

Scenariusz, którego nie powstydziłby się Hitchcock. Wisła - Raków 3:2

4 lata temu | 10.06.2020, 20:59
Scenariusz, którego nie powstydziłby się Hitchcock. Wisła -  Raków 3:2

Sprawozdanie z meczu Wiślaków z Rakowem.

GALERIA ZDJĘĆ >>

Obie ekipy nie mogły zaliczyć restartu ligi do udanych – w dwóch dotychczasowych spotkaniach dorobek gospodarzy nie powiększył się, natomiast przyjezdni wzbogacili się o zaledwie dwa oczka. Po pechowym weekendzie nikt nie ukrywał, że w środę liczy się tylko zwycięstwo, gdyż brak pełnej puli postawiłby walczącą o utrzymanie Wisłę w niezwykle trudnej sytuacji, a Rakowowi właściwie odebrałby szansę na grę w górnej „ósemce”.

Zdecydowanie najbardziej pozytywną informacją, jaka płynęła z obozu Wisły był powrót do kadry kilku niezwykle ważnych graczy: Savićevicia, Hołowni, Sadloka i Niepsuja. Szansę na występ od pierwszych minut otrzymali tylko dwaj pierwsi – Czarnogórzec, przynajmniej w teorii, zajął miejsce zwolnione przez Tuptę, a wypożyczony z Legii piłkarz dosyć niespodziewanie „wygryzł” ze składu dotychczas podstawowego zawodnika, Sadloka, i został desygnowany do gry na wahadle. W jedenastce częstochowian, w porównaniu do meczu poprzedniej kolejki, nie odnotowaliśmy żadnej zmiany.

Chociaż początek starcia należał do Rakowa, to Wiślacy jako pierwsi przeprowadzili groźną akcję. W 8. minucie dośrodkowanie Boguskiego trafiło w rękę obrońcę przyjezdnych, Piątkowskiego. Sędzia po analizie VAR wskazał na wapno, a do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł kapitan, Jakub Błaszczykowski, i pewnym strzałem pokonał Szumskiego. Mimo zaskakującego otwarcia, podopieczni Marka Papszuna nie zaprzestali ataków i już kilkadziesiąt sekund później Tudor zwodem minął dwóch defensorów Wisły i wypuścił Browna Forbesa, jednak uderzenie Kostarykańczyka zostało zablokowane. Zawodnicy z Częstochowy próbowali rozciągać linię obronną Białej Gwiazdy – w wolne przestrzenie mieli wchodzić postawni napastnicy, którzy tylko czekali na celne dośrodkowanie. W 18. minucie Jach strzelał z wolnego podyktowanego na osiemnastym metrze, a piłka wpadła wprost w rękawice Buchalika. Kilka minut później Felicio Brown Forbes znalazł się w polu karnym, jednak jego próba nie sprawiła większych problemów golkiperowi Wisły.

Gospodarze postanowili bronić prowadzenia i głęboko się wycofali, skupiając swoją uwagę na defensywie i ewentualnych kontratakach. W niektórych momentach gra ekipy z Reymonta przypominała… obronę Częstochowy – krakowianie rzadko opuszczali własną połowę. W 38. minucie piłkarze trenera Skowronka przeprowadzili składną akcję, jednak mimo kilku naprawdę dobrych podań, w końcowej fazie zabrakło pomysłu i skutecznej finalizacji. Kilkadziesiąt sekund przed przerwą Biała Gwiazda dosyć niespodziewanie przejęła inicjatywę, a w okolicach 16-stki rywali pojawił się nawet Lukas Klemenz. Po dwóch doliczonych minutach sędzia Złotek zaprosił obie drużyny do szatni. Pierwsza połowa nieco rozczarowała – widać było nerwową postawę Wisły i niezliczoną liczbę dośrodkowań Rakowa.

Mimo zmiany połów, sytuacja na boisku nie zmieniła się w najmniejszym stopniu. Medaliki nadal zawzięcie atakowały, dorzucając piłkę z obu skrzydeł - dobre warunki fizyczne napastników z Częstochowy wręcz determinowały sposób rozgrywania ofensywnych akcji. W 50. minucie z kontrą ruszyli Wiślacy. Burliga otrzymał piłkę na prawej flance i w dosyć szczęśliwy sposób wywalczył rzut rożny. Równo po godzinie na tablicy świetlnej pojawił się wynik 1:1 - Raków wykorzystał zbyt wysokie ustawienie gospodarzy, a kontratak wykończył Petr Schwarz. Niedługo później Biała Gwiazda zmarnowała doskonałą sytuację. Burliga ruszył prawą stroną i dośrodkowaniem próbował znaleźć Boguskiego, jednak spóźnił się z wrzutką i zagrał za plecy napastnika Wisły.

Co stało się między 65. a 68. minutą? Na to pytanie trudno znaleźć właściwą odpowiedź. Wiślacy w tak zatrważająco krótkim odstępie czasu obejrzeli 3 żółte kartki, a ostatnia z nich została podyktowana za zagranie ręką w polu karnym. Jedenastkę wykorzystał Brown Forbes. Piłkarze z Reymonta znaleźli się w niezwykle trudnym położeniu. Do końca spotkania pozostało niewiele ponad 20 minut, co oznaczało, że muszą postawić wszystko na jedną kartę. Próbował Kuveljić, próbował Błaszczykowski, jednak piłkę do siatki przyjezdnych wpakował Janicki, który celną główką pokonał Szumskiego.

Wyrównujące trafienie gospodarzy całkowicie otworzyło mecz. Obie ekipy atakowały i obie broniły głęboko. W 87. minucie z kontrą ruszył Raków, jednak Tijanić dryblingiem oszukał nie tylko defensywę Wisły, ale też Browna Forbesa, który nie potrafił przewidzieć, gdzie Słoweniec zagra i w konsekwencji został zablokowany tuż po otrzymaniu podania. Kilkadziesiąt sekund później Savicević przyjął piłkę w polu karnym rywali i strzałem w długi róg zaskoczył golkipera Medalików. W 2. minucie doliczonego czasu o centymetry pomylił się Musiolik. Ostatni fragment spotkania to dramatyczna obrona korzystnego wyniku - na szczęście zakończona pełnym sukcesem.

Wisła Kraków: Buchalik - Burliga (64’ Niepsuj), Janicki, Klemenz, Hebert - Żukow, Basha (72’ Kuveljić) - Błaszczykowski, Savićević (91’ Sadlok), Hołownia - Boguski

Raków Częstochowa: Szumski - Jach, Petrášek, Piątkowski - Bartl (78’ Kościelny), Tijanić, Sapała (89’ Poletanović), Schwarz, Tudor - Brown Forbes, Musiolik


Wisła Kraków - Raków Częstochowa 3:2 (1:0)
1:0 10’ Błaszczykowski
1:1 59’ Schwarz
1:2 68’ Brown Forbes
2:2 77’ Janicki
3:2 88’ Savicević
Żółte kartki: Savicević, Basha, Hołownia, Klemenz – Brown Forbes, Tijanić
Sędziował: Mariusz Złotek (Gorzyce)

 

Udostępnij
 
7242552