To był szalony mecz dla Ángela Rodado, który najpierw obejrzał czerwoną kartkę zamienioną przez arbitra na żółtą, a później dwukrotnie skarcił rywala, znacznie przyczyniając się do wygranej Wisły nad Motorem Lublin.
W pierwszym słowach rozmowy Ángel Rodado odniósł się do sytuacji, po której pierwotnie otrzymał od sędziego żółty kartonik.
„Popełniłem faul. Muszę przyznać, że mocny faul, ale byłem jednocześnie spokojny, bo wiedziałem, że to nie był faul aż na kartkę czerwoną. W porządku, na żółtą tak, ale na pewno nie na czerwoną. Dlatego wielką niespodzianką było dla mnie, gdy zobaczyłem w ręce sędziego „czerwień”. To mogła być dla nas bardzo trudna sytuacja, bo był początek meczu, a Motor od początku grał bardzo dobrze. Co sobie pomyślałem w tym momencie? Wierzyłem, że sędzia musi to jeszcze sprawdzić i że zmieni decyzję i tak ostatecznie zrobił. Muszę jednak przyznać, że to był bardzo trudny moment. Bardzo nerwowy” - zaczął.
Mimo wysokiej wygranej napastnik Wiślaków podkreślił jakość przeciwnika.
„Łatwo nie było, bo rywale grali naprawdę bardzo dobry mecz. Nie byliśmy jednak tym zaskoczeni, bo wiedzieliśmy, jaki prezentują poziom. My czekaliśmy jednak na swoje momenty i mieliśmy dwie okazje, gdy po przechwycie stworzyliśmy sobie sytuacje, strzeliliśmy dwie bramki i od tego momentu było nam już łatwiej kontrolować grę i wszystko to, co działo się na boisku” - mówił.
„Wiedzieliśmy przede wszystkim to, że Motor podejmuje ryzyko w rozegraniu piłki od własnej bramki. Normalnie nie popełniają takich błędów, ale nasz pressing był na naprawdę wysokim poziomie. I to prawda, że właśnie pressingiem sami zmusiliśmy ich do tych potknięć, a później je wykorzystaliśmy” - dodał.
Przed krakowianami intensywny czas i cztery meczowe domowe. Czy zwycięstwo w Lublinie to właśnie ten moment, który pomoże im piąć się w górę?
„Takie deklaracje nie mają sensu, bo przecież próbujemy wygrać każdy mecz, ale zawsze trzeba mocno na to pracować, bo każdy przeciwnik ma taki sam cel jak my. Ja oczywiście wierzę, że z każdym możemy wygrać, ale nie ma sensu tutaj czegoś obiecywać. Trzeba po prostu wyjść na boisko i starać się zrobić swoje” - zakończył.