Wspominamy Wiślackich golkiperów.
Właśnie tego dnia w 1890 roku na świat przyszedł Franciszek Brożek. Jako uczeń II Gimnazjum im. Św. Jacka zainteresował się piłką nożną, w 1907 roku dołączył do drużyny Wisły i szybko przebił się do pierwszego składu. Wiślackiej bramki bronił do 1911 roku, uczestnicząc w kilku bardzo ważnych dla historii polskiego futbolu meczach. Do takich spotkań zaliczyć można między innymi pierwsze udokumentowane derby Krakowa w 1908 roku i dwumecz ze szkockim Aberdeen w 1911 roku - pierwsze mecze polskiego klubu z zawodową drużyną z Wysp Brytyjskich.
Franciszek Brożek był nie tylko znakomitym bramkarzem, ale także strzelcem. Nie chodzi jednak o jego zdolności boiskowe, a faktycznie umiejętność posługiwania się bronią palną. Brożek jako zawodowy oficer wojska polskiego miał wiele okazji, by wprawiać się w tej sztuce - walczył między innymi w wojnie polsko-bolszewickiej, otrzymując order Virtuti Militari za okazane męstwo. W 1924 roku zaś został wybrany do reprezentacji Polski na Igrzyska Olimpijskie w Paryżu w strzelectwie sportowym.
W latach II RP Brożek awansował do stopnia podpułkownika. Warto zacytować opinię o nim z raportów wojskowych: „Zawsze na czele powierzonego oddziału przykładem bohaterskim porywający, kochany przez żołnierzy i szanowany przez dowódców - był wzorem oficera frontowego”. Brożek był kilka razy ranny w walkach, dwa razy trafił także do niewoli radzieckiej: w 1920 i w 1939 w kampanii wrześniowej. Tego drugiego pojmania nie przeżył - trafił do obozu w Starobielsku i wiosną 1940 roku został zamordowany przez NKWD jako jedna z ofiar zbrodni katyńskiej.
Jednym z następców Brożka był Maksymilian Koźmin, który wiślackiej bramki strzegł w latach 1927-1936. Także dla niego 23 sierpnia był szczególny - tego dnia w 1931 roku zagrał po raz ostatni w reprezentacji Polski.
Koźmin był zbyt młody, by na własne oczy oglądać Brożka w grze, jednak w czasach jego występów wspominano pionierskich golkiperów. Dużą sensację wzbudzał fakt, że Brożek i jemu współcześni używali… rękawic. W latach 20. i 30. ten zwyczaj zanikł. „Zdziwią się zapewne dzisiejsi bramkarze na wiadomość, że dawniej do normalnego kostiumu bramkarza należały i rękawice szerokie z gumy. W rękawice takie uzbrajali się protoplaści bramkarstwa, jak Steifert z Pogoni, Harasymowicz z Czarnych, dr Lustgarten z Cracovii, Brożek z Wisły. Żywot tych rękawic nie był długim, ponieważ więcej szkodziły, niż przynosiły pożytku grze bramkarza” - pisał w 1932 roku popularny tygodnik sportowy Raz, Dwa, Trzy.
Maksymilian Koźmin grał bez rękawic, ale prezentował za to inny - nietypowy dla swoich czasów - zwyczaj. Gdy bramkarze zwykle nie ruszali się z linii bramkowej, on często wychodził na przedpole, a nawet poza pole karne, by odważną interwencją uprzedzić napastników. Taki styl gry nie wszyscy pochwalali, podkreślając, że Koźmin zbyt wiele ryzykuje. Możliwe, że z powodu właśnie takich opinii bramkarz Wisły tylko dwa razy otrzymał szansę występu w reprezentacji Polski.