Sprawozdanie z meczu #LGDWIS.
Trener Jerzy Brzęczek postanowił dokonać kilku roszad w wyjściowej jedenastce swojego zespołu i od pierwszej minuty na posłał na plac gry między innymi Marko Poletanovicia, dla którego był to pierwszy występ w koszulce z białą gwiazdą na szczeblu Ekstraklasy. Ponadto miejsce na prawym skrzydle zajął Konrad Gruszkowski, który kooperował po tej stronie boiska z ustawionym niżej Dawidem Szotem.
Początek sobotniej rywalizacji przebiegał na wzajemnym badaniu się przez oba zespoły, które z wielką rozwagą rozgrywały piłkę, sprawdzając, na ile mogą sobie pozwolić. Jako pierwsi bramce rywala zagrozili jednak Wiślacy, którzy w 10. minucie postraszyli Kuciaka. Z prawej strony boiska piłkę wprost na głowę Ondráška dośrodkował Poletanović, ale uderzenie czeskiego napastnika okazało się niecelne. Pięć minut później odpowiedzieli gdańszczanie, a przed szansą stanął Kałuziński, który dopadł do piłki po wrzutce Pietrzaka i stanął oko w oko z Biegańskim, lecz nie zdołał pokonać golkipera Białej Gwiazdy.
Zarówno Lechia, jak i Wisła próbowały wypracować swoją przewagę, próbując zdobywać niezbędne przestrzenie w środkowej strefie boiska, co nie przekładało się jednak na sytuacje bramkowe. Dobre zorganizowane defensywy skutecznie rozbijały ataki przeciwników, uniemożliwiając przedarcie w okolice piątego metra. W 32. minucie zapachniało jednak bramką, kiedy to zakotłowało się w polu karnym gdańszczan, ale po skutecznym zablokowaniu uderzeń Wiślaków piłka ostatecznie nie znalazła drogi do siatki. Na nieszczęście krakowian odnalazła ją jednak cztery minuty później, kiedy to Biało-Zieloni zawiązali szybką akcję na lewej flance, którą z zimną krwią sfinalizował Łukasz Zwoliński,
Podopieczni trenera Tomasza Kaczmarka nie zamierzali jednak poprzestać na jednym trafieniu, starając się jeszcze przed końcem pierwszej połowy podwyższyć swoje prowadzenie. Gracze z Grodu Neptuna próbowali między innymi uderzeń z dystansu, jak chociażby Kałuziński, który huknął z 20. metra, ale skuteczną interwencję popisał się Biegański. Wisła przetrzymała więc napór rywala i schodziła do szatni z jednobramkową stratą.
Do końca o punkty
W przerwie spotkania trener Brzęczek zechciał nieco rozruszać ofensywę swojej drużyny i wraz z początkiem drugiej połowy spotkania postanowił skorzystać z usług Luisa Fernándeza, który zmienił Hugiego. Lechia kontynuowała jednak ofensywną grę i już w 49. minucie zagroziła Wiśle, którą przed utratą gola ofiarną interwencją ochronił Frydrych, wybijając piłkę głową. Cztery minuty potem futbolówka trafiła pod nogi znajdującego się w polu karnym Ondráška, który nie zdołał jednak oddać strzału, skutkiem czego Lechiści zdołali oddalić zagrożenie. Niedługo później Kobra stanął przed kolejną szansą i tym razem celnie zagłówkował po centrze Hanouska, lecz na jego drodze stanął Kuciak, który w tylko sobie znany sposób zatrzymał piłkę na linii.
Był to fragment dobrej gry drużyny spod Wawelu, która potrafiła utrzymać się przy piłce i wymienić kilka szybkich podań, czym zmuszała Biało-Zielonych do zachowania szczególnej czujności. W 67. Minucie Kuciak po raz kolejny wykazał się refleksem, broniąc uderzenie Savicia sprzed pola karnego. Gdańszczanie czynili wszelkie starania, by zamknąć spotkanie i zapewnić sobie zwycięstwo, na co nie pozwolili im jednak Wiślacy, którzy do końca walczyli o to, by nie wracać z Trójmiasta bez zdobyczy punktowej, co udało im się w 89. minucie, kiedy to Fernández mierzonym strzałem z dalszej odległości pokonał bramkarza Lechii, czym zapewnił swojej drużynie cenny remis.
Lechia Gdańsk -Wisła Kraków 1:1 (1:0)
36’ Zwoliński
89’ Fernández
Lechia Gdańsk: Kuciak - Pietrzak, Maloča, Nalepa, Ceesay - Kubicki (90’ Kryeziu) - Conrado (60’ Clemens), Terrazzino (60’Gajos), Kałuziński (60’ Neugebauer), Durmuş- Zwoliński (75’ Paixão)
Wisła Kraków: Biegański - Hanousek, Colley, Frydrych, Szot (60’ Manu) - Fazlagić (78’ Kuveljić), Poletanović - Hugi (46’ Fernández), Savić (78’ Starzyński), Gruszkowski – Ondrášek (90+4’ Sadlok)
Żółta kartka: Maloča, Kubicki, Ceesay - Colley
Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa)