Wisła Kraków wróciła z Łodzi bez zdobyczy punktowej. Zaległe spotkanie ligowe z ŁKS-em zakończyło się dla krakowian porażką 1:3 Jedynego gola dla Białej Gwiazdy w 97. minucie zdobył Alan Uryga.
W początkowych minutach oba zespoły bezskutecznie próbowały przejąć inicjatywę nad przebiegiem spotkania. Dużo było wymiany podań, które nie generowały jednak żadnych sytuacji bramkowych. Stan ten utrzymywał się do 10. minuty, gdy to gospodarze wywalczyli sobie pierwszy w tym meczu rzut rożny. Futbolówkę sprytnie dośrodkował Kamil Dankowski, a otwierającego gola głową dla ŁKS-u zdobył Andreu Arasa.
Po stracie bramki częściej przy posiadaniu oglądać mogliśmy krakowską Wisłę. W 24. minucie świetnie z obrońcą na plecach obrócił się Rodado. Hiszpan próbował zaskoczyć Aleksandra Bobka strzałem tuż obok słupka, lecz młodzieżowiec naszych przeciwników skutecznie sparował jego uderzenie. Biała Gwiazda utrzymywała grę w pobliżu pola karnego gospodarzy, narażając się na szybkie wypady rywali pod posterunek zajmowany przez Antona Chichkana.
Wisła Kraków musiała mocniej się odsłonić i wkrótce znalazła się w jeszcze trudniejszym położeniu. Tym razem to Andreu Arasa został tym graczem, który wcielił się w rolę asystenta. Skrzydłowy łodzian wrzucał piłkę z lewej strony boiska do wbiegającego w okolicę piątego metra Stefana Feiertaga. Austriak dobrze odczytał intencję swojego kolegi z drużyny i z najbliższej odległości podwyższył stan zawodów na 0:2. Była to 28. minuta rozgrywanego spotkania. Wiślacy starali się nawiązać kontakt jeszcze przed zejściem do szatni. Strzałów z dystansu próbował Igbekeme, pudłując jednak nieznacznie. Tym samym podopieczni Kazimierza Moskala po 45 minutach schodzili na przerwę ze stratą dwóch goli.
Bez przełamania
Przegrywający goście jak najszybciej musieli odzyskać równowagę w swojej grze i sprawniej operować futbolówką w ataku. Zawodnicy Wisły na drugą połowę wyszli w ultra ofensywnym ustawieniu, zmuszając Biało-Czerwono-Białych do głębokiej obrony. Po godzinie rywalizacji wynik nie ulegał jednak zmianie.
ŁKS nacierał przede wszystkim skrzydłami, szukając kolejnych okazji z kontry. Gospodarze byli niestety wtorkowego wieczoru do bólu skuteczni, a jedna z ich niewielu sytuacji zakończyła się analizą VAR i rzutem karnym. Stały fragment na bramkę pewnie zamienił Michał Mokrzycki i od 71. minuty rezultat wynosił już 0:3. Zespół spod Wawelu szukał honorowego trafienia, co w doliczonym czasie udało się podłączającemu się do akcji Alanowi Urydze. Kapitan ustalił stan spotkania na 1:3, a sędzia Wojciech Myć po chwili zagwizdał na Stadionie Miejskim w Łodzi po raz ostatni.
ŁKS Łódź - Wisła Kraków 3:1 (2:0)
1:0 Arasa 10’
2:0 Feiertag 28’
3:0 Mokrzycki 71’ (k.)
1:3 Uryga 90’+7’
ŁKS: Bobek - Dankowski, Gulen, Wiech, Głowacki - Kupczak – Arasa (72’ Balić), Mokrzycki (90’+3’ Alastuey), Wysokiński (72’ Pirulo), Młynarczyk (58’ Zając) - Feiertag
Wisła Kraków: Cziczkan - Jaroch, Uryga, Łasicki, Mikulec (83’ Duarte) - Carbo (61’ Alfaro), Igbekeme - Starzyński (40’ Dziedzic), Gogół (40’ Sukiennicki), Baena (62’ Zwoliński) - Rodado
Sędziował: Wojciech Myć (Lublin)
Żółte kartki: Głowacki, Arasa - Sukiennicki, Łasicki, Uryga