Media o meczu #WARWIS.
Gazeta Krakowska
„Wisła od pierwszych minut uzyskała znaczną przewagę w posiadaniu piłki. Krakowianie długo rozgrywali swoje akcje, wymieniali dużą liczbę podań i szukali wolnych przestrzeni w zagęszczonej obronie Warty. Na konkretny efekt takiego obrazu gry nie trzeba było długo czekać, choć prowadzenie „Biała Gwiazda” uzyskała akurat po stałym fragmencie gry. Dawid Abramowicz dośrodkował z rzutu rożnego, a zupełnie pozostawiony bez opieki Adi Mehremić uderzył głową. Po drodze był jeszcze rykoszet od Adriana Laskowskiego, ale ostatecznie piłka wylądowała w siatce.
Krakowianie mieli zatem szybkie prowadzenie i mogli grać z większą pewnością siebie. Momentami robili to jednak za spokojnie, z czego brały się proste, zupełnie niepotrzebne straty. Szczególnie nonszalancko grał Nikola Kuveljić. Plus był taki, że Warta, która grała w mocno osłabionym składzie, przez dłuższy czas nie za bardzo potrafiła z tego skorzystać. W końcu jednak dostała kolejne dwa prezenty. Najpierw zupełnie niepotrzebny faul przy linii bocznej popełnił wspomniany Kuveljić. Trzymał rywala i trzymał, choć ten był odwrócony tyłem do niego i bramki, to w końcu sędzia zagwizdał. A po dośrodkowaniu z rzutu wolnego ręką w polu karnym zagrał Dawid Abramowicz i mieliśmy „jedenastkę”. W tej sytuacji szczęście było jednak przy wiślakach, bo Łukasz Trałka uderzył fatalnie, wysoko, wysoko nad bramką.
(…) Przebieg pierwszej połowy spowodował jednak, że wiślacy uznali najwyraźniej, że gospodarzy nie stać na rozegranie płynnej akcji. W jak dużym byli błędzie, okazało się już chwilę po przerwie, gdy dali się kompletnie zaskoczyć. Poznaniacy „poklepali” między piłkarzami z Krakowa, jak chcieli. Bierność gości w tej sytuacji biła wprost po oczach! Efekt był taki, że w polu karnym w dobrej sytuacji do strzału znalazł się Jan Grzesik i swojej szansy nie zmarnował. Strzelił mocno, płasko i Mateusz Lis niewiele był w stanie zrobić. Jeśli ktoś pomyślał w tym momencie, że to przypadek, że za moment Wisła znów opanuje sytuację na boisku, to srodze musiał się rozczarować. Stracony gol nie sprawił bowiem, że krakowianie wyciągnęli jakiekolwiek wnioski. W 59. min znów bowiem przyglądali się jak tym razem Mateusz Kuzimski szarżuje w ich polu karnym i wpycha piłkę do siatki.
Dopiero przy wyniku 2:1 Wisła nieco mocniej przycisnęła, ale biła głową w mur. Warta broniła się praktycznie całym zespołem i bardzo ofiarnie. W 68 min mogło być jednak 2:2, gdyby po zagraniu Łukasza Burligi z pola karnego lepiej przymierzył Chuca. Po strzale Hiszpana piłka nieznacznie minęła cel. Tak naprawdę była to jedna z nielicznych okazji „Białej Gwiazdy”, która długo grała po obwodzie, ale brakowało dokładnego podania w pole karne, a co za tym idzie również strzałów. Momentami prosiło się, żeby wrzucić piłkę choćby „na aferę”. Nic z tego, najczęściej kończyło się na stracie i mozolnym budowaniu akcji od nowa. W końcowych minutach trener Artur Skowronek rzucił już wszystkie siły do ofensywy, wprowadzając na boisko Fatosa Beqiraja i Aleksandra Buksę. Nic to nie pomogło.”
Interia
„Wisła dobrze zaczęła mecz. Z rzutu rożnego dośrodkował Dawid Abramowicz, w polu karnym najwyżej wyskoczył właśnie Mehremić, który strzałem głową pokonał Daniela Bielicę. Młody bramkarz miałby jakieś szanse dojścia do piłki, gdyby nie utrudnił mu zadania kolega z zespołu, zmieniając tor lotu piłki. Bardzo szybko mógł i powinien wyrównać Łukasz Trałka. Sędzia Bartosz Frankowski podyktował rzut karny, po zagraniu ręką Abramowicza. Doświadczony Trałka zmylił Mateusza Lisa, ale też zawiódł siebie i zespół, posyłając piłkę nad poprzeczką.
(…) Po pierwszej połowie krakowianie stracili czujność, co Warta skrzętnie wykorzystała. Mateusz Czyżycki, mimo asysty kilku wiślaków Nikoli Kuveljicia i Patryka Plewki, spokojnie dograł w pole karne, gdzie Jan Grzesik - również przez nikogo nie niepokojony - kopnięciem po ziemi wyrównał. Jeśli ktoś liczył na to, że strata prowadzenia podziała niczym zimny prysznic na krakowian, ten się musiał srogo rozczarować. Oto po niespełna godzinie Grzesik z prawej strony dograł na 10. metr, a niepilnowany Mateusz Kuzimski uderzeniem w lewy róg dał poznaniakom prowadzenie. Koszmar Białej Gwiazdy mógł przerwać Chuca, który w 70. min miał stuprocentową sytuację, ale polując na trafienie w okienko nie trafił.”
LoveKraków
„W Grodzisku Wielkopolskim podopieczni trenera Artura Skowronka szybko chcieli podciąć skrzydła gospodarzom. Grę z rzutu rożnego wznowił Dawid Abramowicz, posyłając piłkę na piąty metr wprost na głowę mierzącego prawie metr dziewięćdziesiąt Adiego Mehremicia i już w 9. minucie spotkania Wisła otworzyła wynik. Adrian Laskowski próbował jeszcze zmienić tor lotu piłki, ale ostatecznie ta i tak zatrzepotała w siatce.
(…) Choć w pierwszej połowie żadna ze stron nie forsowała tempa i nie kreowała zbyt błyskotliwych akcji bramkowych, to jednak poznaniacy stanęli przed niemal stuprocentową szansą na wyrównanie. Wszystko za sprawą Abramowicza, który w polu karnym nieszczęśliwie interweniował, wyskakując w powietrze z dość szeroko rozpostartymi rękami, co pomogło mu w interwencji. Sędzia Bartosz Frankowski bez zawahania odgwizdał rzut karny. Do piłki podszedł Łukasz Trałka, Mateusz Lis rzucił się w przeciwną stronę, ale gol nie padł, gdyż zawodnik gospodarzy bardzo się pomylił, posyłając piłkę wysoko nad poprzeczką. (…) Na własnym stadionie Warta w tym sezonie przed meczem z Wisłą nie strzeliła żadnego gola. Z Białą Gwiazdą dokonała tego po raz pierwszy, szybko poprawiając tę statystykę. W 59. minucie ofensywna gra poznaniaków przyniosła efekt w postaci drugiego trafienia. Grzesik tym razem wystąpił w roli asystującego, a do bramki z bliskiej odległości trafił Mateusz Kuzimski.
(…) W pierwszej połowie Wisła nie pozwalała Warcie na zbyt wiele, po zmianie stron role się odwróciły. Krakowianie odzyskali nieco kontroli nad meczem dopiero po utracie drugiego gola. Podopieczni trenera Skowronka wrócili do ataku pozycyjnego i coraz śmielej zmierzali pod bramkę rywala. Bliski wyrównania był Chuca, który jednak posłał piłkę nad poprzeczką. W końcówce wiślacy szukali swoich szans, ale losów spotkania nie udało im się odwrócić i musieli przełknąć gorycz pierwszej wyjazdowej porażki”