TS Wisła Kraków SA

Przegląd Prasy: Ze Skrą za trzy

1 rok temu | 19.03.2023, 11:59
Przegląd Prasy: Ze Skrą za trzy

Media o meczu #SKRWIS.

Gazeta Krakowska

„Wisła nie weszła dobrze w ten mecz. W pierwszych minutach krakowianie mieli problemy z energicznymi rywalami, którzy wyszli wysoko, zakładali pressing. I z tym pressingiem, wyjściem spod niego „Biała Gwiazda” nie radziła sobie najlepiej. Brakowało w tym dokładności, piłka często lądowała na aucie lub zbyt łatwo była oddawana rywalom. Wiślacy momentami grali za wolno, żeby oszukać rywali. Wyglądało to momentami tak, jakby byli rozkojarzeni.

(...) W końcu nadeszła jednak 28 minuta i wreszcie akcja Wisły, jakiej oczekiwali od niej liczni kibice, którzy przyjechali do Bełchatowa. Kapitalnie prostopadle zagrał wtedy James Igbekeme, dzięki czemu w sytuacji sam na sam z Jakubem Bursztynem znalazł się Alex Mula i szansy nie zmarnował. Spokojnie obiegł bramkarza i wpakował piłkę do pustej bramki.

Wisła od tego momentu mogła grać spokojniej i tak w istocie było. Krakowianie przede wszystkim dłużej już i co ważne nieco dokładniej rozgrywali swoje akcje. W 33 min mogło być nawet 2:0, bo po dobrze wyprowadzonym ataku przez Luisa Fernandeza przed szansą na gola stanął Angel Rodado. Jego strzał obronił jednak Jakub Bursztyn.

Skra w pierwszej połowie praktycznie nie zagroziła bramce Wisły. Częstochowianie nie byli w stanie oddać choćby jednego celnego strzału. Piłkę w pole karne jednak potrafili wrzucić, a to oznaczało, że jednobramkowa zaliczka, z jaką krakowianie kończyli pierwszą połowę, to było stanowczo za mało, żeby uznać ten mecz już za rozstrzygnięty.

Mecz rozstrzygnął się jednak szybko po przerwie. Najpierw po podaniu Bartosza Jarocha Angel Rodado ograł w polu karnym dwóch obrońców i tak trącił piłkę, że wpakował ją do swojej bramki Mateusz Machała. A niecałe dziewięć minut później Luis Fernandez prostopadle zagrał w pole karne do Mikiego Villara, który całość wykończył pewnym strzałem do siatki na 3:0!”.

Interia

„Co prawda to Wisła do meczu przystępowała jako królowa wiosny, bo w tej rundzie wygrywa wszystko jak leci, ale Skra też na ostatnie wyniki nie mogła narzekać. Częstochowianie pokonali Podbeskidzie Bielsko-Biała oraz Zagłębie Sosnowiec i ostrzyli sobie zęby na przerwanie passy krakowian. Widać to było od pierwszej minuty, gdy gospodarze wysoko atakowali piłkarzy Radosława Sobolewskiego i szybko próbowali im odebrać piłkę. Wiślacy początkowo mieli problemy z takim stylem, ale z czasem zaczęli uwalniać się spod pressingu.

To jednak nie składna akcja, ale kapitalne podanie Jamesa Igbekeme dało gościom prowadzenie. Nigeryjczyk zagrał prostopadle przed dwie linie rywali, piłkę otrzymał Alex Mulla, któremu jeszcze pomógł Jakub Bursztyn. Bramkarz Skry wyszedł poza pole karne, więc pomocnik Wisły bez problemu go minął i skierował piłkę do pustej bramki.W tym momencie jakby runął cały plan Skry. Już tak odważnie nie podchodzili pod obronę rywali, a dzięki temu wiślacy mieli więcej miejsca i czasu na rozgrywanie piłki. Doskonałą okazję do podwyższenie wyniku mieli Angel Rodado i Miki Villar, ale strzał pierwszego odbił bramkarz, a dobitka drugiego była kompletnie nieudana.

Po przerwie wiślacy jakby chcieli sobie oszczędzić nerwów sprzed tygodnia, gdy dopiero w doliczonym czasie zdobyli zwycięską bramkę, i od początku wzięli się do ataków. Efekt? W 53. minucie Rodado zabawił się z obrońcami Skry, piłka zaplątała się jeszcze pod nogami Mateusza Machały i wpadła do siatki. Nie minęło 10 minut i było 3-0, bo Villar wykończył dobre podanie Luisa Fernandeza.

Skra próbowała jeszcze postawić się rywalom, ale wiślacy spotkanie mieli pod kontrolą. Specjalnie nie forsowali tempa, ale starali się trzymać rywali w odpowiedniej odległości od swojej bramki. To sprawiło, że w końcówce wielkich emocji nie było, z czego szczególnie powinni zadowoleni być wiślacy.Dzięki wygranej Wisła wskoczyła na trzecie miejsce w tabeli. Skra ciągle zajmuje pozycję w strefie spadkowej”.


LoveKraków

„W pierwszej połowie premierowego gola w nowych barwach strzelił skrzydłowy Alex Mula. W 28. minucie wyszedł on do kapitalnie zagranej z głębi pola piłki przez Jamesa Igbekeme, minął bramkarza Jakuba Bursztyna i trafił do pustej bramki. Wcześniej krakowianie mieli przewagę w posiadaniu piłki, ale stosująca wysoki pressing drużyna gospodarzy skutecznie utrudniała im stworzenie stuprocentowej sytuacji.

(...) Prowadzenie spowodowało, że po przerwie Wiśle grało się łatwiej. Częstochowianie stracili siły i nie zawsze byli tak blisko jak do przerwy. O pewnym zwycięstwie przesądziła po prostu jakość zespołu i każdego zawodnika, która zdecydowanie była po stronie spadkowicza z ekstraklasy. Najpierw po podaniu Bartosza Jarocha z obrońcami zabawił się Angel Rodado i samobójcze trafienia zanotował Mateusz Machała, a po dziewięciu minutach i asyście Luisa Fernandeza także po raz pierwszy dla Wisły trafił Miki Villar”.

 

Udostępnij
 
11460096