Media podsumowują mecz ŁKS-u z Wisłą.
Gazeta Krakowska
„Od pierwszych minut krakowianie wyszli wysoko, atakowali rywali pressingiem. ŁKS miał poważne problemy, żeby wyjść ze swojej połowy, ale gdy w końcu to zrobił, uzyskał prowadzenie. Z prawej strony w pole karne wbiegł Pirulo i strzałem w dalszy róg pokonał Mateusza Lisa. Wisła szybko zatem przekonała się, że o punkty w Łodzi łatwo wcale nie będzie. W 13. min dostała zresztą kolejny sygnał, że może być trudno. Kolejny raz w sytuacji sam na sam z Lisem znalazł się bowiem Pirulo. Tym razem jednak bramkarz Białej Gwiazdy wyszedł z pojedynku obronną ręką.
(…) Dopiero w 23. min Wisła stworzyła poważniejsze zagrożenie dla bramki gospodarzy. Dośrodkowywał Mateusz Hołownia, a głową strzelał Chuca. Do pełni szczęścia Hiszpanowi zabrakło dosłownie centymetrów. Piłka otarła się bowiem o słupek i wyszła na aut. Generalnie nie była to jednak dobra połowa w wykonaniu Wiślaków. To ŁKS sprawiał lepsze wrażenie, a próby strzałów z dystansu łodzian były naprawdę dobre. W 43. min błąd popełnił natomiast Maciej Sadlok, który praktycznie wystawił w polu karnym piłkę Janowi Grzesikowi. Ten jednak przestrzelił.
Nic nie wskazywało na to, że Wisła wyrówna do przerwy, ale w tym momencie pomocną dłoń wyciągnął do niej wspomniany Grzesik. Tak fatalnie wyrzucał aut, że podał praktycznie do Chuki, a ten błyskawicznie uruchomił Alona Turgemana. Napastnik Białej Gwiazdy w sytuacji sam na sam z Arkadiuszem Malarzem obiegł bramkarza i spokojnym strzałem do pustej bramki wyrównał stan meczu.
Tak jak Wisła dobrze skończyła pierwszą połowę, tak dobrze zaczęła drugą. W polu karnym bezmyślnie zachował się Jan Sobociński, który odepchnął Alona Turgemana. Sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr, a po chwili Izraelczyk pewnym strzałem dał prowadzenie gościom.
Wisła kontrolowała sytuację, a w 64. min miała świetną okazję na kolejnego gola. W polu karnym faulowany był David Niepsuj i sędzia podyktował kolejną jedenastkę. Fatalnie wykonał ją jednak Rafał Boguski. Jego strzał bez większych problemów obronił Arkadiusz Malarz. Krakowianie nie strzelili zatem trzeciego gola, przez co końcowe minuty były nerwowe. Mógł sprawę uspokoić ponownie Boguski, który stanął oko w oko z Malarzem. Znów jednak górą był bramkarz ŁKS-u. Z drugiej strony boiska nie było jednak większego pożaru pod bramką Mateusza Lisa. Gospodarze nie mieli ani środków, ani pomysłu, jak zaskoczyć Białą Gwiazdę. W ten sposób trzecie kolejne zwycięstwo Wiślaków stało się faktem”.
Onet
„Dość nieoczekiwanie to gospodarze wyszli na prowadzenie. W 9. minucie z piłką w polu karnym znalazł się Pirulo i technicznym strzałem w dalszy róg pokonał Mateusza Lisa. W 23. minucie Mateusz Hołownia dograł w szesnastkę. Tam był Chuca, ale po jego strzale piłka trafiła w słupek. W 43. minucie Jan Grzesik mógł podwyższyć prowadzenie ŁKS-u, ale nie trafił w światło bramki. Tuż przed przerwą swoją szansę wykorzystała jednak Wisła. Piłkarze ŁKS-u fatalnie wykonali aut. Piłka trafiła do Alona Turgemana, a ten wymanewrował Arkadiusza Malarza i pewnie trafił do siatki. Ostatecznie do przerwy był remis 1:1.
Pięć minut po zmianie stron Jan Sobociński faulował Turgemana w polu karnym i sędzia podyktował jedenastkę. Do piłki podszedł sam poszkodowany i pewnym strzałem wyprowadził Wisłę na prowadzenie. W 53. minucie Biała Gwiazda znów miała rzut karny - tym razem po faulu Maksymiliana Rozwandowicza na Davidzie Niepsuju. Do futbolówki podszedł Rafał Boguski, ale Malarz świetnie wyczuł jego intencje.
Mimo kolejnych szans żadna z drużyn nie była w stanie skutecznie zagrozić bramce rywali. Ostatecznie więc Wisła wygrała 2:1 i awansowała na dwunaste miejsce w tabeli. W drugim meczu tej kolejki Arka Gdynia tylko zremisowała z Koroną Kielce 1:1. Takie zestawienie wyników oznacza, że Biała Gwiazda jest już pewna utrzymania w lidze”.
LoveKraków
„Mateusz Lis, który w dwóch meczach po zastąpieniu Michała Buchalika zachowywał czyste konto, skapitulował w dziewiątej minucie. Niezdecydowana gra Rafała Janickiego i Macieja Sadloka umożliwiła Pirulo oddanie technicznego uderzenia.
Gdy wiele wskazywało, że do przerwy gospodarze utrzymają prowadzenie (w 23. minucie Chuca strzelił głową w słupek), do gry wkroczył Jan Grzesik. Pod wodzą Wojciecha Stawowego łodzianie dodają do swojego stylu gry (polska Barcelona) elementy „kabaretowe” i w piątek również nie zawiedli. Obrońca gospodarzy pod bramką Arkadiusza Malarza rzucił z autu wprost pod nogi Chuki. Hiszpan uruchomił Alona Turgemana, który wygrał pojedynek z golkiperem.
Tuż po przerwie napastnik dał Wiśle prowadzenie z rzutu karnego. Wcześniej strzelca sfaulował w szesnastce Jan Sobociński. Do kolejnej jedenastki (wywalczonej przez Davida Niepsuja) podszedł Rafał Boguski. Pełniący pod nieobecność Kuby Błaszczykowskiego funkcję kapitana piłkarz nie przechytrzył Malarza. Krakowianie do końca musieli być uważni. Nie dali się jednak zaskoczyć i osiągnęli cel, który sobie założyli”.