TS Wisła Kraków SA

Przegląd Prasy: Trzy punkty dla Warciarzy

3 lata temu | 18.04.2021, 19:58
Przegląd Prasy: Trzy punkty dla Warciarzy

Media o meczu #WISWAR.

Gazeta Krakowska 

„Krakowianie w pierwszych minutach mieli przewagę. Warta nawet specjalnie nie kwapiła się, żeby kontrować. Skoncentrowała się na obronie dostępu do swojej bramki. Wisła natomiast próbowała zbudować atak, po którym mogłaby zagrozić bramce gości. W pierwszych dziesięciu minutach niewiele jednak z tych starań wynikało. Można było co najwyżej wspomnieć o dwóch nieudanych strzałach Nikoli Kuveljicia z dystansu. 

W kolejnych minutach krakowianie cały czas dłużej utrzymywali się przy piłce. Goście mieli duże problemy, żeby w ogóle wyjść ze swojej połowy. Robili to tylko od czasu do czasu. Gra toczyła się przede wszystkim na części boiska Warty. Biała Gwiazda biła jednak głową w mur, nie potrafiła stwarzać sobie okazji pod bramką Adriana Lisa. Dopiero w 26. min. strzelał z pola karnego Yaw Yeboah, ale nie trafił w bramkę. (…) W końcówce pierwszej połowy Wisła przycisnęła nieco mocniej. Zamknęła Wartę w okolicach jej pola karnego. Piłka wracała tam raz za razem. Warciarze, którzy na początku meczu dobrze radzili sobie z wychodzeniem spod pressingu Białej Gwiazdy, teraz zaczęli się nieco gubić i wybijali przede wszystkim piłkę byle dalej od własnej bramki. W 43. min. w polu karnym szarżował Yaw Yeboah, ale został powstrzymany zdecydowanym wślizgiem przez Roberta Ivanova. Niewiele brakowało w tej sytuacji do rzutu karnego, ale jednak interwencja obrońcy Zielonych była czysta.  

Krótka przerwa w grze, spowodowana udzieleniem pomocy lekarskiej piłkarzowi Wisły, rozregulowała jednak gospodarzy. Już w doliczonym czasie pierwszej połowy przypomnieli bowiem o sobie goście. Zrobiło się gorąco w polu karnym Wisły, ale po podaniu Łukasza Trałki niecelnie strzelał Aleks Ławniczak. Krakowianie w tych ostatnich fragmentach przed przerwą mieli zresztą problemy, żeby wybić piłkę gdzieś daleko od swojej bramki. Niepotrzebnie komplikowali sobie sami życie. Skończyło się jednak bez straconego gola. 

Początek drugiej połowy to znów dominacja Wisły i znów bicie głową w mur. Warta odpowiedziała kontrą w 52. min., gdy z prawej strony po szybkim ataku dośrodkował wzdłuż bramki Jakub Kuzdra. Dla gospodarzy skończyło się szczęśliwie, bo nikt nie przeciął lotu piłki. W 54. min. szybki atak wyprowadziła Wisła, w efekcie czego po podaniu Yawa Yeboaha w niezłej sytuacji znalazł się Łukasz Burliga. Strzelił jednak za słabo, żeby zaskoczyć Adriana Lisa. A po chwili z drugiej strony boiska już znacznie mocniej uderzał Adam Zrelak. Mateusz Lis też pokazał jednak, że zna swój fach. Mało? To znów po chwili po rzucie   rożnym głową strzelał Maciej Sadlok i znów dobrze zachował się bramkarz Warty.  (…) W 79. min. bliska powodzenia była Warta. Goście „rozklepali” obronę Wisły i z kilku metrów strzelał, wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Mateusz Kuzimski. Wciąż było jednak 0:0, bo świetnie zachował się w bramce Mateusz Lis. 
Bramkarz Wisły nie miał już natomiast kompletnie nic do powiedzenia w 88. min., gdy Mateusz Czyżycki idealnie podał do Mateusza Kuzimskiego, a ten w sytuacji sam na sam z Lisem, posłał piłkę obok niego do siatki. Wisła jeszcze rzuciła się do rozpaczliwych ataków, ale nie była w stanie wyrównać”. 
 
WP Sportowe Fakty 
 
„Kibice, którzy liczyli na wymianę ciosów w meczu Wisły Kraków z Wartą Poznań, srogo się zawiedli w I połowie strzałów było jak na lekarstwo, na co najbardziej może narzekać przede wszystkim Yaw Yeboah. Ghańczyk dwoił się i troił, żeby dograć skutecznie piłkę w pole karne rywala. Brakowało jednak wykończenia. Felicio Browna Forbesa próżno było szukać w polu karnym przy dograniach skrzydłowego, inni piłkarze również nie kwapili się do strzałów - może poza Nikolą Kuveljiciem, któremu wyraźnie brakowało precyzji. Kilka razy uderzyć w kierunku Adriana Lisa próbował też po dośrodkowaniach Michal Frydrych, jednak podwójne krycie ze strony piłkarzy Warty wyraźnie mu to utrudniało. 

Wisła starała się kreować grę, Warta była skupiona głównie na destrukcji. Pierwszy strzał na bramkę Mateusza Lisa miał miejsce w doliczonym czasie gry I połowy, Aleks Ławniczak jednak chybił. Bramkarze do zejścia do szatni ani razu nie musieli interweniować, w rubryce "celne strzały", po obu stronach było okrągłe zero.  

Po zmianie stron przez pierwszych 10 minut wciąż brakowało jakichkolwiek strzałów z obu stron. W końcu jednak mecz się rozkręcił - w ciągu kilkudziesięciu sekund najpierw Łukasz Burliga, a następnie Adam Zrelak zmusili bramkarzy rywali do interwencji. Nagle zawodnicy obu zespołów zaczęli potrafić strzelać, spotkanie wyraźnie się rozkręciło.  

(…) Więcej gry w tym spotkaniu miała Wisła Kraków, na 10 minut przed końcem spotkania doskonałą szansę na strzelenie gola miał Adam Zrelak, jednak jego strzał doskonale obronił Mateusz Lis. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem, akcję przeprowadzili dwaj rezerwowi Warty Poznań. Po doskonałym podaniu Mateusza Czyżyckiego, gola strzelił Mateusz Kuzimski zapewniając trzy punkty drużynie z Wielkopolski!” 
 
Onet 
 
„W pierwszych minutach Wisła próbowała przedrzeć się przez zasieki rywala, ale przychodziło jej to z dużym trudem. Stąd brak sytuacji w początkowym kwadransie gry. Dużo było wymian podań, które w efekcie nie kończyły się strzałem. W pierwszej połowie Biała Gwiazda, mająca optyczną przewagę oddała jeden celny strzał na bramkę przeciwnika, Warta żadnego. Na uwagę zasługiwały tylko dwie sytuacje, ta w której kontuzji doznał Uros Radaković i interwencja wślizgiem w polu karnym Roberta Ivanova. Fin na granicy ryzyka wygarnął piłkę spod nóg Yaw Yeboaha i uratował swój zespół przed stratą gola. Pod drugą bramką groźny był strzał Aleksa Ławniczaka, tuż obok słupka.  

Obraz meczu nie zmienił się na początku drugiej połowy. Z jednej strony mieliśmy nie zamknięte przez nikogo dośrodkowania Jana Grzesika, a z drugiej niecelny strzał Stefana Savicia. Adriana Lisa nie zdołał pokonać Łukasz Burliga, który ruszył śmiało w pole karne Warty. Matuesz Lisa nie zaskoczył z kolei Adam Zrelak, strzałem tuż zza szesnastki. Pod bramką poznaniaków zakotłowało się po rzucie rożnym, a samobójcze trafienie mógł zaliczyć Ivanov. Wisłę musiał ratować Michal Frydrych, który wślizgiem przeciął bardzo dobrą akcję poznaniaków. Szybkich akcji nie brakowało w kolejnych minutach, ale brakowało konkretów. Doskonałą sytuację miał Zrelak, kiedy Zieloni rozklepali obronę gospodarzy. Po otrzymaniu płaskiego podania z boku, strzału z kilku metrów próbował Zrelak, ale Lis jakimś cudem obronił jego strzał. 

W ostatnich minutach Wisła biła głową w mur, ale podobnie jak przez cały mecz, nieskutecznie. I kiedy wydawało się, że bramki już nie padną, Mateusz Czyżycki znalazł Mateusza Kuzimskiego, a ten z bliska zdobył zwycięską bramkę”. 

 

Udostępnij
 
9288448