Media o meczu #WISWPŁ.
Gazeta Krakowska
„Krakowianie zaczęli nawet dość energiczne ten mecz, ale to goście bardzo szybko wyprowadzili dwa takie ciosy, że gospodarzom mogło od nich zakręcić się w głowie. Najpierw w 10. min dość nieodpowiedzialną stratę zaliczył w środku pola Luis Fernandez. „Nafciarze” wyprowadzili szybki atak, którego nikt nie zdołał przerwać. Na 18. metrze mnóstwo swobody miał też Piotr Tomasik, który strzelił mocno i celnie. Paweł Kieszek był praktycznie bez szans, a zespół z Płocka objął prowadzenie.
Chwilę później mogło być 1:1, bo potężnym strzałem popisał się Giorgi Citaiszwili. Krzysztof Kamiński popisał się jednak świetną interwencją i odbił piłkę na słupek. Zabrakło centymetrów, żeby było wyrównanie, a dosłownie kilkadziesiąt sekund później krakowianie przegrywali już 0:2, bo Wisła Płock wyprowadziła kontrę, w której Jorginho dośrodkował w pole karne, a tutaj zupełnie bez opieki był Łukasz Sekulski. W takiej sytuacji napastnik „Nafciarzy” po prostu kopnął piłkę do siatki.
Krakowianie przegrywali 0:2, ale nie rezygnowali. Ruszyli do ataków i dość szybko uzyskali znaczącą przewagę. Na efekty też nie przyszło długo czekać. W 27. min świetnie rozegrali piłkę na lewej stronie Stefan Savić z Sebastianem Ringiem, a całość zwieńczył Szwed strzałem z kilku metrów do bramki. Było już zatem tylko 1:2. Odżyły nadzieje, że ten mecz jest jeszcze do odwrócenia.
W kolejnych minutach podopieczni Jerzego Brzęczka nie potrafili jednak wykorzystać lepszego okresu swojej gry. Goście starali się ich wybijać z uderzenia, zwalniali grę, długo rozgrywali piłkę, a krakowianie niby chcieli pójść za ciosem, ale grali bardzo nerwowo, niedokładnie, jakby stawka meczu i wynik wpływała na ich poczynania. A w 41. wynik był dla gospodarzy jeszcze gorszy, bo znów mieli dwie bramki straty. W środku pola przegrali pojedynki Sebastian Ring i Maciej Sadlok. Piłka trafiła do Jorginho, którego Sadlok mógł nawet sfaulować w okolicach środka boiska, ale tego nie zrobił. Poszło zatem podanie na lewe skrzydło do Marko Kolara, ten dograł przed bramkę, gdzie znów mnóstwo miejsca i czasu miał Sekulski. No to spokojnie wykończył akcję i podwyższył na 3:1 dla swojej drużyny.
(…) W przerwie trener Jerzy Brzęczek zrobił dwie zmiany. Wpuścił na boisko Elvisa Manu i Momo Cisse. Rozruszali oni ataki „Białej Gwiazdy”, a w 58. min ten pierwszy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zachował się najsprytniej przed bramką i strzelił kontaktowego gola.
Krakowianie ruszyli do szturmu, za wszelką cenę chcieli wyrównać. W 71. min kapitalną akcję rozegrali Elvis Manu i Giorgi Citaiszwili, a całość wślizgiem zwieńczył Zdenek Ondrasek. Stadion oszalał! 3:3! Krakowianie rzucili się do ataków, chcieli wygrać. Goście sprawiali wrażenie, jakby chcieli jedynie „dowieźć” remis do końcowego gwizdka, ale to do nich w doliczonym czasie uśmiechnęło się szczęście. Sędzia uznał, że Elvis Manu dotknął piłkę ręką w polu karnym i po bardzo długiej analizie VAR przyznał rzut karny Wiśle Płock. Tego pewnie wykorzystał Mateusz Szwoch, a po jego celnym strzale Damian Sylwestrzak nawet nie wznawiał już gry”.
Onet
„Głównym kamyczkiem w ogródku Białej Gwiazdy była gra defensywna w pierwszej połowie. Gol Piotra Tomasika jeszcze można było tłumaczyć dobrym strzałem zawodnika gości i pechem Pawła Kieszka, który tylko musnął futbolówkę uderzoną zza pola karnego przez defensora gości. Jednak minutę później krakowianie znów stracili bramkę, zostawiając Łukaszowi Sekulskiemu hektary miejsca we własnym polu karnym.
Wiślacy otrząsnęli się z szoku i próbowali atakować. A goście w tym meczu też nie ustrzegali się błędów. Piłkarze Pavola Stano w niezrozumiały sposób sami powodowali nerwowe chwile na własnej połowie. Bramkarz płocczan Krzysztof Kamiński co chwilę "zapraszał" zawodników Białej Gwiazdy, by spróbowali zatrzymać jego podania w kierunku kolegów z zespołu. Zawodnicy Jerzego Brzęczka w tym meczu nie byli bezzębni, co pokazał jeszcze przed przerwą m.in. lewy obrońca Sebastian Ring.
Po przerwie Białej Gwieździe udało się zrehabilitować za pierwsze 45 minut. Wisła Płock nieco na własne życzenie wypuściła z rąk wypracowaną przewagę. Drużyna gości była bierna i pasywna w porównaniu do zawodników Jerzego Brzęczka, którzy próbowali zaskoczyć rywali różnymi schematami akcji. Dało to wymierny skutek w postaci dwóch goli, mających uratować punkt dla Białej Gwiazdy. W końcówce meczu doszło jednak do absurdalnej sytuacji. Elvis Manu niepotrzebnie wyciągnął rękę we własnej szesnastce i sędzia Sylwestrzak po wideoweryfikacji wskazał na jedenasty metr. Rzut karny wykorzystał skutecznie Mateusz Szwoch”.
LoveKraków
„Sam mecz rozpoczął się fatalnie dla Wisły Kraków. Już w 10. minucie mocny strzał z dystansu oddał Piotr Tomasik, czym zaskoczył Pawła Kieszka i otworzył wynik spotkania. Chwilę później podobnym uderzeniem popisał się po drugiej stronie boiska Giorgij Citaiszwili, jednak bramkarz Wisły Płock Krzysztof Kamiński świetnie sparował piłkę na słupek. A gdy akcja się przeniosła po kilkudziesięciu sekundach pod drugą bramkę, Jorginho z prawego skrzydła doskonale dograł piłkę pod bramkę, gdzie niepilnowany był Łukasz Sekulski i z łatwością podwyższył na 0:2.
Gospodarze odpowiedzieli w 27. minucie, gdy Sebastian Ring świetnie rozegrał piłkę ze Stefanem Saviciem na lewym skrzydle, wpadł w pole karne i z ostrego kąta zdobył bramkę kontaktową. Cóż jednak z tego, skoro do przerwy było już 1:3. W 41. minucie defensywa Wisły Kraków ponownie zaspała i po podaniu Marko Kolara kolejną sytuację stuprocentową wykorzystał Sekulski, strzelając drugiego gola w tym spotkaniu.
Wisła jednak się nie załamała i po przerwie konsekwentnie dążyła do odrobienia strat. Gola kontaktowego strzeliła w 58. minucie, gdy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Marko Poletanovicia piłka odbijała się na pierwszym słupku i wpadła do siatki zaskoczonego Kamińskiego. Choć wyglądało to na gola samobójczego, bramka została ostatecznie przypisana Elvisowi Manu.
Trzynaście minut później Wisła Kraków zdołała doprowadzić do remisu, gdy po efektownej akcji Giorgija Citaiszwilego do siatki z bliska trafił Zdenek Ondrasek. Wynik 3:3 nie zaspokajał ambicji gospodarzy i ci dążyli do strzelenia zwycięskiego gola. Mimo wysokiej intensywności gry piłkarzy Jerzego Brzęczka, dobrych okazji do tego jednak brakowało. Dopiero w doliczonym czasie przed szansą stanął Luis Fernandez, ale z kilkunastu metrów posłał piłkę obok słupka.
Gdy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, uderzenie Filipa Lesniaka w ostatniej akcji dobrze odbił Paweł Kieszek. Goście jednak zasugerowali zagranie ręką i mieli rację, gdyż futbolówkę w niewytłumaczalnych okolicznościach dotknął w ten sposób Elvis Manu. Po interwencji VAR sędzia Damian Sylwestrzak nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny dla Wisły Płock. Ten na gola bardzo pewnie zamienił Mateusz Szwoch i dał swojej drużynie zwycięstwo, gdyż arbiter gry już nawet nie wznowił”.