Media o meczu #SANWIS.
Gazeta Krakowska
„Pierwsze minuty to przede wszystkim walka w środku pola, również z opanowaniem piłki, bo ta na nierównym boisku mocno skakała. Piłkarze z Nowego Sącza kilka razy wrzucali piłkę w pole karne Wisły, ale pewnie łapał ją Kamil Broda. Wiślacy z kolei pierwszy atak przeprowadzili w 7. min, zakończony nieznacznie niecelnym strzałem Krystiana Wachowiaka.
W 12. min groźnie zaatakowała Sandecja. Mocno z dystansu strzelał Damian Chmiel, ale Kamil Broda końcami palców przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Pięć minut później prowadziła już Wisła. Po rzucie rożnym krakowianie zdołali się utrzymać w okolicach pola karnego Sandecji. W końcu przed bramkę zagrał Bartosz Talar, tutaj jeszcze Matus Putnocky odbił strzał Angela Rodado, ale wobec dobitki do pustej bramki Igora Łasickiego bramkarz gospodarzy był bezradny. W 35. min Wisła powinna prowadzić 2:0. Po sprytnie rozegranym rzucie wolnym piłka trafiła do Igora Łasickiego, który podał przed bramkę. Tutaj - jeszcze po rykoszecie - futbolówka spadła pod nogi Borisa Moltenisa. Ten miał do bramki może trzy metry, ale… jakim cudem zdołał przenieść piłkę nad poprzeczkę. Trzy minuty później strzelał Luis Fernandez. Pomylił się nieznacznie.
Ostatnie minuty pierwszej połowy należały już bardziej do Sandecji, choć też trzeba podkreślić, że Wisła broniła się dobrze i gospodarze nawet nie byli w stanie zagrozić jej poważnie. Na przerwę drużyny schodziły zatem przy prowadzeniu „Białej Gwiazdy”.
Od początku drugiej połowy inicjatywę przejęła Sandecja, która szukała wyrównującej bramki. Wisła głównie się broniła, miała też problem z dłuższym utrzymaniem się przy piłce czy wyprowadzeniem jakiejś sensownej kontry. Gospodarze długo nie mieli takiej naprawdę dobrej okazji na wyrównanie, ale w końcu się doczekali. W 67. min w sytuacji sam na sam z Kamilem Brodą znalazł się Damian Chmiel, ale bramkarz Wisły świetną paradą odbił piłkę na rzut rożny. To był jednak moment, od którego zespół z Nowego Sącza przycisnął już naprawdę mocno. W 85. min przy linii bocznej został lekko odepchnięty Kacper Skrobański. Obrońca Wisły przewrócił się i złapał piłkę rękami. Sędzia uznał jednak, że faulu nie było i podyktował rzut wolny dla Sandecji. To okazała się niezwykle ważna decyzja, bo z tego stałego fragmentu gry poszło dośrodkowanie w pole karne, a tutaj tak pechowo interweniował Ivan Jelić Balta, że wpakował piłkę do własnej bramki. W końcówce meczu częściej atakowali gospodarze, ale ostatecznie skończyło się podziałem punktów”.
Interia
„Początek meczu mógł wzbudzić obawy, że Wisła i jej przeciwnik znów zaserwują tak ciężko strawne danie jak kilka dni wcześniej w Lublinie. Tam jednak przez blisko pół godziny nie było żadnego strzału, tymczasem w Niepołomicach w 12. minucie celnie z linii pola karnego uderzył Damian Chmiel, ale Kamil Broda wybił piłkę na rzut rożny.
Jak się jednak okazało, było to pierwsze i ostatnie celne uderzenie gospodarzy w pierwszej połowie. Z ostrzałem bramki nie przesadzali też wiślacy, ale byli bardziej konkretni. W 17. minucie kolejny raz rywalami pokręcił Luis Fernandez, piłka w końcu trafiła do Angela Rodado, którego uderzenie zdołał jeszcze odbić Matus Putnocky, ale wprost pod nogi Igora Łasickiego, który wpakował piłkę do siatki.
Wisła prowadziła i zaczęła przejmować inicjatywę. Doskonałą okazję miał Boris Moltenis, ale z czterech metrów nie trafił w bramkę. (…) Później w dobrej sytuacji chybił jeszcze Fernandez, a równie niecelnie strzelali też sądeczanie.
(…) W drugiej Sandecja próbował przycisnąć rywali, ale długo niewiele z tego wychodziło. W końcu jednak Chmiel otrzymał długie podanie, wyszedł sam na sam z Brodą, ale górą był bramkarz gości. Broda zaczął wyrastać na bohatera spotkania, gdy chwilę później wygrał pojedynek z Maciejem Masem. Gospodarze dopięli jednak swego w 86. minucie, choć piłkę do siatki wpakował piłkarz Wisły. Mocne dośrodkowanie z rzutu wolnego próbował przeciąć Jelić Balta, ale skierował futbolówkę do bramki”.
LoveKraków
„By przerwę zimową spędzić w nieco lepszych nastrojach, Wisła za wszelką cenę musiała wygrać z Sandecją, która w środę rozegrała 120 minut w pucharze. Goście musieli być czujni, bo w poprzedniej kolejce nowosądeczanie pokonali 4:1 Zagłębie Sosnowiec.
W 17. minucie objęli prowadzenie po golu z bliska Igora Łasickiego. Akcja bramkowa zaczęła się od krótko rozegranego rzutu rożnego przez Luisa Fernandeza i Bartosza Talara. Potem dobre podanie Hiszpana do Polaka zakończyło się dośrodkowaniem z lewej strony na piąty metry, gdzie w zamieszaniu najlepiej odnalazł się kapitan Wisły. Łasicki z powodu urazu nie dokończył meczu, w 59. minucie zastąpił go Kacper Skrobański. Do przerwy świetną okazję na podwyższenie rezultatu miał inny ze środkowych obrońców – Boris Moltenis – jednak nie zrobił tego, co Łasicki.
Ostoją drużyny z Krakowa w wielu sytuacjach był Kamil Broda, zwłaszcza w drugiej połowie, gdy gospodarze stracili kontrolę nad meczem. Do przerwy bramkarz przeniósł nad poprzeczkę piłkę uderzoną z niespełna 16 metrów przez Damian Chmiela, a po przerwie zatrzymał tego pomocnika odważnym wyjściem, który uciekł Bartoszowi Jarochowi. Kolejne starcie sam na sam Broda wygrał z Maciejem Masem. Młody bramkarz skapitulował w 86. minucie, gdy nie zdecydował się wyjść do dośrodkowania z rzutu wolnego Łukasza Kosakiewicza i pokonał go jego kolega z drużyny Ivan Jelić Balta”.