Co napisały media?
Gazeta Krakowska
„Początek zdecydowanie należał do Jagiellonii. Może nie był to szturm, po którym obrona Wisły trzeszczałaby w szwach, ale jednak dominowali gospodarze. Na pierwsza okazję przyszło im poczekać do 4 min, gdy głową po rzucie rożnym strzelał Ivan Runje. Nad bramką jednak. (…) Po kwadransie mieliśmy natomiast pierwszy groźny strzał wiślaków. Uderzył z dystansu Jakub Błaszczykowski, ale piłka przeleciała obok słupka. Od tego momentu goście zaczęli grać lepiej. Przede wszystkim zaczęli operować więcej piłką na połowie Jagiellonii. W 24 minucie Jean Carlos Silva odebrał w polu karnym gospodarzy piłkę Bartłomiejowi Wdowikowi. Wystarczyło dobrze dograć do Aleksandra Buksy, a ten znalazłby się w sytuacji stuprocentowej. Silva jednak tego nie zrobił, co błyskawicznie zemściło się na wiślakach. Jagiellonia wyprowadziła bowiem szybki atak. Piłkę przejął Maciej Makuszewski i przy biernej postawie obrony huknął z dystansu. W środek, ale Mateusz Lis dał się kompletnie zaskoczyć tym uderzeniem i gospodarze objęli prowadzenie. Długo się nim nie nacieszyli, bo nie minęło nawet dziesięć minut, a mieliśmy remis. Znów gola przyniósł strzał z dystansu. Tym razem uderzał Jakub Błaszczykowski, a że miał trochę szczęścia, bo piłka odbiła się jeszcze rykoszetem od Błażeja Augustyna, to Pavels Steibors nie miał nic do powiedzenia. Niewiele brakowało, żeby Jagiellonia błyskawicznie odzyskała prowadzenie, bo zaraz po rozpoczęciu gry od środka w polu karnym Wisły Rafał Janicki interweniował w taki sposób, że… trafił w poprzeczkę.
W drugą połowę Wisła weszła nieco lepiej. Krakowianie przede wszystkim potrafili utrzymać się nieco dłużej przy piłce w ataku pozycyjnym. Gorzej było natomiast ze stwarzaniem okazji pod bramką Jagiellonii. Strzelał co prawda głową po rzucie rożnym Maciej Sadlok, ale nie było to uderzenie, przy którym Pavels Steinbors musiałby nagimnastykować się specjalnie.
Jagiellonia chwilę zbierała się do ataków po zmianie stron, ale w końcu w 57 min stworzyła sobie stuprocentową sytuację. Z pola karnego strzelał Tomas Prikryl, ale Mateusz Lis wytrzymał ciśnienie, nie zrobił niepotrzebnego ruchu i to pozwoliło mu spokojnie złapać piłkę.
Kolejne minuty wyglądały tak, że obie strony szukały gola i obu stronom trudno przychodziło stwarzanie okazji na ich strzelenie.”
Onet
„Pierwsze dziesięć minut spotkania toczyło się pod dyktando gospodarzy, którzy dwukrotnie zagrozili bramce Mateusza Lisa. Najpierw niecelnie głową uderzył Ivan Runje, a następnie z dystansu nad poprzeczką piłkę pokierował Taras Romanczuk. W odpowiedzi minimalnie chybił Jakub Błaszczykowski, a mocny strzał Macieja Sadloka obronił Pavels Steinbors. Krótko po tym znów groźnie zrobiło się pod bramką białostocczan. Jean Carlos wbiegł w pole karne i wstrzelił piłkę wzdłuż bramki, ale nie dopadł do niej żaden z Wiślaków. Trzy minuty później obok słupka uderzył natomiast Adi Mehremić. Tuż po tym niewykorzystane sytuacje zemściły się na Białej Gwieździe. Miejscowi przeprowadzili szybką akcję, którą pięknym strzałem z około dwudziestu metrów wykończył Maciej Makuszewski.
W 30. minucie Jagiellonia powinna podwyższyć prowadzenie. Po akcji Makuszewskiego w bramkę nie trafił jednak Jesus Imaz. Skuteczniejsza była za to Wisła. Na uderzenie zza pola karnego zdecydował się Błaszczykowski, futbolówka odbiła się jeszcze od Błażeja Augustyna i kompletnie zaskoczyła bezradnego Steinborsa. Podopieczni Bogdana Zająca szybki mogli jednak ponownie znaleźć się z przodu. Po centrze Makuszewskiego o krok od samobójczego trafienia był Rafał Janicki.
(…) Po przerwie dwie dobre okazje miał Sadlok, ale w obu przegrał ze Steinborsem. W 52. minucie sędzia Tomasz Kwiatkowski na kilka chwil przerwał spotkanie, bo boisku pojawiły się serpentyny wrzucone przez kibiców Jagiellonii. Krótko po wznowieniu rywalizacji świetną okazję zmarnował natomiast Tomas Prikryl, a dwadzieścia minut przed końcem meczu Lis dobrze interweniował po groźnym uderzeniu Tarasa Romanczuka.
Dwa kolejne strzały to dzieło Przemysława Mystkowskiego, który pojawił się na murawie w miejsce Makuszewskiego. W obu przypadkach młody napastnik spudłował, ale szczególnie przy drugiej próbie 22-latek był blisko powodzenia. W samej końcówce gospodarze mieli jeszcze jedną okazję, aby zagrozić bramce przyjezdnych, ale źle rozegrali rzut wolny.
Ostatecznie, choć do drugiej połowy doliczono aż sześć minut, wynik nie uległ już zmianie i Jagiellonia podzieliła się punktami z Wisłą w pierwszej kolejce nowego sezonu PKO Ekstraklasy.”
Fakt
„W 25. minucie gospodarze objęli prowadzenie po uderzeniu z dystansu Macieja Makuszewskiego. Bramka bardzo ładna, jednak Mateusz Lis powinien poradzić sobie z tym strzałem. Krakowianie wyrównali osiem minut później, dość szczęśliwie. Jakub Błaszczykowski zdecydował się na uderzenie zza pola karnego. Piłka odbiła się od Błażeja Augustyna, zmieniła kierunek i wpadła do siatki obok zaskoczonego Pavelsa Steinborsa.
Druga połowa rozpoczęła się od dwóch strzałów Macieja Sadloka. Pierwszy Steinbors z trudem sparował na rzut rożny, z drugim nie miał problemu. W 57. minucie ładną akcję przeprowadziła Jagiellonia. Jesus Imaz zagrał do Tomasa Prikryla, jednak czeski napastnik zachował się fatalnie... podał piłkę bramkarzowi Wisły. Zając nie wytrzymał, posadził zawodnika na ławce.
Ostatnie dwadzieścia minut, to uważna gra obu drużyn w defensywie. Zespoły atakowały zaledwie kilkoma piłkarzami, wyglądając na zadowolone z jednego punktu.”