Media o meczu #WISSAN.
Gazeta Krakowska
„Trener Jerzy Brzęczek postawił na skład, w którym znalazło się miejsce aż dla siedmiu Polaków. To spora odmiana w porównaniu z drużyną, która występowała przez ostatnie lata w ekstraklasie. Tym bardziej, że na ławce zasiadło kolejnych pięciu. Debiuty po stronie Wisły zanotowało aż sześciu piłkarzy: Bartosz Jaroch, Igor Łasicki, Ivan Jelić Balta, Michał Żyro i Kacper Duda oraz po przerwie Michael Pereira.
(…) Dopiero, gdy sędzia ogłosił, że dolicza kilka minut do pierwszej połowy, Luis Fernandez zdecydował się na niekonwencjonalny strzał prawie z połowy boiska, zatrudniając Dawida Pietrzkiewicza. Za chwilę świetnym krosowym podaniem popisał się Enis Fazlagić i Krystian Wachowiak pobiegł z piłką pod pole karne, dośrodkowując wzdłuż bramki. Żaden z partnerów nie zdołał przeciąć lotu futbolówki i skończyło się na strachu dla gości.
Sądeczanie stworzyli o wiele groźniejszą sytuację, gdy Łukasz Kosakiewicz z prawej strony boiska dośrodkował na głowę Damiana Chmiela. 35-letni piłkarz, który ma na koncie ponad sto meczów w ekstraklasie, nieznacznie chybił.
Do przerwy było bezbramkowo, a obie drużyny rozpoczęły drugą połowę bez zmian. Stały się one jednak konieczne po kolejnym kwadransie, gdyż nadal z akcji po obu stronach boiska niewiele wynikało.
(…) Z większym animuszem ruszyli rezerwowi Sandecji. Przedzierającego się w pole karne Krzysztofa Toporkiewicza powstrzymał Krystian Wachowiak, ale wybijał piłkę tak niefortunnie, że poleciała w kierunku Mikołaja Biegańskiego, a następnie bramkarz Wisły został zatrudniony po strzale Mariusza Gabrycha. Bliski oddania celnego strzału był też trzeci z rezerwowych gości - Giorgi Merebaszwili. Ożywiło się też w polu karnym Sandecji za sprawą Wachowiaka i Michała Żyry, gdy piłka trafiła do Igora Łasickiego. Nowy kapitan "Białej Gwiazdy" trafił piłką w poprzeczkę.
Bramki wciąż nie padały, więc trener Brzęczek zastąpił Kacpra Dudę Michaelem Pereirą. 34-letni Francuz, mający za sobą ponad sto występów w La Liga i Segunda Division, miał dodać młodej drużynie przede wszystkim doświadczenia, ale też jakości. Szybko zainkasował żółtą kartkę, ale ważniejsze było to, czego dokonał chwilę później. Odebrał piłkę od Fernandeza, zagrał ją do Cisse, ten, przetrzymywany za koszulkę przez Szufryna, zdołał podać do Żyry, którego jednak uprzedził Pietrzkiewicz. To była najpiękniejsza akcja wiślaków w tym meczu.
Mogła ją przebić następna, gdy po źle wyprowadzanym ataku przez Sandecję Pereira wypuścił na skrzydło Łasickiego, lecz ten fatalnie dośrodkował”.
Interia
„W przypadku Wisły oswajanie się z I-ligowymi realiami było początkowo dość nieśmiałe i oporne. Wiślacy niemal nie potrafili wykreować sobie przed przerwą okazji podbramkowych. Mieli problem z utrzymaniem na dłużej piłki, słabo funkcjonowała zwłaszcza linia pomocy. Ratowali się np. długimi piłkami z pominięciem drugiej linii, jak ta od Adiego Mehremicia do Luisa Fernandeza. Hiszpan jednak odbił się tylko od rosłego obrońcy Sandecji, Dawida Szufryna. Zdesperowany Fernandez w pewnym momencie spróbował strzału z okolic linii środkowej boiska. Oczywiście wiele to nie dało.
(…) Drugą połowę z animuszem rozpoczęli goście. Ekipa z Nowego Sącza stworzyła sobie błyskawicznie dogodną okazję podbramkową i tylko interwencji Mikołaja Biegańskiego Wisła zawdzięczała fakt, że nie przegrywała 0-1. (…) W 66. minucie Biegański dokonał prawdziwego cudu, najpierw uniemożliwiając Krystianowi Wachowiakowi strzelenie samobója, a potem dokładając kolejne interwencje. W odpowiedzi nowy kapitan Wisły Igor Łasicki trafił w poprzeczkę bramki Sandecji. Niezłą sytuację Wisła stworzyła sobie jeszcze w 81. minucie, ale napierw w polu karnym przerwrócił się Cisse, a potem koledzy też nie zdołali zamknąć tej akcji”.
Sport.pl
„Obie drużyny bardziej skupiały się przeszkadzaniu rywalom niż kreowaniu własnej gry. Wiślacy, którzy byli faworytami spotkania, mieli problem z grą w ofensywie. (…) Tylko trochę lepiej pod tym względem wyglądali piłkarze Sandecji, którzy zadbali o poprawę słabych statystyk spotkania.
W 16. minucie świetnym dośrodkowaniem popisał się Łukasz Kosakiewicz, ale Damian Chmiel, który ukrył się za plecami defensora Wisły Kraków, główkował nieznacznie obok bramki. Przez niemal całą połowę był to jedyny strzał na bramkę po obu stronach. Dopiero Elhadji Maissa Fall w 44. minucie strzałem z dystansu podbił nieco wstydliwe liczby tego spotkania. Sędzia doliczył 9 minut do pierwszej połowy, a w tym właśnie czasie lepiej zaczęli grać gospodarze. Sęk w tym, że wciąż brakowało skuteczności. I tak po pierwszej części meczu był bezbramkowy remis.
Druga połowa rozpoczęła się ciekawiej, bo zdecydowanie wzrosło tempo gry. Imponująco grali goście. Już w pierwszych minutach Patryk Kapica mógł strzelić bramkę otwierającą wynik spotkania, ale zamiast uderzyć w piłkę, szukał podania. W efekcie zakończyło się rzutem rożnym. Kilka minut później Kacper Duda mógł stworzyć groźną sytuację dla Wisły, ale łatwo stracił piłkę. Znów po obu stronach brakowało dokładności.
Na największe zagrożenie dla bramki rywali Wisła musiała czekać do 71. minuty. Wtedy zrobiło się ogromne zamieszanie w polu karnym przyjezdnych. Pech w tym, że Igor Łasicki przestrzelił. Futbolówka otarła się o poprzeczkę i poleciała nad bramką. Dziesięć minut później świetną paradą popisał Michael Pereira, ale ostatecznie Michał Żyro przekombinował. Próbował minąć bramkarza Sandecji, ale ten nie dał się oszukać”.