Media o meczu #WISRCH.
Gazeta Krakowska
„W pierwszych fragmentach meczu przewagę miała Wisła. To ona też stworzyła sobie pierwszą naprawdę dobrą okazję na gola, ale po strzale z dość bliskiej odległość w 7 min Michała Żyry piłka odbiła się od poprzeczki. Po kwadransie ten pierwszy impet gospodarzy nieco wyhamował, a do głosu zaczął dochodzić Ruch. Gra się wyrównała. To jednak Wisła zadała cios w 27. min. Michał Żyro zagrał w pole karne do Luisa Fernandeza, ten uprzedził Macieja Sadloka, który trafił Hiszpana w łydkę. Szymon Marciniak nie miał wątpliwości i wskazał na jedenasty metr. Po chwili piłkę ustawił Fernandez i pewnym strzałem dał prowadzenie Białej Gwieździe.
Wisła miała 1:0 i miała inicjatywę. Jak to jednak w tym sezonie często już bywało, sama sobie napędziła problemów. Krakowianie mieli rzut rożny, po którym piłkę przejęli goście i ruszyli z kontrą. Można ją było powstrzymać w kilku miejscach boiska, ale wiślacy tego nie zrobili. Skończyło się na kornerze dla chorzowian. A po nim strzelał Łukasz Janoszka, piłkę ręką odbił Bartosz Jaroch i mieliśmy drugiego karnego w tym meczu. Tym razem dla Niebieskich. Karny to jednak jeszcze nie jest gol… Janoszka pewnie oglądał wcześniejsze rzuty karne przeciwko Wiśle i widział, że Mikołaj Biegański najczęściej rzuca się jeszcze przed strzałem w ciemno. Nie tym razem… Bramkarz Wisły wyczekał do końca, a że piłkarz Ruchu chciał go pokonać podcinką, to po prostu złapał piłkę w ręce. Nic więcej nie wydarzyło się w tej pierwszej części i krakowianie ostatecznie schodzili na przerwę z prowadzeniem 1:0.
W drugiej połowie początkowo niewiele się działo. Ruch gonił wynik, ale nie przycisnął Wisły od pierwszych minut po zmianie stron. Jarosław Skrobacz starał się dać impuls swojemu zespołowi zmianami w jakimś sensie to poskutkowało. W 59. min Daniel Szczepan miał stanowczo za dużo miejsca i czasu przed polem karnym. Wypalił jak z armaty i tym razem Mikołaj Biegański nie był już w stanie nic zrobić. Mieliśmy remis 1:1.
Mecz nabrał rumieńców, bo widać było, że żadnej ze stron podział punktów nie satysfakcjonował, obie grały o pełną pulę. Atakowała więc Wisła, atakował Ruch. Były momenty, w których przyciskali gospodarze, były i takie, gdy robili to przyjezdni. Zresztą Ruch jakby nieco lepiej fizycznie wytrzymał trudy tego spotkania w końcówce wyglądał lepiej od Wisły, która głównie kontrowała.
W doliczonym czasie gry więcej już z gry mieli gospodarze, ale nie potrafili zamienić na gola żadnej z okazji. Wiślacy pocieszać mogą się jedynie tym, że po trzech porażkach z rzędu wreszcie zapunktowali”.
Interia
„Wiślacy zaczęli od mocnego akcentu - już w 7. minucie w słupek bramki Jakuba Bieleckiego trafił Michał Żyro.
W 16. minucie faulowany w okolicach 22. metra przed bramką Mikołaja Biegańskiego był Tomasz Wójtowicz. Wrzutka Tomasza Swędrowskiego natychmiast została jednak wybita przez obronę Wisły. W kolejnych minutach jednak akcje Swędrowskiego nabierały coraz większej dynamiki. Chwilę później Mateusz Młyński zaprezentował kąśliwy strzał z dystansu, który jednak minął bramkę Ruchu.
W 25. minucie Maciej Sadlok, do niedawna obrońca "Białej Gwiazdy", sfaulował w polu karnym szarżującego Luisa Fernandeza. Wisła Kraków dostała szansę na zdobycie bramki z rzutu karnego. "Jedenastkę" wykorzystał pewnie sam poszkodowany. W odpowiedzi Ruch miał dobrą okazję z rzutu wolnego, ale na posterunku był Biegański.
W 41. minucie, po rzucie rożnym dla Ruchu, tym razem to wiślacy sprokurowali karnego, a konkretnie Bartosz Jaroch. Jednak Łukasz "Ecik" Janoszka uderzył fatalnie i Mikołaj Biegański nie miał problemu ze złapaniem futbolówki.
(…) Na początku drugiej połowy Luis Fernandez dostał dobrą piłkę w pole karne, ale ostatecznie został jednak uprzedzony przez defensora Ruchu. Tymczasem w 59. minucie fenomenalnym strzałem z dystansu popisał się Daniel Szczepan i doprowadził do wyrównania.
W 66. minucie Jerzy Brzęczek wpuścił na boisko - po kilku miesiącach przerwy - Dora Hugiego. Tuż po wejściu na plac gry skrzydłowy oddał strzał na bramkę Ruchu, ale mocno niecelny. Niedługo potem z kilkunastu metrów uderzał też Żyro, ale Bielecki był na posterunku. W końcówce obie ekipy próbowały doprowadzić do zgarnięcia pełnej puli. Brakowało jednak dokładności w poczynaniu jednych i drugich.
Piłkę meczową dla Wisły miał na nodze Angel Rodado, ale w doliczonym czasie gry zmarnował podanie od Hugiego i uderzył wysoko nad bramką. Potem jeszcze próbował szczęścia sam Izraelczyk, ale jego strzał obronił Bielecki”.
LoveKraków
„Mecz z Ruchem rozpoczął się od dobrze znanego scenariusza, czyli prowadzenia Wiślaków. Tym razem otworzyli wynik w 27. minucie, gdy rzut karny wykorzystał wracający po trzech meczach zawieszenia za czerwoną kartkę Luis Fernandez. Wcześniej autor gola był faulowany przez wracającego na Reymonta byłego kapitana Białej Gwiazdy Macieja Sadloka, który od nowego sezonu wrócił do Niebieskich.
Jeszcze przed przerwą jedenastkę po drugiej stronie boiska wykonywali podopieczni Jarosława Skrobacza, za zagranie piłki ręką przez występującego na nietypowej dla siebie pozycji lewego obrońcy Bartosza Jarocha. Do piłki podszedł doświadczony Łukasz Janoszka i chciał doprowadzić do remisu uderzeniem w stylu Antonina Panenki. Mikołaj Biegański zdołał wstać z kolana i złapać piłkę.
W drugiej połowie Ruch wyrównał, gdy wydarzenia na boisku tego nie zapowiadały. Piłkarze gospodarzy zostawili dużo miejsca Danielowi Szczepanowi, który postanowił uderzyć z około 20 metrów i zdołał zaskoczyć Biegańskiego”.