Przegląd prasy po meczu #WISPOG.
Gazeta Krakowska
„Początek meczu nie toczył się w porywającym tempie. Wisła miała optyczną przewagę, ale nie przekładało się to na najmniejsze zagrożenie dla bramki Pogoni. Owszem w 8 min do siatki trafił Felicio Brown Forbes, ale sędzia gola nie uznał, bo napastnik „Białej Gwiazdy” był na spalonym.
Pogoń z kolei zaczęła ostrożnie, ale jak już zaatakowała, to konkretnie. W 15 min w akcję zamieszanych było dwóch byłych wiślaków. Podawał Bartkowski, później był jeszcze rykoszet i ostatecznie piłka trafiła do Silvy. A ten miał przed sobą tylko Pawła Kieszka, za to mnóstwo miejsca i czasu. Spokojnie opanował zatem piłkę, a następnie posłał ją do siatki. Fakt, że Brazylijczyk nie okazywał nadmiernie radości był marnym pocieszeniem dla krakowian, którzy po kwadransie musieli odrabiać straty.
Ten gol wyraźnie podciął wiślakom skrzydła. W kolejnych minutach oglądaliśmy bowiem w ich wykonaniu mnóstwo niedokładności, prostych błędów, strat. Pogoń nabrała natomiast wiatru w żagle. „Portowcy” mieli przede wszystkim przewagę w środku pola, zbierali większość odbitych piłek. Generalnie prezentowali się dużo lepiej od gospodarzy. Ci ostatni w żaden sposób nie potrafili dobrać się do skóry rywalom.
(…) W przerwie trener Adrian Gula już nie czekał. Widać było, że drużynie potrzebny jest natychmiastowy impuls. Miały być nim zmiany, bo od początku drugiej połowy na boisku pojawili się Jan Kliment i Dor Hugi. I Wisła zaczęła tę część o tyle lepiej, że wreszcie oddała celny strzał. W 48 min nawet mocno, choć w środek bramki uderzył Matej Hanousek. Ważniejsze było jednak to, że krakowianie wreszcie przyspieszyli grę i wreszcie sprawili, że Pogoń musiała zacząć bronić się głębiej. Nie oznaczało to jednak, że sytuacje na gole zaczęły się mnożyć. „Portowcy” może bronili się bliżej swojej bramki, ale robili to bardzo szczelnie.
Goście przetrwali przy tym ten pierwszy okres po przerwie, gdy koncentrowali się głównie na defensywie i zaczęli odpowiadać kontrami. Mało tego, po zmianach, jakich dokonał Kosta Runjaić to Pogoń przejęła znów inicjatywę. „Portowcy” grali spokojnie, mądrze. Wybijali Wisłę z uderzenia, również zwalniając akcje, długo wykonując stałe fragmenty gry.
(…) W końcówce meczu słowacki trener posłał do boju jeszcze jednego napastnika, Huberta Sobola. Wisła biła jednak głową w mur i ostatecznie nie znalazła sposobu na bardzo dobrze broniącą się Pogoń. Trzy punkty pojechały Szczecina”.
LoveKraków
„Pogoń Szczecin na własnym stadionie nie zwykła tracić punktów, lecz na wyjazdach wiodło się jej wręcz odwrotnie. W czterech meczach nie odniosła żadnego zwycięstwa, trzy razy remisowała i raz poniosła porażkę. Wisła Kraków mogła szybko marzenia o pierwszym wyjazdowym zwycięstwie wybić Portowcom z głowy, bowiem już w 8. minucie spotkania w Krakowie Felicio Brown Forbes w sytuacji sam na sam umieścił piłkę w siatce. Arbiter liniowy nie miał jednak wątpliwości, że chwilę wcześniej napastnik gospodarzy był na spalonym i chorągiewka powędrowała w górę.
W sytuacji sam na sam z bramkarzem kilka minut później znalazł się były piłkarz Białej Gwiazdy Jean Carlos Silva. Zawodnik Pogoni sprytnie przyczaił się za obrońcami Wisły i w idealnym momencie wbiegł w sam środek pola karnego, kierując piłkę do bramki. Goście nie spoczęli na laurach i szukali kolejnego trafienia, zmuszając krakowian do obrony własnej bramki.
Po zmianie stron gra wyglądała podobnie jak w pierwszych 45 minutach. Początkowo grę prowadzili gracze Białej Gwiazdy, którzy wraz z upływającym czasem tracili kontrolę nad wydarzeniami boiskowymi. Nadzieją mógł być dla nich ostatni kwadrans. Szczecinianie mieli za sobą mecze, gdzie w końcówkach zwycięstwo wymykało im się z rąk.
(…) Dopiero w końcówce Wisła była bliska wyrównania. Michal Frydrych kapitalnie znalazł się w polu karym rywala i głową uderzył na bramkę. Piłka jednak nie znalazła się w siatce. Sędzia doliczył pięć minut, ale gospodarze choć śmielej podchodzili pod szesnastkę Pogoni nie zdołali strzelić gola i tym samym zanotowali drugą z rzędu porażkę”.
Interia
„Pogoń szybko opanowała środek, jednak jej najgroźniejsze ataki sunęły lewą flanką, gdzie "Grosika" wspierał Jakub Bartkowski. To właśnie ekswiślak zbiegł ze skrzydła do środka, by podać prostopadle do innego byłego zawodnika "Białej Gwiazdy" Jeana Carlosa. Brazylijczyk z hiszpańskim paszportem stanął sam przed Pawłem Kieszkiem i nie miał kłopotów z pokonaniem go. W 22. min prowadzenie gości podwyższyć mógł "Grosik", lecz jego strzał z pola karnego obronił Kieszek.
Krakowianie próbowali rozruszać ofensywę prącym do przodu Krystianem Gruszkowskim. Prostopadłym podaniem do Yeboaha zaimponował El Mehdoui, jednak brakowało wykończenia akcji. Efekt był taki, że w I połowie Wisła nie oddała nawet strzału. Stoperzy Pogoni, szczególnie Benedikt Zech, skutecznie uprzykrzyli życie Felicio Brown Forbesowi. Również Yaw Yeboah zanim przyjął piłkę miał przy sobie co najmniej dwóch aniołów stróżów. Pogoń panowała na środku boiska, gdzie imponował dojrzałością i siłą jak na swój wiek Kacper Kozłowski.
Adrian Gula na drugą połowę posłał Dora Hugiego i Jana Klimenta. Po podaniu Sebastiana Kowalczyka Piotr Parzyszek znalazł się w dogodnej sytuacji, ale skiksował. Z kolegi Konsantinos Triantafyllopoulos po pomysłowo rozegranym rzucie rożnym złożył się do przewrotki, ale uderzył niecelnie. Dopiero w 48. min gospodarze zdołali oddać strzał na bramkę. Uderzenie Mateja Hanouska zmierzało jednak w środek, Dante Stipica łatwością obronił.
(…) Wisła próbowała oskrzydlających ataków w wykonaniu Hanouska, który potrafił się przedostać w pole karne rywala, jednak wszyscy jego koledzy byli pieczołowicie pilnowani. "Portowcy" na całym boisku nie zostawiali ani metra wolnej przestrzeni krakowianom. W 89. "Biała Gwiazda" zagroziła: po rzucie rożnym Hugiego główkował Michal Frydrych, ale i jemu zabrakło precyzji”.