Media o meczu #JAGWIS.
Gazeta Krakowska
„Początek meczu był dość senny. Wisła długo rozgrywała piłkę, Jagiellonia jakoś nie kwapiła się, żeby mocniej przycisnąć. O podniesienie ciśnienia w tym meczu zadbał jednak szybko Maciej Sadlok, który w totalnie nieodpowiedzialny sposób zagrał niedokładnie wszerz boiska do Michala Frydrycha. Efekt był taki, że piłkę przejął Bartosz Bida. W takiej sytuacji faulem ratował się Frydrych, a że piłkarz Jagiellonii wybiegał na czystą pozycję, to kara mogła być tylko jedna - czerwona kartka. (…) Po chwili Adrian Gula zrobił taktyczną zmianę, ściągając wściekłego na to, że trafiło na niego Yawa Yeboaha, a wpuszczając na boisko Serafina Szotę, żeby zatkać dziurę w obronie.
Jagiellonia grała w przewadze i co zrozumiałe, uzyskała sporą przewagę. Długo jednak niewiele konkretnego z niej wynikało, bo Wisła dość dobrze się broniła, a gospodarze swoje akcje rozgrywali po prostu za wolno. Mało tego, w 31 min to Wisła stworzyła w tym meczu jako pierwsza naprawdę dobrą okazję na gola. Po dośrodkowaniu w pole karne obrona gospodarzy skoncentrowała się na Mateuszu Młyńskim, ale nagle we wszystko wmieszał się Jan Kliment i to on oddał strzał z bliska. Trafił jednak w Pavelsa Steinborsa.
To mogło się szybko na Wiśle zemścić, bo dosłownie kilkadziesiąt sekund później z drugiej strony boiska mocno uderzył Martin Pospisil. Mikołaj Biegański dobrze jednak zachował się w bramce i obronił ten strzał. Na wysokości zadania golkiper Wisły stanął również w 40 min, gdy odbił piłkę na rzut rożny po strzale głową Bogdana Tiru. To było jednak tylko odroczenie wyroku, bo właśnie po tym kornerze sposób na Biegańskiego znalazł Błażej Augustyn, który precyzyjnym strzałem głową umieścił piłkę w siatce. (...) Obrońca Jagiellonii do szatni schodził jednak zły, bo jeszcze przed końcem pierwszej połowy był zamieszany w gola, ale dla Wisły. Po dośrodkowaniu Michala Skvarki z rzutu wolnego do piłki ruszył Pavels Steinbors, ale właśnie Augustyn wmieszał się we wszystko i głową przedłużył podanie. W tak fatalny dla siebie sposób, że wprost do Serafina Szoty. A ten uderzył w jedyny możliwy w tej sytuacji sposób, czyli bez przyjęcia. Akurat tak, żeby trafić pod poprzeczkę i dać Wiśle wyrównanie.
Jagiellonia do ataków ruszyła praktycznie od pierwszego gwizdka po przerwie. Szybko formę Mikołaja Biegańskiego sprawdził Michał Żyro, ale skończyło się tylko na rzucie rożnym. Napór gospodarzy był jednak duży, a bramka wisiała w powietrzy. Padła w 59 min, gdy z pola karnego uderzył mocno z woleja Tomas Prikryl i choć na linii bramkowej rozpaczliwie próbował jeszcze interweniować Serafin Szota, to ostatecznie piłka wpadła do siatki.
Gospodarze znów mieli prowadzenie i nieco spuścili z tonu. Wisła doszła do głosu, miała dłużej piłkę, ale nie było z tego wielkiego zagrożenia pod bramką Steinborsa. Trochę życia do ataku „Białej Gwiazdy” wniósł Felicio Brown Forbes, ale więcej w tym było twardej walki z obrońcami Jagiellonii niż piłkarskiej jakości w czystej postaci.
W końcówce meczu Wisła jednak wreszcie przycisnęła mocniej i kilka razy zrobiło się pod bramką Jagiellonii gorąco. Krakowianie nie potrafili jednak wykorzystać żadnej ze swoich sytuacji, a gospodarze też nie tylko się bronili. W 87 min fatalną stratę w środku pola zanotował Felicio Brown Forbes. Jagiellonia wyprowadziła szybki atak, który zakończył mocnym i celnym strzałem Michał Żyro. Trzecim golem napastnik „Jagi” zamknął praktycznie sprawę”.
Interia
„Kluczowa dla całego spotkania sytuacja wydarzyła się już w 9. minucie. Maciej Sadlok popełnił błąd, które nie przystoi nie tylko kapitanowi, ale nawet młodzieżowcowi, bo w obronie zagrał piłkę wszerz boiska. Zrobił to nieodpowiedzialnie i za lekko, a próbujący ratować sytuację Michal Frydrych wyciął wychodzącego na czystą pozycję Tomasa Przikrila. Sędzia Szymon Marciniak nie miał wyjścia i wyrzucił czeskiego obrońcę Wisły z boiska. Jagiellonia grała w przewadze i cały pomysł trenera Adrian Gul’i legł w gruzach. Szkoleniowiec zaczął więc szukać planu "B", ale aby wcielić go w życie, musiał wprowadzić Serafina Szotę za Yawa Yeboaha.
(…) Przez pół godziny Jagiellonia nie miała jednak pojęcia, w jaki sposób przewagę jednego zawodnika przekuć w atut. Co więcej, najlepszą sytuację miała Wisła, gdy po nieporozumieniu między Michał Pazdan a Pavelsem Szteinborsem, Jan Kliment zdołał uderzyć z kilku metrów, ale górą był bramkarz Jagiellonii. W końcu jednak gospodarze nacisnęli mocniej. Próbowali strzałów z dystansu i dośrodkowań aż w końcu dopięli swego. Pospiszil dośrodkował z rzutu rożnego, a wiślakom jakby ktoś powiązał nogi - w żaden sposób nie próbowali uprzykrzyć życia Błażejowi Augustynowi i obrońca Jagiellonii bez problemu skierował piłkę głową do siatki.
Gospodarze znaleźli się w idealnej sytuacji. Mieli bramkę więcej, zawodnika więcej, inicjatywa również była po ich stronie. I zamiast spokojnie kontrolować spotkanie, popełnili poważny błąd. Po dośrodkowaniu Michala Skvarki piłkę w rękach miał już niemal Steinbors, ale jeszcze podbił ją głową Augustyn i futbolówka trafiła do zamykającego akcję Szoty, który wpakował ją pod poprzeczkę. Przewidzenie scenariusza na drugą połowę nie było zadaniem dla jasnowidza. Było pewne, że Jagiellonia zaatakuje, a Wisła będzie próbowała obronić punkt. Udawało się to krakowianom tylko przez kwadrans, bo w 59. minucie Prikril huknął z woleja, piłkę z linii bramkowej próbował jeszcze wybić Szota, ale źle trafił i było 2-1.
Trener Gul’a nie miał wyjścia i zaczął wprowadzać rezerwowych. Wzmacniał ofensywę, dał zagrać ponad 20 minut Felicio Brown Forbesowi, ale efekt był mizerny. Co prawda Kostarykanin próbował rozruszać ofensywę, ale to on zaliczył stratę, po której Michał Żyro pięknym uderzeniem w okienko podsumował mecz”.
LoveKraków
„Początek spotkania w Białymstoku źle rozpoczął się dla Wisły. Michal Frydrych próbował naprawić błąd Macieja Sadloka i dopuścił się faulu na graczu gospodarzy. Sędzia Szymon Marciniak sięgnął po czerwoną kartkę i wyrzucił Wiślaka z boiska. Na tę sytuację szybko zareagował trener krakowian. Adrian Gula w 12. minucie zdjął z boiska Yawa Yeboaha, a w jego miejsce wprowadził Serafina Szotę.
Jagiellonia łapała wiatr w żagle i próbowała zamienić przewagę jednego zawodnika na gola. To udało jej się dopiero w 41. minucie. Wpierw pokonać Mikołaja Biegańskiego próbował Bogdan Tiru, lecz bramkarz gości świetnie wyciągnął się w bramce i przeniósł piłkę nad poprzeczką. Po rzucie rożnym Błażej Augustyn był lepiej ustawiony od Sadloka i umieścił piłkę w siatce.
Kiedy wydawało się, że w pierwszej połowie emocje dobiegły końca, Biała Gwiazda niespodziewanie doszła do głosu. Po rzucie wolnym piłka spadła pod nogi Szoty, który niczym rasowy snajper skierował ją do bramki. Jak widać krakowianie nic sobie nie robili z gry w osłabieniu, a też wprowadzenie Szoty wcale nie oznaczało, że goście będą się już tylko bronić.
Gospodarze po przewie wrócili do swojej lepszej gry. Wpierw Biegańskiego pokonać próbował Michał Żyro, ale udaną interwencją popisał się bramkarz Wiślaków. Kilka minut później Jagiellonia oddała swój dziewiąty celny, a drugi skuteczny strzał. Na listę strzelców wpisał się Tomas Prikryl. Po godzinie gry Wisła na swoim koncie miała zaledwie dwa celne strzały. (…) W końcówce Wisła szukała jeszcze wyrównania. Ładną akcją popisał się Piotr Starzyński, w tempo dogrywając do Felicio Brown Forbesa. Kostarykanin nie zdołał oddać celnego strzału. Chwilę później popisał się uderzeniem światło bramki, ale na posterunku był Pavels Steinbors. Spotkanie rozstrzygnął mocnym uderzeniem Żyro w 87. minucie”.