TS Wisła Kraków SA

Przegląd prasy: Na tarczy ze Szczecina

2 lata temu | 21.03.2022, 15:15
Przegląd prasy: Na tarczy ze Szczecina

Media o meczu #POGWIS.

Gazeta Krakowska

„Jerzy Brzęczek postawił dokładnie na tych samych zawodników w wyjściowym składzie co w niedawnym meczu z Lechem Poznań. Tym razem Wisła nie zaczęła jednak tak mocno, tak agresywnie jak w starciu z „Kolejorzem”. Krakowianie starali się raczej pilnować przede wszystkim swoich tyłów, grać odpowiedzialnie w obronie. Z kolei Pogoń podchodziła wysoko, szukała odbiorów w wysokim pressingu, by po przejęciu na połowie gości momentalnie atakować.

Wisła zatem głównie się broniła, choć nie rezygnowała również z kontrataków. Brakowało w nich jednak dokładności, a z każdą minutą napór „Portowców” rósł, co wymuszało też błędy podopiecznych Jerzego Brzęczka. W 18. min całe nieszczęście Wisły rozpoczęło się właśnie od takiego fatalnego błędu, który popełnił Joseph Colley. Nonszalancko wyprowadzał piłkę spod swojej bramki, zabrał mu ją Sebastian Kowalczyk, który szybko rozegrał akcję z Piotrem Parzyszkiem. W efekcie w sytuacji sam na sam z Mikołajem Biegańskim znalazł się ten pierwszy. Bramkarz Wisły jeszcze obronił, odbił piłkę na rzut rożny, ale to było jedynie odroczenie wyroku. Pogoń została bowiem po kornerze pod bramką Wisły. W końcu z prawej strony dośrodkował Mariusz Fornalczyk, a Joseph Colley interweniował tak pechowo, że zamiast wybić, wpakował piłkę do swojej siatki.

Dopiero strata bramki sprawiła, że Wisła zaczęła grać nieco odważniej. I nie potrzebowała wcale wiele czasu, żeby wyrównać. Już w 30. min krakowianie przycisnęli na tyle mocno, że zmusili obronę Pogoni do popełnienia błędu. Mariusz Malec wybijał piłkę w taki sposób, że trafiła ona na lewą stronę do Mateja Hanouska. Ten dośrodkował przed bramkę, a tutaj nogę sprytnie dostawił Luis Fernandez. Dante Stipica był bez szans, a „Biała Gwiazda” wyrównała stan meczu w praktycznie pierwszej tak klarownej okazji na gola.

Gospodarze byli trochę zaskoczeni takim obrotem sprawy. Tempo gry w pierwszej połowie po golu dla Wisły lekko spadło, ale krakowianie nie potrafili dłużej utrzymać się przy piłce, przynajmniej „dowieźć” remis do przerwy. A Pogoń wypracowała sobie najpierw stuprocentową okazję, w której strzelał Kamil Grosicki, ale dobrze w bramce zachował się Mikołaj Biegański. W 43. min bramkarz Wisły nie miał już jednak najmniejszych szans, gdy zupełnie pozostawiony bez opieki Kamil Drygas przymierzył głową i trafił przy samym słupku. Dośrodkowanie Sebastiana Kowalczyka było w tej sytuacji bardzo dobre, ale też Joseph Colley zupełnie zgubił krycie Drygasa, który tylko potwierdził, że gra głową to jego bardzo mocna strona.

(…) Pierwsze pięć minut drugiej połowy to był prawdziwy szturm Pogoni. Zamknęła ona całkowicie Wisłę w jej polu karnym, nie pozwalała złapać oddechu nawet na moment. Krakowianie to przetrwali, a później mieli dwa rzuty rożne. W kolejnych minutach dużo było szarpanej gry w środku pola. Pogoń nie miała już tak wyraźnej przewagi, ale Wisła nie potrafiła stwarzać okazji na gole, a skoro goniła wynik, to była sprawa kluczowa. Krakowianie podeszli wyżej, zaczęli stosować pressing, wydawało się, że coś się może z tego konstruktywnego urodzić. (…) I w 69. min taki atak „Portowcy” wyprowadzili. Kamil Grosicki wygrał na prawym skrzydle pojedynek z Matejem Hanouskiem i zagrał przed bramkę. A tutaj Konrad Gruszkowski próbował uprzedzić Mariusza Fornalczyka, ale uczynił to tak nieporadnie, że wpakował piłkę do własnej bramki.

To praktycznie zamknęło kwestię zwycięzcy w tym meczu. Wisła próbowała jeszcze zmniejszyć straty, Pogoń podwyższyć wynik. Obie strony obiły jeszcze słupki, a całość pięknym strzałem z woleja zwieńczył Michał Kucharczyk, który w doliczonym czasie przypieczętował zwycięstwo miejscowych”.

LoveKraków

„Po meczu z Lechem Poznań do najlepszej jedenastki 25. kolejki trafiło dwóch wiślaków – strzelec gola napastnik Zdenek Ondraszek i środkowy obrońca Joseph Colley, który bardzo dobrze prezentował się w tyłach i zdobył niesłusznie nieuznaną bramkę. W Szczecinie Kobra walczył, miał jeden z lepszych wyników jeśli chodzi o przebiegnięte kilometry, ale nie miał sytuacji i częściej znajdował się w polu karnym swojej drużyny. Colleya było w tym meczu dużo więcej, ale tylko dlatego, że wyróżniał się in minus. W 19. minucie nie zdołał wybić piłki kopniętej przez Mariusza Fornalczyka, za to skierował ją do bramki. W 43. patrzył się w stronę piłkarza dośrodkowującego, zamiast obserwować nabiegającego na piłkę w drugie tempo Kamila Drygasa, który oddał precyzyjny strzał głową.

Słabiej prezentował się też jego partner ze środka obrony - Michal Frydrych, sporo problemów z ofensywnymi graczami Pogoni mieli Matej Hanousek i Konrad Gruszkowski. Ten drugi również strzelił samobója, na 3:1 dla gospodarzy, gdy źle ustawili się względem Fornalczyka.

Plusiki dla Gruszkowskiego i Hanouska za akcję bramkową dla Wisły. Prawy obrońca zarzymał Kamila Grosickiego i rozpoczął kontrę, a lewy przebiegł ponad 90 metrów pod pole karne i po wybiciu piłki przez rywala dobrze wrzucił ją na piąty metr. Tam Hiszpan Luis Fernandez wyprzedzil obrońcę i zdobył drugą bramkę w swoje krótkiej przygodzie z Białą Gwiazdą. Pod koniec meczu rezerwowy Elvis Manu trafił w słupek”.

Sport.pl

„Od początku meczu widać było, kto walczy o mistrzostwo Polski, a kto bije się o utrzymanie w lidze. Pogoń Szczecin zaczęła od zdecydowanych ataków, ale przez pierwsze minuty nie potrafiła stworzyć zagrożenia pod bramką Mikołaja Biegańskiego. Było tak do 18. minuty, kiedy idealną okazję zmarnował Sebastian Kowalczyk, który nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem.

Minutę później gospodarze objęli jednak prowadzenie. Piłkarze Wisły nie upilnowali w polu karnym Mariusza Fornalczyka, który oddał strzał na bramkę Biegańskiego. Piłkę chciał zablokować Joseph Colley, jednak zrobił to tak niefortunnie, że wbił ją do własnej bramki.

Kiedy wydawało się, że kolejne gole dla Pogoni są kwestią czasu, w 30. minucie niespodziewanie padła bramka dla gości. Z lewej strony dośrodkował Matej Hanousek, a Luis Fernandez uprzedził Mariusza Malca i z bliska doprowadził do wyrównania. Remis utrzymał się przez 13 minut. Chwilę przed zakończeniem pierwszej połowy z lewej strony boiska w pole karne Wisły dośrodkował Kowalczyk, a gola głową strzelił Kamil Drygas.

(…) Druga połowa rozpoczęła się od zdecydowanych ataków Pogoni, co w końcu przyniosło jej gola. W 69. minucie kapitalnym, prostopadłym podaniem do Kamila Grosickiego popisał się Damian Dąbrowski. Grosicki zagrał z prawej strony w pole karne do Fornalczyka, ale tego ubiegł Konrad Gruszkowski. Zawodnik Wisły, podobnie jak wcześniej Colley, interweniował tak źle, że pokonał własnego bramkarza. W doliczonym czasie gry Wisłę dobił wprowadzony na boisko w drugiej połowie Michał Kucharczyk. Skrzydłowy otrzymał podanie od Dąbrowskiego i bez namysłu huknął z pola karnego, nie dając Biegańskiemu najmniejszych szans na interwencję”.

Udostępnij
 
12012824