TS Wisła Kraków SA

Przegląd prasy: Na remis z Kolejorzem

2 lata temu | 14.03.2022, 14:00
Przegląd prasy: Na remis z Kolejorzem

Media po meczu #WISLPO.

Gazeta Krakowska

„Pierwszy kwadrans był dość rwany. Również z powodu krótkiej przerwy, spowodowanej odpaleniem rac przez kibiców Wisły, co spowodowało zadymienie stadionu. Co jednak najważniejsze, to gospodarze w tych pierwszych fragmentach gry wyglądali lepiej. Szli do wysokiego pressingu, nie pozwalali poznaniakom za bardzo się rozpędzić, wyprowadzić jakiego groźniejszego ataku. Wisła natomiast doprowadziła kilka razy do zamieszania w polu karnym po stałych fragmentach. Duża w tym była zasługa Zdenka Ondraska, który szedł na stracone pozornie piłki i potrafił wywalczyć rzuty wolne.

Lech przeczekał te pierwsze fragmenty meczu i z czasem zaczął powoli przenosić ciężar gry na połowę Wisły. Goście kilka razy sprawnie i szybko rozgrywali piłkę w środku pola, co pozwalało im zbliżać się pod bramkę „Białej Gwiazdy”. Sytuacji nie było jednak z tego klarownych. Pierwszą w tym meczu miała natomiast Wisła. W 27. min po rzucie rożnym piłka spadła pod nogi Josepha Colleya. Tylko nieco rozpaczliwa interwencja Filipa Bednarka uratowała Lecha od straty gola. Po chwili dobijał jeszcze Momo Cisse, ale nie trafił w bramkę. Lech odpowiedział trzy minuty później. Po dalekim podaniu Joao Amarala z bliska głową strzelał Dawid Kownacki. Mikołaj Biegański był jednak dobrze ustawiony i obronił to uderzenie. To był najlepsza sytuacja „Kolejorza” w pierwszej połowie.

W 42. min kolejną świetną okazję miała Wisła. Tym razem w polu karnym od opieki obrońcy uwolnił się Zdenek Ondrasek, ale z czystej sytuacji nie trafił w bramkę. To miało być jednak tylko odroczenie wyroku, bo dosłownie kilkadziesiąt sekund później wiślacy rozegrali dobrze akcję. Z autu piłkę wyrzucił Matej Hanousek. Mimo dwóch obrońców na plecach nie dał jej sobie odebrać Marko Poletanović. Serb zagrał do Stefana Savicia, który już w polu karnym podał do Ondraska. A ten uderzył w dalszy róg. Filip Bednarek tylko odprowadził futbolówkę wzrokiem, a ta po odbiciu od słupka wylądowała w siatce!

Do końca pierwszej połowy niewiele już na boisku się wydarzyło. No może tylko warto wspomnieć o zablokowanym przez Michala Frydrycha strzale Dawida Kownackiego. Ostatecznie jednak po pierwszych 45 minutach Wisła miała dość nieoczekiwane prowadzenie, choć z przebiegu gry jak najbardziej zasłużone.

(…) Druga połowa rozpoczęła się od ataków Lecha i kontr Wisły. Mecz nabrał rumieńców, a w 54. min mieliśmy bardzo dużą kontrowersję. Po rzucie rożnym gola dla Wisły strzelił Joseph Colley, ale po analizie VAR sędzia odgwizdał faul Zdenka Ondraska na bramkarzu i pozostało 1:0. Lech miał szczęście w 68. min, gdy po strzale głową Konrada Gruszkowskiego piłka trafiła w poprzeczkę. Po tej sytuacji Wisła miała całą serię rzutów rożnych, ale nie było po nich już wielkiego zagrożenia dla bramki „Kolejorza”.

Goście mieli w tej drugiej połowie przewagę optyczną, ale wiślacy bronili się dobrze i ofiarnie. Często blokowali strzały, wybijali piłkę. Starali się też przy niej utrzymać, gdy była taka możliwość. Gra toczyła się jednak głównie na połowie „Białej Gwiazdy”. W 83. min stuprocentową okazję na wyrównanie miał Mikael Ishak, ale z bliska nie trafił w bramkę. Wisła broniła się całymi siłami. Sędzia doliczył aż siedem minut do regulaminowego czasu gry. I właśnie w siódmej doliczonej minucie meczu sprytnym strzałem piętą wyrównał Antonio Milić”.

Interia

„Tuż przed końcem regulaminowego czasu I połowy Wiśle popłaciła waleczność Marko Polatenovicia, który poradził sobie z duetem Kownacki - Pereira, by podać do Savicia, a ten od razu obsłużył Zdenka Ondraska, który z lewej nogi umieścił piłkę w okienku. Popularny „Kobra" chwile wcześniej miał lepszą okazję, gdy strzelał ze swej lepszej, prawej nogi, ale nie trafił na bramkę z siedmiu metrów. Uderzenie bez przyjęcia spowodowało, że Filip Bednarek mógł tylko wzrokiem odprowadzić piłkę.

Pod nieobecność chorego Jakuba Kamińskiego, który z powodu choroby nie przyjechał nawet pod Wawel, miał mniejszą siłę rażenia i choć częściej miał piłkę przy nodze, to jednak nie stwarzał tak groźnych akcji jak Wisła, dla której bramkę powinien zdobyć już w 27. min Joseph Colley, ale trafił wprost w Filipa Bednarka. „Kolejorz", zwłaszcza po pół godzinie, długimi momentami zamykał gospodarzy na ich połowie. Jedyne, na co go było jednak stać pod bramką, to główka Dawida Kownackiego po podaniu Joao Amarala, którą obronił Mikołaj Biegański. To „Kownaś" zastąpił na lewym skrzydle Kamińskiego, a rolę młodzieżowca w ekipie Macieja Skorży pełnił Michał Skóraś. Z kolei w Wiśle rolę reżysera Jerzy Brzęczek powierzył Luisowi Fernandezowi, w związki z czym na prawe skrzydło powędrował Stefan Savić.

Od początku II połowy Skorża posłał do boju Pedra Tibę za kontuzjowanego Radosława Murawskiego i Lech ruszył do natarcia. W krótkim czasie, po atakach skrzydłami, stworzył trzy groźne sytuacje. Biegański obronił jednak oddane z bliska strzały Kownackiego i Mikaela Ishaka. Jerzy Brzęczek nastawił Wisłę na grę z kontry, lecz najlepszą okazję jego ekipa stworzyła po rzucie rożnym, co jeszcze niedawno było marzeniem ściętej głowy. W 53.min po dośrodkowaniu Poletanovicia Ondraszek podał głową, Colley kopnął do siatki. Tomasz Kwiatkowski początkowo uznał gola, ale po obejrzeniu powtórki uznał, że czeski napastnik faulował Bednarka.

(…) Festiwal interwencji Colleya trwał w najlepsze. Najpierw rzucił się szczupakiem, by uprzedzić Kownackiego. W 65. min czubkiem buta sprzątnął piłkę sprzed nosa Ishaka, który szykował się, by dopełnić formalności. Wielką pracę dla Wisły wykonywał Poletanović, który nie tylko stabilizował jej drugą linię, ale też wykonywał piekielnie groźne kornery. Między 67. a 70. min wypracował ich pięć z rzędu jeden po drugim. Lech nie mógł wyjść z tego oblężenia, chociaż za każdym razem piłka była adresowana na pierwszy słupek. Przy pierwszym rzucie rożnym Ondraszek zgrał piłkę głową i trafił w poprzeczkę!

Ale po rzucie rożnym zagroził też Lech, gdy minimalnie obok słupka zagłówkowal Filip Marchwiński. Najlepszą okazję do wyrównania miał jednak Ishak, który po rajdzie Alana Czerwińskiego z siedmiu metrów wypalił nad poprzeczkę!”

LoveKraków

„Na boisku przepaści punktowej jaka dzieli obie drużyny w tabeli widać nie było. Wręcz to gospodarze sprawiali wrażenie faworyta, zwłaszcza że pod koniec pierwszej połowy za sprawą Zdenka Ondraska objęli prowadzenie. Gol padł po wznowieniu gry z autu. (…) Nie była to jedyna szansa na trafienie dla gospodarzy. Kilkanaście sekund wcześniej Ondrasek mógł fetować gola, ale strzał na dalszy słupek okazał się być nieco niedokładny. Wisła była groźna ze stałych fragmentów. W 27. minucie po wznowieniu gry z narożnika boiska niezłą okazję miał Joseph Colley. Po zmianie stron Szwed w niemal identycznej sytuacji trafił do bramki, ale po obejrzeniu powtórki arbiter uznał, że bramkarz Kolejorza był faulowany.

Filip Bednarek był pod ostrzałem, bo Wisła konsekwentnie dążyła do podwyższenia prowadzenia. Matej Hanousek w 66. minucie zdecydował się na indywidualną akcję, ale golkiper gości zachował sporo zimnej krwi i nie pozwolił, aby piłka wpadła do bramki. Chwilę później Wisła znów zaatakowała po stałym fragmencie, ale uderzenie głową Michala Frydrycha jedynie ostemplowało poprzeczkę.

Druga odsłona zdecydowanie toczyła się pod dyktando Białej Gwiazdy. Lech był bezradny, a swoje dwie najgroźniejsze sytuacje miał w pierwszej części spotkania. Tuż po upływie kwadransa goście ruszyli z kontrą, ale uderzenie Michała Skórasia wybił w bok Mikołaj Biegański. Po upływie kolejnego kwadransa z bliska głową zaskoczyć Biegańskiego próbował Dawid Kownacki, ale ofiarna interwencja bramkarza Wisły się opłaciła i pozwoliła mu zachować czyste konto.

W 80. minucie goście mieli rzut rożny, ale Filip Marchwiński posłał piłkę nad poprzeczką. To był punkt zwrotny w grze Lecha, bo ostatnie dziesięć minut meczu, to był ich najlepszy okres gry, w którym jednak razili nieskutecznością. Szansę na remis zmarnował m. in. Mikael Ishak, który w sytuacji sam na sam posłał piłkę w trybuny.

Lech próbował ataku pozycyjnego, ale zmuszona do defensywy Wisła, była w tym dniu nie do pokonania. Niestety, rozluźnienie w szeregach gospodarzy nastąpiło zbyt wcześnie. W ostatniej akcji meczu Antonio Milić, stojąc tyłem do bramki, uderzył piłkę piętą i wyszarpał dla Lecha jeden punkt”.

Udostępnij
 
4610016