Media po meczu #LGDWIS.
Gazeta Krakowska
„Lechia była faworytem i to ona przycisnęła jako pierwsza. W początkowych fragmentach spotkania Wisła dobrze ustawiała się jednak w obronie i w pierwszym kwadransie nawet nie dopuszczała do większego zagrożenia pod swoją bramką. Gdy jednak ten pierwszy kwadrans się kończył, gospodarze stworzyli sobie pierwszą stuprocentową sytuację. Z lewej strony w pole karne dośrodkował Rafał Pietrzak. Matej Hanousek popełnił błąd, nie trafił w piłkę i ta spadła pod nogi Jakuba Kałuzińskiego. Ten miał przed sobą tylko Mikołaja Biegańskiego, ale bramkarz Wisły świetną interwencją uratował zespół.
Gospodarze mieli przewagę, ale nie było tak, że krakowianie tylko się bronili. Wisła raz czy drugi starała się odpowiedzieć. Gdyby np. w jednej z sytuacji lepiej zachował się Stefan Savić, stanąłby w sytuacji oko w oko z Dusanem Kuciakiem. W 11 min natomiast po dobrym dośrodkowaniu Marko Poletanovicia głową strzelał Zdenek Ondrasek i pomylił się nieznacznie. W 32. min w bramkę z bliska głową trafił z kolei Michal Frydrych, ale Dusan Kuciak dość instynktownie odbił piłkę.
Lechia miała fragment gry, w którym trudno jej było wypracować sobie klarowną okazję na gola, ale w końcu uzyskała prowadzenie, choć trochę szczęśliwie. W 36. min po rykoszecie piłka trafiła bowiem w polu karnym do Łukasza Zwolińskiego. Ten zagrał obok wybiegającego Mikołaja Biegańskiego, a choć Michal Frydrych próbował jeszcze interweniować rozpaczliwie, to piłka ostatecznie wylądowała w siatce, a Lechia objęła prowadzenie. (…) Do końca pierwszej połowy Wisła nie była w stanie odpowiedzieć w jakikolwiek sposób. Mało tego, w samej końcówce źle piłkę wybijał Dawid Szot, ta trafiła do Jakuba Kałuzińskiego, po którego uderzeniu Mikołaj Biegański musiał nieźle nagimnastykować się, żeby utrzymać nikłe straty.
Po kilku minutach drugiej połowy, gdy gra toczyła się głównie w środku pola, Wisła ruszyła do natarcia. I od razu goście stanęli przed szansą na wyrównanie. I to była do tego momentu najlepsza okazja na gola. Trochę szczęśliwie, ale jednak w sytuacji sam na sam z Dusanem Kuciakiem znalazł się Zdenek Ondrasek. Bramkarz Lechii obronił instynktownie. Podobnie jak dwie minuty później, gdy po dobrym dośrodkowaniu Mateja Hanouska znów świetną okazję miał Ondrasek. Czech strzelał głową z pięciu metrów, ale Kuciak znów stanął na wysokości zadania. Wisła miała przewagę, grała naprawdę dobrze, potrafiła utrzymać się przez dłuższą chwilę na połowie Lechii, ale brakowało najważniejszego, czyli gola. Jerzy Brzęczek reagował. Robił zmiany, również w ustawieniu taktycznym, ale to wszystko długo było mało, bo Lechia była dobrze ustawiona w obronie.
Gospodarze natomiast głównie właśnie się bronili, ale ich ofensywę trochę rozruszał Flavio Paixao. Właśnie Portugalczyk miał świetną okazję na drugiego gola w 82. min, ale przegrał pojedynek z Mikołajem Biegańskim. Jeśli ktoś w tym momencie pomyślał, że tak zmarnowana okazja na „zamknięcie meczu” może na Lechii się zemścić, to… W 89. min Konrad Gruszkowski zagrał prostopadle do Luisa Fernandeza. Hiszpan kapitalnie zwiódł obrońcę i oddał mocny strzał z szesnastu metrów. Fakt, miał Fernandez trochę szczęścia, bo po drodze był jeszcze rykoszet od Tomasza Neugebauera, ale z perspektywy Wisły najważniejsze było to, że piłka wreszcie poleciała tam, gdzie miała, czyli w górny róg bramki”.
Interia
„Po kwadransie, dośrodkowanie Rafała Pietrzaka trafiło do Jakuba Kałuzińskiego, który przebił się przez linię obrony, ale w trudnej sytuacji trafił wprost w Mikołaja Biegańskiego. Wiślacy zrewanżowali się po kolejnym kwadransie, gdy Dusan Kuciak instynktownie obronił strzał Michala Frydrycha głową z najbliższej odległości.
Wreszcie 36. minuta i pierwsza bramka w tym roku dla Lechii, która nie została zdobyta ze stałego fragmentu gry. Piłka wyszła z pola karnego Wisły Kraków, z powrotem piłkę wstrzelił Mario Maloca, po rykoszecie od Zdenka Ondraska piłka trafiła do Łukasza Zwolińskiego. Po strzale gdańskiego snajpera sytuację próbował ratować Frydrych, ale dobił piłkę do własnej bramki.
(…) Przy takim wyniku Wisła Kraków spadała na ostatnie miejsce w tabeli, dlatego goście musieli ruszyć do ataku, niżej już spaść nie mogli. Bliźniaczą do Zwolińskiego sytuację miał tuż po przerwie Ondrasek, który wyraźnie nie spodziewał się, że dostanie piłkę pod nogi tuż przed bramką Lechii i trafił prosto w Kuciaka. Wydawało się, że nie uda się Wiślakom trafić do siatki, aż do przedostatniej minuty meczu. Wówczas Pietrzak wraz z debiutującym w Ekstraklasie, Tomaszem Neugebaurem nieporadnie wybijali piłkę spod własnego pola karnego, piłka trafiła do Luisa Fernandeza, który po rykoszecie pokonał Kuciaka”.
Onet
„Goście nie chcieli dać się zdominować w pierwszych minutach i nie było widać różnicy w tabeli między oboma zespołami. W 15. minucie pierwszą groźną sytuację stworzyła sobie Lechia. Długie dośrodkowanie w pole karne Wisły posłał Rafał Pietrzak. Jakub Kałuziński nie przyjął sobie najlepiej piłki, ale zdołał jeszcze do niej doskoczyć i spróbować strzału. Bardzo dobrze wyszedł jednak z bramki Mikołaj Biegański i praktycznie zasłonił jej światło. Potem Lechia uporządkowała sobie grę i próbowała ataku pozycyjnego. Wisła starała się grać pressingiem. Przechodzenie z piłką na połowę gospodarzy przychodziło jej dość trudno. W pierwszych trzydziestu minutach gry zdołała jedynie posłać w pole karne gdańszczan parę dośrodkowań, które nie sięgnęły adresata. Dusan Kuciak już jednak musiał się wysilić po strzale głową Michala Frydrycha, któremu piłkę wrzucił Dor Hugi.
W 36. minucie padła bramka dla Lechii. Mario Maloca wrzucił piłkę w pole karne, Łukasz Zwoliński znalazł się sam na sam z bramkarzem i posłał piłkę w kierunku bramki. Do siatki skierował ją jednak Frydrych, który ofiarnie próbował interweniować, aby uratować swój zespół. Bramkę ostatecznie zapisano Zwolińskiemu.
(…) W 53. minucie piłka zaskoczyła Zdenka Ondraska, który niespodziewanie dla siebie otrzymał podanie tuż pod bramką Lechii. Źle jednak trafił i szansa przepadła. Wisłę na początku drugiej połowy można było chwalić za odwagę. W 55. minucie Ondrasek już uderzył bez zarzutu po wrzutce Mateja Hanouska, ale Kuciak tylko sobie znanym sposobem, odbił piłkę.
Ataki Wisły, która przejęła inicjatywę, nie przynosiły żadnego rezultatu. Lechia spokojnie się broniła. Odpowiedzią na jej poczynania był niemrawy strzał Macieja Gajos z półobrotu nad bramką Biegańskiego. W 81. minucie Maloca wślizgiem zatrzymał w polu karnym Piotra Starzyńskiego, ale o faulu nie mogło być mowy. Kiedy już wydawało się, że Lechia dowiezie swoją wygraną do końca, na strzał zdecydował się Luis Fernandez. Piłka po efektownym strzale Hiszpana z linii pola karnego znalazła się w siatce”.