Media o meczu #WISSTM.
Gazeta Krakowska
„Wisła rozpoczęła od ataków. W 4. min z rzutu wolnego strzelał Dor Hugi, ale nie trafił w bramkę. Impet gospodarzy dość szybko jednak wyhamował. W kolejnych minutach starali się rozgrywać piłkę od bramki, ale robili to dość nieporadnie. Tak jak choćby w 10. min, gdy Joseph Colley źle zagrał piłkę bez żadnej presji. Tę przejęła Stal, a cała akcja zakończyła się mocnym strzałem Grzegorza Tomasiewicza. Mikołaj Biegański odbił piłkę na rzut rożny, ale to było tylko chwilowe odroczenie kary. Po po dośrodkowaniu z kornego wspomniany Tomasiewicz głową posłał piłkę do siatki z najbliższej odległości.
(…) Jak odpowiedziała Wisła? Powiedzieć, że energicznie zabrała się za odrabianie strat byłoby grubą przesadą. Gospodarze rozgrywali, rozgrywali i rozgrywali piłkę, a następnie ją… tracili. Zagrożenia dla bramki Stali nie było z tego za grosz. Wszystko w żółwim wręcz tempie, bez przyspieszenia, elementu zaskoczenia. A goście stali dobrze w obronie, przesuwali się, a jak przechwycili piłkę, to ruszali z kontrami. Wiślacy również po stałych fragmentach nie potrafili w żaden sposób zagrozić bramce Stali. Efekt rzutów wolnych czy rożnych był dwojaki. Albo piłkę łapał Rafał Strączek, bo była ona wrzucana wprost na niego, albo pojedynki powietrzne wygrywali mielczanie i wybijali futbolówkę daleko od swojej bramki.
(…) Pierwszą groźną sytuację miała jednak po przerwie Stal, gdy mocno i celnie strzelał w 54. min Krystian Getinger. Mikołaj Biegański zachował się jednak dobrze i odbił piłkę.
W kolejnych minutach goście grali spokojnie, Wisła starała się atakować, ale było to wszystko mocno szarpane, brakowało dokładności w rozegraniu akcji. Końcówka meczu to już było klasyczne bicie głową. Stal stała jednak w swoim polu karnym całym zespołem, a przez taki mur trudno się było przebić. Zwłaszcza, że Wisła atakowała w takim tempie, że nie było trudno piłkarzom z Mielca się przesuwać w swoim polu karnym i blokować wszelkie ofensywne próby gospodarzy. Skończyło się zatem na porażce „Białej Gwiazdy”, która stawia ją już w bardzo trudnej sytuacji w tabeli”.
Interia
„Gospodarze już od 12. minuty przegrywali 0-1. Po rzucie rożnym i zamieszaniu w polu karnym z bliska piłkę do siatki skierował Grzegorz Tomasiewicz. (…) Z kolei Wisła niewielkie zagrożenie stwarzała po stałych fragmentach gry. Do wykonywania rzutów wolnych zapalił się nowy obrońca Sebastian Ring, ale w 30. minucie po jego dośrodkowaniu nie udało się oddać groźnego strzału.
Gra wiślaków była pełna niedokładności i strat. Nieporadny wciąż był z przodu Jan Kliment. A to nie był w stanie trafić w piłkę w polu karnym, a to jego prostopadłe podanie nie dochodziło do adresata. (…) Sporo zamieszania zrobiło się w polu karnym Stali po ostrej wrzutce Dora Hugiego w 37. minucie, ale nikomu nie udało się zamknąć skutecznie tej akcji. Na drugim skrzydle starał się szarpać Stefan Savić, ale zbyt mało było wymiernych efektów jego rajdów.
(…) W 59. minucie na placu gry pojawił się też inny ważny dla Wisły gracz - Zdenek Ondrasek. To drugie podejście czeskiego napastnika do Wisły. Wracający Ondrasek został owacyjnie powitany przez fanów "Białej Gwiazdy". (…) Okazało się jednak, że nie wystarczyło wymienić dwóch piłkarzy, by w ofensywie Wisły wprowadzić dobrą organizację gry. W drugiej połowie nadal krakowianom brakowało składnych akcji, rzadko byli w stanie dopracować się sytuacji podbramkowej”.
Sport.pl
„Spotkanie idealnie ułożył się dla zespołu Adam Majewskiego. W 11. minucie gola strzelił Grzegorz Tomasiewicz, który wykorzystał zamieszanie podbramkowe po rzucie rożnym i trafił do siatki po uderzeniu głową. To wyczyn niecodzienny, bo ofensywny pomocnik Stali ma 167 cm wzrostu. Mający korzystny wynik mielczanie grali mądrze i niemal w pełni kontrolowali przebieg gry. Ostatecznie spotkanie zakończyło się właśnie wynikiem 1:0”.