TS Wisła Kraków SA

Przegląd Prasy: Bez happy endu przy Reymonta

3 lata temu | 10.05.2021, 11:26
Przegląd Prasy: Bez happy endu przy Reymonta

Media o meczu #WISLPO.

Interia

„Poznaniacy nie mogli sobie wyobrazić lepszego początku tego starcia. Już w 13. minucie objęli prowadzenie, po tym jak dobrze z rzutu rożnego piłkę wrzucił Nika Kwekweskiri. Jeśli ktoś myślał, że wiślacy rzucą się do przodu, by spróbować od razu powalczyć o odrobienie strat, srogo się rozczarował. To podopieczni Skorży przeprowadzali kolejne ataki. Po lewej stronie nadspodziewanie łatwo rozpędzał się Tymoteusz Puchacz, w środku pola mnóstwo miejsca miał Dani Ramirez.

(…) W 30. minucie Lech przechwycił piłkę po akcji Stefana Savicia i wyszedł z groźną kontrą pięciu na pięciu. Ostatecznie jednak strzał Kwekweskiriego z dystansu nie trafił w bramkę Mateusza Lisa. Poznaniacy mogli spokojnie rozegrać lepiej ten kontratak. Znacznie groźniejszy był strzał Daniego Ramireza, który nastąpił chwilę później. Dobrze interweniował jednak Lis, który głośno i energicznie pobudził potem kolegów do zachowania większej koncentracji.

Lech ani na moment nie zwalniał. Po kolejnej akcji do piłki tuż przed bramką mógł dojść Kwekweskiri, ale w ostatniej chwili uprzedził go Souleymane Kone. "Kolejorz" w najlepsze korzystał z tego, że Wisła zostawiała mu w środku pola masę miejsca, dosłownie autostradę do bramki.

(…) Po zmianie stron, Lech od razu pokazał, że ma apetyt na kolejne bramki. Piłkę w polu karnym Wisły wyłożył kolegom Jakub Kamiński, a uderzać próbował Kwekweskiri. Jego strzał zablokował jednak Michał Frydrych. Aktywny Kamiński próbował ciekawie rozprowadzić też kolejną akcję przed "szesnastką" Wisły, ale ostatecznie strzał Ramireza był zbyt słaby, aby zaskoczyć Lisa. W 61. minucie boisko opuścił właśnie Hiszpan, a w jego miejsce pojawił się na nim Pedro Tiba. I zaliczył pod Wawelem - nomen omen - wejście smoka. Po wrzutce Jana Sykory z prawej strony, Portugalczyk oszukał Serafina Szotę i zdobył z bliska drugą bramkę dla Lecha.

O grze Wisły w tym spotkaniu trudno było napisać cokolwiek pozytywnego, przynajmniej do 75. minuty. Krakowianie byli rozbici, zdezorganizowani taktycznie i wyglądali na mało zmotywowanych. Czasem próbowali indywidualnych zrywów, jak w 69. minucie, gdy strzał z dystansu oddał Georgij Żukow. Wszystko to było jednak mało przekonujące.

A jednak coś pozytywnego dla Wisły jeszcze się w tym meczu wydarzyło. Kluczem do tego był fakt, że Peter Hyballa tym razem jednak wpuścił na plac gry Jakuba Błaszczykowskiego nie w samej końcówce meczu, tylko w 73. minucie. Po faulu na Stefanie Saviciu do rzutu wolnego podszedł właśnie kapitan Wisły. I z ponad 20 metrów zdobył gola strzałem po ziemi”.

Gazeta Krakowska

„Od pierwszych minut przewagę w tym meczu miał Lech. Goście zepchnęli Wisłę do defensywy, a na efekty nie przyszło długo czekać. W 12. min. Kolejorz wykonywał rzut rożny. W pole karne dośrodkował Nika Kwekweskiri, głową zgrał piłkę Bartosz Salamon, a z bliska głową do siatki skierował ją Mikael Ishak.

Kolejne minuty nic nie zmieniły w obrazie gry. Wisła sprawiała wrażenie, jakby nie dojechała na ten mecz. A goście stwarzali okazję za okazją. Szansę na podwyższenie wyniku mieli Nika Kwekweskiri czy Daniel Ramirez. Wiślacy mieli jednak szczęście w tych sytuacjach, że wciąż było tylko 0:1.

(…) Jeśli ktoś liczył, że przerwa podziała w jakiś ożywczy sposób na Wiślaków, to szybko musiał porzucić te nadzieje. Obraz gry się nie zmienił. W pierwszych dziesięciu minutach dwie okazje na podwyższenie wyniku miał Lech, a konkretnie Daniel Ramirez. Za pierwszym razem nie trafił jednak w bramkę, a za drugim piłkę złapał Mateusz Lis. Widać było jednak, że gol dla gości jest tylko kwestią czasu i w 61. min. wprowadzony dosłownie chwilę wcześniej Pedro Tiba głową posłał piłkę do siatki. Peter Hyballa potrzebował kolejnych dziesięciu minut, żeby zacząć robić zmiany. Wpuścił na boisko Jakuba Błaszczykowskieg za Felicio Brown Forbesa. (…) Błaszczykowski jednak rozruszał nieco grę Wisły. I strzelił pięknego gola z rzutu wolnego. (…) W końcowym minutach Wisła jeszcze próbowała odrobić straty, ale Lech nie dał się już zaskoczyć”.

Onet

„Mecz w Krakowie od początku nie zachwycał, ale zauważalną przewagę mieli przyjezdni. W 12. minucie dośrodkowanie przedłużone przez Bartosza Salamona uderzeniem głową wykończył Mikael Ishak. Do przerwy wynik nie uległ zmianie. Po zmianie stron Wiśle w dalszym ciągu niewiele na boisku wychodziło. Tymczasem w 61. minucie Kolejorz podwyższył prowadzenie. Autorem bramki był Pedro Tiba, który wykorzystał centrę Jespera Karlstorema. W 78. minucie bramkę kontaktową strzelił Jakub Błaszczykowski, który sześć minut wcześniej na boisku zastąpił Felicio Brown Forbesa”.

Udostępnij
 
9373384