TS Wisła Kraków SA

Przegląd Prasy: Bez bramek przy Reymonta

2 lata temu | 09.05.2022, 16:21
Przegląd Prasy: Bez bramek przy Reymonta

Media o meczu #WISJAG.

Gazeta Krakowska

„W pierwszych minutach przewagę miała Wisła. Krakowianie wychodzili wysoko, starali się zakładać pressing już na przed polu Jagiellonii. Goście skoncentrowali się natomiast głównie na obronie, na zabezpieczeniu dostępu do swojej bramki. I to im się dobrze udawało, bo w mimo wspomnianej optycznej przewagi „Białej Gwiazdy” sytuacji na gole nie było.

Dopiero w 25. min bardzo dobrze dośrodkował z rzutu wolnego Giorgi Citaiszwili, ale Konrad Gruszkowski nie trafił czysto w piłkę. A miał czego żałować, bo przed nim była praktycznie pusta bramka.

Minęło pół godziny gry, gdy Wisła straciła Marko Poletanovicia. Serb doznał kontuzji bez udziału rywala. Konieczna była zmiana, na boisku pojawił się Enis Fazlagić. I nie było przypadku, że od tego momentu w drugiej linii Jagiellonia zaczęła mieć przez moment nieco więcej do powiedzenia. Trwało to jednak chwilę, bo końcówka pierwszej połowy należała już zdecydowanie do Wisły. Nie przyniosło to jednak efektu bramkowe. „Biała Gwiazda” miała rzuty wolne, rożne, ale zagrożenia wielkiego po nich nie stwarzała. Pierwsza część zakończyła się zatem bez goli.

Druga połowa od początku była bardziej żywa. Wisła parła do przodu, Jagiellonia przede wszystkim się broniła, ale potrafiła się odgryzać. Szybko o sobie dał znać Jesus Imaz, który w Krakowie zagrał pierwszy raz po długiej przerwie spowodowanej kontuzją.

Końcówka meczu to był już dramatyczny wręcz atak Wisły. Zamknęła ona Jagiellonię w jej polu karnym. Wrzucała piłkę „na aferę”, stadion aż kipiał od emocji od ogłuszającego dopingu. Sytuacje mieli Jan Kliment, Elvis Manu, ale albo przyjmowali niepotrzebnie piłkę, albo wprost przeciwnie, uderzali z nieprzygotowanych pozycji. W ostatniej akcji meczu Wisła miała jeszcze jedną szansę, gdy potężnie strzelał Giorgi Citaiszwili. W środek bramki jednak i Zlatan Alomerović pewnie złapał piłkę. A po chwili sędzia skończył mecz”.

LoveKraków

„Spotkanie z Jagiellonią krakowianie zaczęli z przytupem. Gracze Białej Gwiazdy od razu ruszyli do ataku i już w pierwszych sekundach wywalczyli rzut rożny. Emocje jednak szybko opadły i gra stała się nieco bardziej wyrównana. Wiślacy mieli przewagę w posiadaniu piłki, wymieniali więcej podań, ale nie przekładało się to na sytuacje strzeleckie. Bramkarze ze spokojem obserwowali to, co działo się w środkowej strefie boiska, nie mając nic więcej do roboty.

Po pół godziny gry trener Jerzy Brzęczek musiał dokonać zmiany w składzie, ponieważ w starciu z rywalem ucierpiał Marko Poletanović. W jego miejsce pojawił się Enis Fazlagić. To właśnie zawodnik z Macedonii Północnej miał chwilę później najgroźniejszą sytuację w pierwszej części spotkania. Piłkę dośrodkował Giorgi Citaiszwili, a Fazlagić uderzał głową, ale minimalnie się pomylił, posyłając futbolówkę nad poprzeczką.

Upływający czas wpływał mobilizująco na obie drużyny, gdyż gra po przerwie stała się bardziej dynamiczna. Wisła pierwsza pokazała się w ofensywie. Po godzinie gry przed szansą z bliska stanął Zdenek Ondrasek. Czeski napastnik nie trafił jednak do bramki. W odpowiedzi Jesus Imaz posłał piłkę tuż obok słupka.

Na kwadrans przed końcem gospodarze mieli na swoim koncie dwa celne strzały, a przyjezdni zaledwie jeden. Krakowianie wywierali presję na rywalu, próbowali atakować, ale piłka ani razu nie wpadła do bramki. W doliczonym czasie gry obie strony miały piłki na wywalczenie kompletu punktów, ale Marc Gual posłał piłkę po uderzeniu z dystansu obok bramki, a Citaiszwili uderzył wprost w bramkarza”.

Onet

„W pierwszej połowie działo się naprawdę niewiele. (…) Częściej atakowała Wisła, która starała się przejąć inicjatywę, jednak nie oddała nawet jednego celnego strzału na bramkę przeciwników. Przyjezdni co prawda raz zagrozili Pawłowi Kieszkowi, jednak ten skutecznie interweniował.

Po zmianie stron mecz w końcu się otworzył. Do przodu ruszyła przede wszystkim Wisła. W 62. minucie po zamieszaniu w polu karnym w dobrej sytuacji znalazł się Michal Frydrych, lecz nie zdołał trafić w bramkę. Chwilę później z kontrą ruszył Jesus Imaz, jednak nie potrafił zaskoczyć Kieszka.

Bardzo blisko bramki dla Wisły było w 78. minucie. Wtedy Zlatan Alomerović znakomicie obronił strzał Jana Klimenta w sytuacji sam na sam. Ewentualny gol jednak i tak by nie został uznany, ponieważ zawodnik Białej Gwiazdy został złapany na spalonym. Gospodarze postawili jednak wszystko na jedną kartę i nie opuszczali połowy rywali.

Najlepszą sytuację w doliczonym czasie gry drugiej połowy miał Marc Gual, który po serii błędów rywali uderzył z szesnastu metrów, lecz minimalnie się pomylił. Ostatecznie wynik do samego końca się nie zmienił”.

Udostępnij
 
6222640