Sprawozdanie z meczu #GKŁWIS
Spotkanie z beniaminkiem z Łęcznej krakowianie rozpoczęli w nieco zmienionym zestawieniu. W porównaniu do ubiegłotygodniowego meczu ze Stalą Mielec w wyjściowej jedenastce Białej Gwiazdy nastąpiły aż cztery zmiany. U boku Michala Frydrycha na środku defensywy zameldował się Serafin Szota. W drugiej linii pojawili się Patryk Plewka oraz Mateusz Młyński, natomiast na pozycji napastnika wystąpił Felicio Brown Forbes.
Pierwsza groźna sytuacja miała miejsce już w 1. minucie spotkania, kiedy to gospodarze popędzili w kierunku wiślackiej bramki, a oko w oko z Pawłem Kieszkiem stanął Bartłomiej Kalinkowski, który zdołał celnie uderzyć, ale nie wystarczyło to na pokonanie golkipera Białej Gwiazdy. W odpowiedzi Aschraf El Mahdioui sprawdził czujność Macieja Gostomskiego, odbił piłkę, do której dopadł Mateusz Młyński, lecz dobitkę skrzydłowego krakowian zablokował jeden z obrońców. Goście łapali swój rytm, co przekładało się na kolejne okazje strzeleckie. W 9. minucie bliski szczęścia był Felicio Brown Forbes, który dopadł do dośrodkowanej piłki od Konrada Gruszkowskiego i niewiele zabrakło, by piłka wylądowała w siatce. Gracze spod Wawelu nie ustawali jednak w swoich próbach, dzięki czemu w 20. Minucie mogli cieszyć się z pierwszego trafienia, którego autorem został Michal Škvarka. Gospodarze starali się poszukać swoich szans, lecz próby ich ataków okazywały się bezskuteczne i łatwe do przewidzenia dla defensorów Wisły, przez co pierwsza część spotkania zakończyła się jednobramkowym prowadzeniem przyjezdnych.
Triumf przypieczętowany
Po zmianie stron Wiślacy nie zwolnili tempa i już dwie minuty po wznowieniu gry podwyższyli swoje prowadzenie. Piłkę w polu karnym otrzymał Yaw Yeboah, który zabawił się z defensorami Zielono-Czarnych i płaskim uderzeniem po długim rogu pokonał Gostomskiego. Utrata drugiego gola sprawiła, że Górnicy nie mieli już nic do stracenia i skierowali swoje siły do ataku. Taka postawa nie przynosiła jednak zbyt wielkiego zagrożenia, a napędzala kolejne ataki piłkarzy 13-krotnego mistrza Polski, którzy w 61. minucie po raz trzeci rozmontowali obronę Górnika. Bardzo dobrym prostopadłym podaniem popisał się Škvarka, który idealnie obsłużył Brown Forbsa, a ten bez większych problemów umieścił piłkę pomiędzy słupkami. Duma Lubelszczyzny nieustannie jednak parła do przodu, co zaowocowało w 73. minucie, kiedy to piłka zatrzepotała w siatce bramki strzeżonej przez Kieszka. Skierował ją tam Michal Frydrych, który niefortunną interwencją zmienił tor lotu piłki. Trafienie to wlało w serca łęcznian nadzieję, jednak nie ustrzegło ich przed końcowym wynikiem i porażką 1:3 z krakowską Wisłą.
Górnik Łęczna - Wisła Kraków 1:3 (0:1)
0:1 Škvarka 20’
0:2 Yeboah 47’
0:3 Brown Forbes 61’
1:3 Frydrych (sam.) 73’
Górnik Łęczna: Gostomski - Krykun, Midzierski, Szcześniak, Rymaniak - Dziwniel, Drewniak, Kalinkowski (89’ Tymosiak)- Gąska (59’ Banaszak), Mak (89’ Goliński) - Śpiączka
Wisła Kraków: Kieszek - Hanousek, Szota, Frydrych, Gruszkowski - El Mahdioui – Młyński (66’ Starzyński), Plewka (78’ Kuveljić), Škvarka (88’ Savić), Yeboah (78’ Błaszczykowski)- Brown Forbes (88’ Hugi)
Żółte kartki: Rymaniak - Młyński, Gruszkowski
Sędziował: Łukasz Kuźma