Wiślacy w kadrze.
Od początku trwania meczu reprezentacja Polski próbowała przejąć kontrolę nad spotkaniem i sprawić, by kibice, którzy zgromadzili się na trybunach oraz przed telewizorami mogli cieszyć się z dobrej gry i przede wszystkim z bramek strzelonych przez swoich ulubieńców. Po dobrym, choć dosyć wyrównanym kwadransie meczu, w końcu przyszła 16. minuta. Właśnie wtedy Biało-Czerwoni przejęli futbolówkę na własnej połowie. Zrobił to konkretniej Jacek Zieliński, który odegrał piłkę do Rafała Siadaczki. Wówczas 27-letni gracz ruszył z futbolówką kilka metrów i skutecznie odegrał ją na lewą stronę boiska. Tam dobrze ustawiony był Mirosław Trzeciak. Ówczesny gracz hiszpańskiej Osasuny zszedł do środka boiska i zdecydował się na oddanie strzału sprzed pola karnego. Chwilę później okazało się, że próba reprezentanta Polski była niezwykle skuteczna i polska kadra mogła cieszyć się z objęcia prowadzenia. Na nic w tej akcji zdała się ofiarna interwencja jednego z czeskich obrońców oraz Pavla Srnička, który wówczas bronił dostępu do bramki rywala.
Gra z zaangażowaniem
Polacy po strzelonym golu na 1:0 nie spoczęli na laurach i starali się po raz kolejny trafić do czeskiej bramki. Biało-Czerwoni często utrzymywali się przy piłce i próbowali zaskoczyć swojego przeciwnika zarówno strzałami z dalszej odległości, jak również dośrodkowaniami. Jedno z nich mogło zakończyć się nawet golem, ale ostatecznie Siadaczka nieznacznie pomylił się przy oddaniu strzału. Po dłuższym okresie bardzo dobrej gry piłkarzy selekcjonera Wójcika, w końcu przyszła chwila rozluźnienia w szeregach polskiej reprezentacji, która mogła zakończyć się stratą bramki. Po dośrodkowaniu z lewej strony w pole karne Biało-Czerwonych piłka niefortunnie odbiła się od gracza Widzewa Łódź - Radosława Michalskiego i tylko czujność Adama Matyska sprawiła, że Czesi nadal przegrywali 0:1. Ostatnią akcją pierwszej połowy było dośrodkowanie w pole karne Czechów i strzał Krzysztofa Nowaka na bramkę rywala. Polak zdecydował się na kopnięcie piłki przewrotką, ale golkiper zdołał wybronić próbę i ostatecznie żadnej z drużyn w trakcie pierwszych 45 minut nie udało się trafić po raz kolejny do siatki przeciwnika.
Gole po obu stronach
Od początku drugiej części spotkania obraz gry nie różnił się w dużym stopniu od tego, co mogliśmy zobaczyć przed przerwą. Polacy nadal starali się być jak najbardziej aktywni i zagrażać bramce rywala. Wszystko po to, by podwyższyć swoje prowadzenie i móc z większym spokojem reagować na boiskowe wydarzenia. Już cztery minuty po wznowieniu gry idealną szansę na to, by wpisać się na listę strzelców miał Krzysztof Nowak, który otrzymał świetnie podanie od Krzysztofa Michalskiego i będąc już w polu karnym rywala zdecydował się na oddanie strzału. Niestety był on zbyt lekki i w ostatnim momencie jeden z czeskich obrońców zdołał wybić piłkę i oddalić zagrożenie. Chwilę później Tomasz Iwan dośrodkował na pole karne przeciwnika, gdzie zakotłowało się od zarówno białych, jak i czerwonych koszulek. Czesi próbowali oddalić piłkę od własnej bramki, by chociaż na chwilę uspokoić grę, ale Polakom udało się przejąć futbolówkę. Jiri Němec będąc pod dużym naciskiem polskich graczy pogubił się i podał niecelnie do swojego kolegi z drużyny. Futbolówka bardzo szybko znalazła się pod nogami Artura Wichniarka, który będąc w sytuacji jeden na jeden nie miał najmniejszych problemów z tym, by umieścić ją w siatce. Ówczesny gracz Widzewa Łódź ograł bramkarza Czech i nie spudłował, mając przed sobą tylko bramkę.
Polacy po strzeleniu dwóch goli znacznie spuścili z tonu i skupili się nie tylko na atakowaniu bramki przeciwnika, ale także na bronieniu wyniku. Czesi natomiast wiedzieli, że muszą jeszcze aktywniej uczestniczyć w ofensywnych akcjach swojej drużyny, by odwrócić losy meczu i to opłaciło im się w 79. minucie. Wówczas będący pod dużą presją Tomasz Łapiński zbyt lekko odegrał piłkę do jednego z reprezentantów Polski, a ta została przejęta przez ofensywnego gracza Czech. Rywal będący na prawej flance zdecydował się na dośrodkowanie w pole karne naszej kadry, a tam będący zupełnie bez opieki Vratislav Lokvenc pewnym strzałem pokonał polskiego bramkarza. Na szczęście dla Biało-Czerwonych był to ostatni gol, jaki kibice zobaczyli w tamtym spotkaniu.
Wiślacki akcent
Na uwagę zasługuje fakt, że w 65. minucie sztab szkoleniowy polskiej kadry zdecydował się na zmianę. Wprowadzonym graczem na boisko był wówczas Tomasz Frankowski, który zmienił Mirosława Trzeciaka, notując debiut. „Franek - Łowca Bramek” łącznie w biało-czerwonych barwach rozegrał 22 spotkania, w których strzelił 10 bramek. W 14 z nich był zawodnikiem krakowskiej Wisły.
Polska - Czechy 2:1 (1:0)
1:0 Mirosław Trzeciak 16'
2:0 Artur Wichniarek 49'
2:1 Vratislav Lokvenc 79'