„W drugiej połowie chcieliśmy grać swoje, zdominowaliśmy rywala. Ograniczenia tych chłopców są przede wszystkim w ich głowach. Udowodniliśmy jakością gry i stwarzanymi sytuacjami, że nawet z taki rywalami, jak Zagłębie można grać normalnie swoim stylem gry i nie obawiać się czegokolwiek” - mówił szkoleniowiec po końcowym gwizdku.
Na przerwę Biała Gwiazda schodziła jednak przegrywając. „Zagłębie strzeliło bramkę po naszym błędzie. Faul w bocznym sektorze bez piłki, potem brak koncentracji w szesnastce. Dodatkowo przy tej akcji kontuzji doznał nasz piłkarz. To była podwójna strata” - żałował opiekun zespołu U-18.
Presja czasu
Młodzi gracze Wisły z polotem konstruowali kolejne akcje, ale wydawało się, że w końcowej fazie brakowało decyzyjności. „Być może wynikało to z tego, że bardzo szybko chcieliśmy tę bramkę strzelić. Błędy w decyzjach były powodowane presją czasu lub krzykiem partnera domagającego się podania. Na pewno będziemy oglądać nagranie meczu i analizować. Jedyne czego możemy żałować w tym spotkaniu to pierwszej połowy” - powiedział trener juniorów Białej Gwiazdy.
Z czego wynikały niedoskonałości w pierwszej części spotkania? „Dobre pytanie, sam jeszcze nie wiem, Będę rozmawiał z piłkarzami, może oni sami podsuną jakieś informacje i spróbujemy razem ocenić, dlaczego tak wyglądał obraz naszej gry przed przerwą” - zakończył Marcin Pluta.