30. kolejka FORTUNA 1 Ligi
stanowiła dla Wisły Kraków przedsmak finału Pucharu Polski. I emocji nie
brakowało! Dzięki wygranej Białej Gwiazdy nad Podbeskidziem
Bielsko-Biała 3:1 komplet punktów został pod Wawelem, a zawodnicy z R22 w
dobrych nastrojach mogą myśleć o rywalizacji, która czeka ich niebawem
na PGE Narodowym.
Piłkarze
Wisły rozpoczęli
mecz z wyraźną chęcią szybkiego zdobycia gola i przejęcia inicjatywy.
Bliscy
tego byli już w 5. minucie, gdy po rzucie rożnym piłka odnalazła Eneko.
Hiszpan po dobrym ułożeniu się do strzału próbował skierować głową
futbolówkę w
okolice prawego słupka. Dobrze w tej sytuacji zachował się jednak
Mikołajewski,
który sparował jego uderzenie i uchronił gości przed stratą bramki.
Piłkę starał się jeszcze dobijać jeden z Wiślaków, lecz wyraźnie
przeniósł ją ponad
celem.
Początek pierwszej połowy
ułożony był całkowicie pod dyktando gospodarzy. Biała Gwiazda odważnie
atakowała, lecz nie przekładała swoich starań na zdobycze bramkowe.
Zmieniło
się to jednak już w 16. minucie. Krakowianie wyszli z atakiem dużą
liczbą zawodników i po serii podań pokusili się o strzał, który kolejny
już raz znalazł się
w rękawicach golkipera. Bramkarz przyjezdnych odbił go jednak w
niefortunną
dla siebie stronę, ponieważ piłka trafiła wprost pod nogi Jesusa Alfaro.
Pomocnik w gąszczu nóg odnalazł wolny korytarz i wpakował piłkę po
ziemi do
siatki, otwierając wynik.
Bielszczanie potrafili
się jednak dość szybko otrząsnąć i przegrupować szyki. W akcji w 26. minucie podanie
na wolne pole otrzymał Ilicić, stając oko w oko z debiutującym w bramce Chickhanem. Białoruski bramkarz starał się wyjść i skrócić kąt, jednakże w umiejętny
sposób został z powodu tej decyzji przelobowany. Tym sposobem mieliśmy remis
1:1, a mecz przysłowiowo zaczął się od początku.
Podrażnieni tym faktem piłkarze
trenera Rude odzyskali rytm, jaki zobaczyć można było w pierwszych
minutach
gry. Mecz prowadzony był znów na połowie Podbeskidzia, a kolejna bramka
wyraźnie wisiała w powietrzu. Potwierdziło się to w 32. minucie, gdy po
kolejnym
zamieszaniu w polu karnym dobrze odnalazł się tym razem niezawodny Angel
Rodado. Najlepszy strzelec Wisły podwyższył swój dorobek mocnym
uderzeniem, odzyskując
prowadzenie dla gospodarzy. Było 2:1!
Obraz spotkania się utrzymywał, a Wiślacy kreowali
sobie wiele sytuacji podbramkowych, często bardzo klarownych. W okolicach 40.
minuty bliski podwyższenia rezultatu był Baena. Przytomnie dostrzegł, że
bramkarz Górali opuścił swój posterunek i spróbował niesygnalizowanego strzału,
który ostatecznie znalazł się tylko na słupku. Niedługo później wybrzmiał
gwizdek oznajmiający przerwę.
W pierwszych 45 minutach
nie padło już więcej goli.
Kropka nad i
Już kilka chwil po
zmianie stron krakowska Wisła wypracowała sobie kolejną groźnie zapowiadającą
się sytuacje. Na 20. metrze mądrze z piłką zastawił się Szymon Sobczak, po czym
dał się sfaulować. Wywalczył w ten sposób rzut wolny, do którego sam postanowił
podejść. Przeniósł strzał nad murem, lecz piłkę na linii bramkowej zatrzymał
kolejny już raz Daniel Mikołajewski, który tego dnia nie miał czasu na
jakiekolwiek wytchnienie.
Wspomniany stały fragment
był wstępem do zmasowanych ataków gospodarzy.
Zgromadzeni na trybunach
kibice
byli świadkami kolejnej serii ofensywnych akcji graczy w czerwonych
koszulkach, jednak wciąż bez końcowej finalizacji, która pozwoliłaby
nieco uspokoić
przebieg meczu. Dobrą okazję miał między innymi Jaroch, którego strzał w
światło bramki ofiarnie zblokował jeden z defensorów.
Po ponad godzinie zawodów
tempo spotkania lekko zwolniło. Nadal niezmiennie grę prowadzili gospodarze, a
przyjezdni z Bielsko-Białej swoich szans szukali głównie w szybkich przejściach
z obrony do ataku.
W 68. minucie, po dłuższej przerwie, sprawdzona została
dyspozycja Antona Chichkana. Goście w jednej ze swojej kontr spróbowali
dośrodkowania, a stosunkowo lekki strzał z główki pewnie wyłapał nasz bramkarz.
Rozpoczął się ostatni
kwadrans zawodów. W 77. minucie Biała Gwiazda otrzymała jeden z licznych w
dzisiejszym dniu rzutów rożnych. Piłka spadła na skraj „szestnastki”, gdzie
strzał oddał nisko ustawiony przed polem karnym Wiślak. Futbolówka wydawałoby
się trafiła w rękę obrońcy, co potwierdziła decyzja sędziego Łukasza Kuźmy,
który wskazał początkowo na rzut karny. Po trwającej długo weryfikacji VAR
został on jednak zaproszony do monitora, po czym anulował swoją decyzję.
Utrzymujący się wciąż
wynik na skraju zwiastował nerwową końcówkę. Z każdą sekundą coraz śmielej
atakowali goście starający się wywieźć z trudnego terenu chociażby punkt. Wisła
za wszelką cenę chciała uniknąć wyrównania, walcząc o bramkę podwyższającą rezultat.
Zrobił to Marc Carbo, jednak arbiter szybko zatrzymał jego radość, sygnalizując
faul. To co nie wyszło naszemu zawodnikowi z numerem „8”, wkrótce udało się wprowadzonemu
na boisko Patrykowi Gogółowi! Był to już doliczony czas gry - gol na 3:1 uspokoił
atmosferę i ustalił wynik całego spotkania, dając zawodnikom z R22 niezwykle potrzebny
komplet punktów.
Wisła Kraków - Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:1 (2:1)
1:0 Alfaro 16' 1:1 Ilicić 26'
2:1 Rodado 32'
3:1 Gogół 90'+3'
Wisła Kraków: Chickhan
- Jaroch, Uryga, Satrustegui (74' Łasicki), Junca (61' Szot) – Duda
(62' Gogół), Carbo - Baena, Rodado, Alfaro (46' Bregu) - Sobczak (83'
Żyro)
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Procek - Hlavica (61'
Jodłowiec), Mikołajewski, Senić, Tomasik - Małachowski (83' Misztal) -
Ziółkowski (46' Banaszewski), R. Zając (65' Bida), Liszka (46' Willmann), Martinaga - Ilicić
Sędziował: Łukasz Kuźma (Białystok)
Żółte kartki: Duda, Carbo, Uryga - Hlavica, Senić, Mikołajewski
Widzów: 14 762