Wspominamy mecz z udziałem Wiślaków podczas IO.
Do stolicy Francji Polacy udali się bezpośrednio ze Sztokholmu, gdzie parę dni wcześniej wysoko ulegli reprezentacji Szwecji, bo aż 1:5. Długa i wyczerpująca podróż trwała 52 godziny i zakończyła się trzy dni przed spotkaniem z Węgrami. Selekcjoner Adam Obrubański postanowił zmienić nieco ustawienie swojej drużyny, skutkiem czego w wyjściowej jedenastce znalazło się miejsce dla trzech zawodników krakowskiej Wisły: Mieczysława Wiśniewskiego, Henryka Reymana oraz Zdzisława Stycznia, dla którego był to debiut w drużynie narodowej.
Wymiana ciosów
Początek meczu okazał się wyrównany, a swoje okazje potrafili stworzyć zarówno Polacy, jak i Węgrzy. Już w 1. minucie Mieczysław Batsch spróbował zaskoczyć Jánosa Biriego, jednak golkiper rywali nie dał się zwieść. Z każdą kolejną minutą przeciwnicy Polaków zaczęli przejmować inicjatywę i przeprowadzali składne akcje. Jedna z nich przyniosła wymierny efekt w postaci bramki, kiedy to w 15. minucie József Eisenhoffer wpadł w pole karne i pewnym strzałem pokonał Mieczysława Wiśniewskiego. Biało-Czerwoni przeszli do kontrataku. Swoje sytuacje mieli m.in. Wacław Kuchar i Józef Kałuża, lecz żadna z prób nie przyniosła zamierzonego rezultatu. W pierwszej połowie swój kunszt bramkarski zaprezentował jeszcze Wiśniewski, który ustrzegł swoją drużynę przed utratą kolejnych bramek, przez co do przerwy na tablicy wyników widniał wynik 1:0 dla Madziarów.
Strzelali tylko Węgrzy
Na drugą część spotkania piłkarze prowadzeni przez Adama Obrubańskiego wyszli z zamiarem odrobienia strat, jednak ekipa węgierska nie zamierzała poprzestać na jednobramkowym prowadzeniu i ochoczo ruszyła do ataków, dzięki czemu zdołali dołożyć aż cztery kolejne trafienia. Tak „Przegląd Sportowy” relacjonował przebieg boiskowych wydarzeń po przerwie: „Po pauzie, drużyna polska rozpoczyna grę za słońcem i wiatrem. Węgrzy jednak biorą się ostro do rzeczy i już w 7‘ ostrym i dalekim strzałem w lewy róg, uzyskuje Hirzer dla nich drugą bramkę. W minutę później Fryc zatrzymuje ręką piłkę, sędzia dyktuje wolny, który Wiśniewski, wysoko skacząc, wybija na róg. Następuje serja lekkich ataków węgierskich, likwidowanych przez naszą obronę, aż w 14‘ Hirzer dostaje się pod bramkę i strzela ostro z kilku metrów. Wiśniewski łapie rękami, ale piłka odbija się i wpada w siatkę. Trzecia bramka.
Kilka minut przechodzi spokojniej w otwartej grze. W 22‘ ostry atak Węgrów kończy się strzałem w poprzeczkę. Węgrzy zaczynają przygniatać. Czuć, że mecz dla Polski stracony, drużyna nie wytrzymuje tempa, zaczyna ograniczać się do obrony, a w ataku jedynie Kałuża -Kuchar zachowują inicjatywę. Sperling całkiem słaby, traci piłki i zupełnie trzymany przez Orth‘a, tworzy razem z Reymanem całkiem „martwe” skrzydło.
W 26‘ czwarty goal węgierski jest wynikiem przeboju Opaty; Fryc siedzi mu na piętach, Wiśniewski w chwili strzału robi krok w przód, piłka wtacza się koło jego nogi do bramki. Coraz bardziej znać, że drużyna węgierska ma bezwzględną przewagę, Polska broni się rozpaczliwie, ostatkami sił; ostre ataki obu, świetnie dysponowanych skrzydeł węgierskich, spotykają się z naszej strony z dość chaotyczną obroną. Technicznie i tempem drużyna węgierska przewyższa Polaków, Cyl i Wiśniewski bronią po kilka razy, Styczeń pomaga im wydatnie. Dwa wolne dla Polski (38‘ i 42‘) bez rezultatu i nagle w 43‘ piąta bramka dla Węgier, po bez skutecznych interwencjach Cyla i Stycznia, przez Opatę bez apelacyjnie strzelona”.
Polska - Węgry 0:5 (0:1)
0:1 Eisenhoffer 15’
0:2 Hirzer 51’
0:3 Hirzer 58’
0:4 Opata 70’
0:5 Opata 87’
Polska: Wiśniewski - Cyl, Fryc, Styczeń, Cikowski, Spoida, Kuchar, Batsch, Kałuża, Reyman, Sperling
Węgry: Biri - Mandl, Fogl II, Obitz, Guttmann, Orth, Jeny, Hirzer, Opata, Eisenhoffer, Braun