Wywiad świąteczny z Wiślakiem.
Pandemia wciąż nie daje za wygraną i nie pozwala na spokojne świętowanie w pełnym gronie krewnych i przyjaciół. Mimo to można wykorzystać ten czas na wyciszenie i pobycie w miłej atmosferze z najbliższymi. „Tegoroczne święta spędzę z rodziną w domu, w Krakowie, a może później uda się wybrać w góry” - powiedział na wstępie obrońca. Rodzinne święta to podstawa świątecznej tradycji, jeśli jednak mowa o Wigilii, tutaj Polacy mają szerokie pole do popisu – liczba zwyczajów jest dość długa, choćby wkładanie sianka pod obrus, zostawianie pustego nakrycia przy stole czy dzielenie się opłatkiem. „Taką naszą wewnętrzną tradycją jest to, że zawsze składamy sobie życzenia i dajemy prezenty u nas w domu, a później jedziemy do dziadków, gdzie wszyscy spotykamy się całą rodziną i wieczorem w Wigilię spędzamy czas razem” - zdradził Szot, przyznając, że w tym roku może być trudno o rodzinne spotkania w pełnym gronie.
Choinkowe życzenia
Na szczęście istnieją jeszcze inne tradycje, które można kultywować bez zmian. Choćby ubieranie choinki, które w każdym domu prawdopodobnie najwięcej radości sprawa dzieciom. Czy tak jest też w tym przypadku? Kto i kiedy dba o wygląd świątecznego drzewka? „To jest troszkę sporna kwestia w naszym przypadku, bo niby istnieje tradycja ubierania choinki w Wigilię, ale ja zawsze proszę rodziców, by przystroić ją wcześniej, bo ładnie wygląda i tworzy świąteczny klimat, a jej ozdabianie sprawia dużo frajdy. I mam nadzieję, że w tym roku też wcześniej zaczniemy ją ubierać. A kto się tym zajmuje? Zabieramy się za to wspólnie - ustalamy dzień i godzinę, o której wszyscy spotykamy się w domu i ją przystrajamy, więc razem się do tego przykładamy” - przyznał obrońca, zdradzając także, jakiego prezentu życzyłby sobie pod choinką w tym roku: „Myślę, że takim najlepszym prezentem byłoby chyba wygrzebanie się z dolnych rejonów tabeli w przyszłym sezonie. Chciałbym też, żebyśmy fajnie przepracowali ten okres przygotowawczy, dobrze zagrali pierwsze mecze i równie dobrze zakończyli tegoroczny sezon, bo ta pierwsza runda w naszym wykonaniu pozostawiała trochę do życzenia”.
Przy wigilijnym stole
Zanim jednak zabierzemy się za otwieranie prezentów, najpierw zasiądziemy do stołu i wspólnie wśród rodzinnych rozmów będziemy celebrować świąteczny wieczór nad półmiskami smakowitych potraw. Bez którego z nich nie mógłby się obyć Dawid Szot? „Na szczęście zawsze jest barszczy czerwony z uszkami, bo to jest zdecydowanie moje ulubione danie. Później niestety ryba, najczęściej karpik – niestety, bo ja jakoś za rybami nie przepadam. Zawsze jak pojawiają się na stole to uciekam i jem coś innego, choćby pierogi” – przyznał ze śmiechem piłkarz. Oprócz jedzenia przy wigilijnym stole z pewnością znajdzie się czas na rozmowy i pomimo przerwy w ligowych rozgrywkach, temat piłki nożnej mimo wszystko może być nie do uniknięcia. Jak stwierdza sam zawodnik, lubi wysłuchać komentarzy bliskich dotyczących swoich boiskowych występów: „Rozmawiamy o tym dość dużo, ponieważ lubię usłyszeć opinię od rodziców albo brata – oni widzą to z innej perspektywy. Na szczęście nie sprowadza się to tylko do chwalenia, bo gdy rzeczywiście przytrafiają się błędy, gdy robię coś źle na boisku to chcę tego posłuchać. Mówią mi racjonalnie, jak ich zdaniem to wyglądało.”
Braterskie więzi
Właściwie można powiedzieć, że to starszy brat stoi u początków piłkarskiej drogi obrońcy Wisły. Jego zapał i chęć gry w piłkę szybko podzielił Dawid. „Damian jest 8 lat starszy ode mnie, ale pomimo różnicy wieku od małego fajnie się dogadywaliśmy. To on wziął mnie na pierwsze treningi i od niego można powiedzieć, że przygoda z piłką się zaczęła. Razem z całą rodziną przychodziliśmy na mecze i to właśnie on, gdy był młodszy, poszedł na pierwszy trening. Nie do końca poszło po jego myśli i może to kwestia niespełnionych ambicji - wciągnął w to brata. Gdy byliśmy mali zawsze też graliśmy w domu, rozbijając przy okazji różne rzeczy, aż rodzice zdenerwowali się i powiedzieli: „Dobra, Damian, zaprowadź go na ten trening” - wspominał z uśmiechem Wiślak.
Bliska relacja z bratem nie kończy się tylko na kwestiach piłkarskich. Na przełomie starego i nowego roku wspólnie siadają, zabierając się za spisywanie noworocznych postanowień, których będą się chcieli podjąć. „Od dwóch lat razem z bratem robimy postanowienia noworoczne, zapisujemy je na kartce i pod koniec następnego roku sprawdzamy to wszystko, co udało nam się zrealizować. Choć jeśli mam być szczery, nie pamiętam wszystkiego, co było zapisane na ten rok. Myślę, że było dużo życzeń związanych ze sportem, może żeby zacząć grać regularnie w pierwszej drużynie, co jak na razie na szczęście idzie do przodu i mam nadzieję, że nadal tak będzie. Zobaczymy pod koniec roku, jak sprawdzę listę, co się sprawdziło i co udało się zrealizować” - zakończył Dawid Szot.