TS Wisła Kraków SA

O jedną bramkę słabsi: Wisła - Rapid 1:2

4 miesiące temu | 25.07.2024, 21:42
O jedną bramkę słabsi: Wisła - Rapid 1:2

Pierwsze spotkanie dwumeczu Wisły Kraków z SK Rapid Wiedeń zakończyło się porażką krakowian wynikiem 1:2. Bramka kontaktowa dla Białej Gwiazdy padła po uderzeniu Marca Carbó, jednak ostatecznie przypisana została jako gol samobójczy obrońcy rywali Maximiliana Hofmanna. Za tydzień zawodników z R22 czeka rewanż, który przesądzi o awansie do następnej rudny eliminacji do Ligi Europy.

Goście z Wiednia już od pierwszych sekund ruszyli zdecydowanym pressingiem na pole karne Wiślaków. Tym sposobem pierwsza groźna sytuacja ofensywna należała do graczy w zielonych strojach. Dobrą dyspozycją wypełniającym trybuny kibicom przedstawił się jednak Anton Chichkan, parując silny strzał z dala od światła bramki.

Wyraźnie zmotywowani przez trenera gospodarze dłuższymi momentami skutecznie utrzymywali się z futbolówką na połowie rywala. Nie potrafili przełożyć tego natomiast na sytuacje do zdobycia gola. Rapid wiernie swoim założeniom taktycznym nadal próbował bardzo wysoko odbierać piłkę, szczególnie w środku pola. Tym sposobem rozciągając kolejno grę do skrzydeł boiska przyjezdnym udało się wypracować dwie sytuacje do strzałów - były one jednak dość mocno niecelne.

Pierwszą wyśmienitą okazję do otwarcia wyniku Biała Gwiazda wypracowała w 24. minucie. Prawym wahadłem pomknął Sukiennicki, wycofując piłkę do włączającego się do akcji Jarocha. Zagrania to w widoczny sposób zaskoczyło austriacką defensywę, ponieważ wbiegający w pole karne obrońca pozbawiony był całkowicie krycia. Oddał on jednak zbyt słabe uderzenie, które pewnie w rękawice wyłapał Hedl.

W podobnych okolicznościach w 31. minucie odnalazł się natomiast napastnik gości Baurgstaller. Po niefrasobliwym rozegraniu naszych piłkarzy wyszedł on praktycznie w sytuacji sam na sam z Chichkanem. Białoruski golkiper raz jeszcze pomógł swoim kolegą, wciąż utrzymując wynik na poziomie remisowym. Wisła starała się odgryzać rywalom, a po dośrodkowaniu bliski zagrożenia wiedeńczykom był debiutujący Łukasz Zwoliński.

Liczne ataki naszych przeciwników w końcu musiały się jednak zemścić. Schodzący do środka Jansson miał zdecydowanie zbyt wiele miejsca do uderzenia i przygotował sobie dogodną pozycję do celnego strzału. Przymierzył w boczną część naszej bramki, otwierając tym sposobem wynik zawodów. Stało się to w 37. minucie.

Widać było, że po stracie gola z zawodników w czerwonych koszulkach uszło nieco powietrze. Rapid Wiedeń nadal dynamicznie atakował, próbując podwyższyć swoje prowadzenie jeszcze przed zejściem do szatni. Podopieczni trenera Kraussa w agresywny sposób walczyli o odbiór każdej piłki i właśnie to - w wydawałoby się najmniej spodziewanym momencie - przysporzyło im sporo kłopotów. W całkowicie niepotrzebnej sytuacji Bendeguz Bolla wyprostowaną nogą zaatakował kolano Oliwiera Sukiennickiego. Arbiter po sygnale z wozu VAR nie miał innego wyjścia, jak odesłać węgierskiego obrońcę do szatnia na dosłownie sekundy przed oficjalnym końcem połowy.

Odrobić stratę

W okolicznościach jak te Wiślacy musieli ruszyć do przodu i walczyć co najmniej o wyrównanie. Już w 49. minucie udało się to prawie Zwolińskiemu, który wyskakując najwyżej ze wszystkich uderzył głową w zewnętrzną część słupka. Poderwani tym sygnałem kibice głośno dopingowali swoich piłkarzy do dalszej walki.

W 53. minucie defensywie gospodarzy przytrafił się jednak znów ten sam błąd, co przy premierowej bramce dla Zielono-Białych. Zbyt dużo wolnej przestrzeni na wprost światła bramki miał tym razem grający z numerem 18 na plecach Seidl. Oddał mocny i precyzyjny strzał, który był poza zasięgiem Chichkana. Od tej chwili tablica z wynikiem wyświetlała już rezultat 0:2.

Po godzinie gry zadowoleni przebiegiem spotkania goście zaczęli dłuższymi fragmentami utrzymywać się przy posiadaniu. Kazimierz Moskal na murawę wpuścił Kutwę oraz Krzyżanowskiego. Zmiany te pobudziły naszą walkę w odbiorze, co skutkowało serią niebezpiecznych akcji ofensywnych pod bramką Austriaków.
Wisła Kraków długo czekała na przełamanie w tym meczu, jednak gol kontaktowy stał się faktem finalnie w 79. minucie. Biała Gwiazda całym zespołem przeniosła się pod pole karne rywali. Tym, kogo w gąszczu graczy odnalazła piłka okazał się Marc Carbo. Jego płaski strzał trafił jeszcze w Hofmanna, całkowicie dezorientując bramkarza gości. Mieliśmy wynik 1:2 i jeszcze sporo czasu na zegarze!

W końcówce zawodów zaprocentowało niestety doświadczenie wiedeńskiej drużyny. Rapid potrafił przerywać grę, skutecznie kradnąc wspomniany czas do ostatniego gwizdka. Trener przyjezdnych dokonał kilku roszad w szeregach defensywy, przez co jego podopieczni nie wypuścili już jednobramkowej zaliczki ze swoich rąk. Za tydzień Wiślacy udadzą się na rewanż do Wiednia z jasnym celem odrobienia niewielkiego bramkowego dystansu i walki o dalszą grę w eliminacjach do Ligi Europy.

Wisła Kraków - Rapid Wiedeń 1:2 (0:1)
0:1 Jansson 37’
0:2 Seidl 53’
1:2 Hofmann 79’ (s.)

Wisła Kraków: Cziczkan - Jaroch, Uryga, Colley, Mikulec - Gogół (67’ Kutwa), Carbo - Rodado, Sukiennicki, Kiakos (45’ Baena) - Zwoliński (67’ Krzyżanowski)

Rapid Wiedeń: Hedl - Bolla, Hofmann, Raux-Yao, Auer - Sangare, Grgić (90’+4’ Cvetković), Jansson (46’ Oswald) - Seidl – Burgstaller (82’ Dursun), Beljo (69’ Bischof)

Sędziował: Mohammed Al-Emara (Finlandia)
Żółta kartka: Grgić
Czerwona kartka: Bolla (45’+6’ faul)
Widzów: 30 542

Udostępnij
 
5425896