Pełni nadziei na kolejne zwycięstwo Wiślacy przystąpili do spotkania ze Zniczem Pruszków. Dużo bramek, dużo emocji i finalnie trzy punkty za sprawą wygranej 6:2.
Początek meczu to początek emocji! Już w pierwszych minutach Wiślacy dostali pierwsze ostrzeżenie za sprawą bramki dla rywala. Na szczęście dla gospodarzy sędzia dopatrzył się spalonego i wynik nie uległ zmianie. Chwilę później krakowianie wyszli z kontratakiem. Najpierw zagrozić probował Rodado, a chwilę później Jaroch. Każdemu zabrakło naprawdę niewiele, by otworzyć wynik spotkania. W 23. minucie nastąpiła zmiana wyniku na korzyść drużyny przeciwnej. Nagamatsu wykorzystał błąd w obronie Colleya i umieścił piłkę w bramce. Ratón nie miał szans wybronić strzału. Wymuszona zmiana u rywala spowodowała lekkie roszady w ustawieniu obu drużny. Mimo tego Wiślacy nie próżnowali i w 34. minucie powinno być już 1:1. Dopiero pięć minut później gardła Wiślaków przy R22 mocno krzyknęły za sprawą celnego uderzenia Goku! Od tego momentu na boisku i na trybunach nie było spokojnie. Biała Gwiazda atakowała na bramkę do skutku, a doliczony czas gry w pierwszej połowie wykorzystał Rodado. Ale to nie wszystko! Minutę później była powtórka i Rodado miał już drugiego gola. Do przerwy gospodarze mogli być zadowoleni.
Radości i bramkom nie było końca!
Druga połowa to kolejne trafienia - tak w skrócie wyglądało kolejne 45 minut. Czas leciał, a bramki wciąż padały. W 60. minucie dobrym podaniem obsłużył Rodado Baenę, dzięki któremu na liczniku bramek widniała już 4. Gdy wynik był już pewny, szkoleniowiec Białej Gwiazdy zdecydował się na kilka zmian w składzie. Na boisku pojawili się Duda, Szot i Alfaro.
Goście próbowali wyjść z atakiem i oddawać strzały, ale każdy z nich był niecelny. Ratón nie miał zbyt wielu okazji do interwencji. 8 minut przed końcem regulaminowego czasu gry chwila nieuwagi Dawida Szota kosztowała Wiślaków drugą straconą bramkę. Mimo to z trybun dochodziły głośne krzyki - raz, dwa, trzy, cztery… Mało! Wiślacy więc nie odpuszczali i mocno napierali na bramkę rywala. W 84. minucie Villar, który ledwo pojawił się na boisku, już zdążył zapisać się na liście strzelców i wynik był już prawie pewny, a jak wiadomo… Prawie robi wielką różnicę! Na sam koniec rezultat ustalił Goku, który znalazł się w polu karnym sam na sam, wykorzystał nieobecność rywala i huknął piłkę do bramki.
Wisła Kraków - Znicz Pruszków 6:2 (3:1)
Bramki: 0:1 Nagamatsu 23, 1:1 Goku 37, 2:1 Rodado 45+1, 3:1 Rodado 45+3, 4:1 Baena 40, 4:2 Nagamatsu 82, 5:2 Villar 84, 6:2 Goku 90+3
Wisła: Raton - Jaroch, Uryga, Colley, Krzyżanowski (61 Szot) – Sapała (61 Duda), Carbo (71 Talar) – Baena (77 Villar), Olejarka (61 Alfaro), Goku - Rodado
Znicz: Mleczko - Krajewski, Juchymowycz, Błyszko, Grudziński (33 Kendzia) Wawszczyk (57 Proczek) - Nowak (83 Bućko), Tkaczuk, Pomorski - Czarnowski (58 Wójcicki), Nagamatsu
Sędziował: Jacek Małyszek (Lublin). Żółte kartki: Carbo, Duda, Colley - Wójcicki, Tkaczuk
Widzów: 12 603.