Meczem #WISRCH wracamy na R22. W poniedziałkowy wieczór Białą Gwiazdę czeka 4. kolejka, przed którą na konferencji prasowej z dziennikarzami spotkał się trener Kazimierz Moskal.
Sytuacja zdrowotna drużyny nie uległa zmianie. Trener nie może skorzystać z:
- Igora Łasickiego, Jesusa Alfaro, Igora Sapały, Dawida Szota, Bartosza Talara, Enisa Fazlagicia, Kacpra Dudy, Jakuba Stępaka i Josepha Colley’a.
Problemy w defensywie towarzyszyły ostatnimi czasy Wiśle Kraków. Jak trener zamierza poprawić ten element? „Patrząc na ostatnie mecze - szczególnie, jak traciliśmy bramki - to można dojść do takich wniosków. Patrząc też jednak na raport medyczny, to możliwości mamy mocno ograniczone. Igor Łasicki zaczął treningi z zespołem, ale raptem odbył dwie jednostki treningowe. Liczymy na to, że te dolegliwości, które u niego były, ma już poza sobą i w najbliższym czasie będzie mógł walczyć o to, żeby wskoczyć do kadry meczowej. Ewentualnie walczyć o pierwszą jedenastkę. Na ten moment jakichś wielkich możliwości w tej formacji nie mamy. Co można zrobić? Skupić się na tym, o czym już mówiłem, na tych zadaniach, które mamy wykonywać. Bo te bramki, które traciliśmy, to wynikały z prostych błędów. Te bardzo czytelne zachowania, które powinny funkcjonować, w tych sytuacjach nie funkcjonowały i przez to traciliśmy bramki. Pewnie, że potrzebujemy wszyscy, myślę tutaj o zespole, większej pewności siebie. Tę pewność trzeba budować od pierwszych minut każdego kolejnego meczu. Myślę, że na tym powinniśmy się skupić, żeby wejść w mecz dobrze przygotowanym. Z pewnością siebie i tę pewność siebie z każdą minutą budować” - zaczął trener Moskal.
W Trnavie między słupkami wiślackiej bramki stanął Kamil Broda. Czy tym razem także wyjdzie w wyjściowym składzie? „Kamil dostał szansę, bo tak jak mówiłem już po meczu dobrze pracował, dobrze wyglądał. Ten mecz, szczególnie w pierwszej połowie, w jego wykonaniu też był dobry. Mamy jednak jeszcze dzisiaj trening i po nim będziemy podejmować decyzję co do obsady bramki, ale też do poszczególnych pozycji w polu” - dodał.
Nad formą fizyczną pracować musi także Frederico Duarte, który niedawno dołączył do Wisły. Czy gra w meczach ma doprowadzić do lepszej dyspozycji zawodnika? „Myślę, że to dotyczy większej liczby zawodników. Tylko w ten sposób możemy budować ich formę, bo na normalny trening nie ma na razie czasu. Zdajemy sobie z tego sprawę. Zresztą też o tym mówiłem. Nie mamy zamiaru tutaj oszukiwać, oni dołączyli do nas później. Od początku było widać, że Tamas jest w nieco lepszej dyspozycji fizycznej. Frederico ma większe problemy i po prostu musimy czekać. Poprzez treningi, jakie by one nie były, ale też poprzez czas spędzony na boisku, liczyć na to, że ten czas będzie się skracał, żeby był w optymalnej dyspozycji” - mówił.
W kadrze meczowej na #SPAWIS nie znalazło się miejsce dla Dawida Olejarki. Na pytanie, czy zawodnik ten przegrywa rywalizację, trener odparł: „Na tę chwilę tak to wygląda. Ja wiem, że każdy zawodnik liczy na to, żeby dostać zaufanie, dostać szansę, ale mamy dwudziestu paru ludzi w kadrze i to treningi pokazują kto, w jakiej jest dyspozycji. Mamy konkurencję na boku, jeśli chodzi o skrzydła i na tej pozycji numer „dziesięć”, bo czasami w meczach graliśmy z Łukaszem Zwolińskim i Rodado, więc tak naprawdę na tę chwilę przegrywa rywalizację i stąd taka moja decyzja. Co będzie dalej, zobaczymy, bo różne rzeczy czasami się w życiu zdarzają i nie chciałbym tutaj przesądzać”.
Zespół z Chorzowa mocno zmienił oblicze między sezonami. Jak trener ocenia zespół Niebieskich? „Rzeczywiście Ruch, jeśli chodzi o kadrę, jest mocno w przebudowie. Myślę, że podobnie jak my. Jedna rzecz, która została, to trener. Został ten sam. Uważam, że jego pomysł na grę Ruchu nie zmienił się, natomiast to wszystko wymaga czasu. Trudno zatem jednoznacznie ocenić po trzech kolejkach to, w jakiej ktoś jest dyspozycji. Na pewno ta kadra tak mocno zmieniona i musi mieć czas, żeby ze sobą popracować” - kontynuował.
Na R22 szykuje się wysoka frekwencja, podobie jak to miało miejsce w meczach na arenie międzynarodowej. Czy zawodnikom lepiej gra się przy takiej publiczności, w okolicznościach, które towarzyszyły chociażby w starciu w Pruszkowie? „Myślę, że tak. Grając u siebie przy dużej publiczności, to ma być atut po naszej stronie. Wiadomo, ze jesteśmy niezadowoleni z tych dwóch dotychczasowych spotkań w I lidze. Uważam, że przynajmniej jeden z nich powinniśmy wygrać. Ale w tak trudnych momentach ta pomoc czy wsparcie kibiców jest bardzo potrzebne. Ja liczę, że to właśnie będzie naszym atutem. Trudno sobie wyobrazić, żebyśmy odczuwali presję ze strony własnych kibiców, którzy przyjdą nas oglądać” - zaznaczył.
Częste mecze nie dają szkoleniowca pola, jeśli chodzi o przygotowania do spotkań. „Tak naprawdę to nie ma czasu ani na odpoczynek, ani na trening, bo przy tym układzie gier do tego dochodzą podróże i trzeba zrobić wszystko, żeby wykorzystać trochę tego i trochę tego. Wczoraj trochę popracowaliśmy. Dzisiaj mamy rozruch, gdzie też będziemy chcieli coś zrobić. To pewnie nie będzie taki typowy rozruch jak w mikrocyklu cotygodniowym, ale cóż. Musimy się z tym pogodzić i do tego przyzwyczaić, bo tak to będzie jeszcze wyglądało przez jakiś czas” - zakomunikował.
W meczu ze Spartakiem zabrakło też siły w ofensywie. Czy skuteczność to też bolączka sztabu z R22? „Najbardziej żałuję, że był to drugi mecz z rzędu, gdy strzelamy pierwsi bramkę i nie potrafimy wykorzystać sytuacji, żeby zdobyć drugą i spokojnie ten mecz rozgrywać. Na pewno były takie okazje i mogliśmy tego dokonać zarówno w Pruszkowie, jak i w Trnawie. Wiadomo, że nawet bramka na 2:0 nie gwarantuje jeszcze sukcesu, ale myślę, że dużo łatwiej wtedy się gra. Ta pewność, o której mówimy, w ten sposób może być właśnie zbudowana” - analizował.
Ostatni mecz w komplecie Wiślacy zagrali w maju. Co zrobić, aby uniknąć ponownej gry w osłabieniu? „Moje słowa były takie same, jak na konferencji prasowej po tym meczu. Jest to odpowiedzialność, którą każdy musi wziąć na siebie. Te czerwone kartki czasami są różne. W tym ostatnim przypadku była to bezsensowna kartka. Nie chciałbym jednak wciąż poruszać tego tematu, żeby go zwyczajnie nie przywołać. Mam nadzieję, że ta seria dobiegnie do końca i będziemy grali w lidze pełne 90 minut jedenastu na jedenastu” - mówił.
W mediach pojawiła się informacja o tym, że pod Wawel miałby wrócić Marcelo. Jak szkoleniowiec wspomina współpracę z defensorem? „Ja z Marcelo pracowałem bardzo krótko, bo o ile pamiętam to w 2010 roku, kiedy przyszedłem do sztabu trenera Kasperczaka, Marcelo był jeszcze z nami. Pojechał na obóz do Barsinghausen i parę razy miałem okazję z nim indywidualnie pracować. Myślę, że od tego czasu upłynęło wiele wody w Wiśle i zawodnik też się zmienił. Co do tego, czy jest taki temat, to ja o tym nie słyszałem, aczkolwiek wiem, że w klubie cały czas mówimy o tym, że w tej sytuacji, w której jesteśmy, musimy kogoś szukać” - powiedział.
Marc Carbó przedłużył umowę z Wisłą i będzie jej zawodnikiem przynajmniej do 2026 roku. Jak ważny jest to gracz w talii kart Kazimierza Moskala? „Jest to bardzo ważny zawodnik. Szczególnie w tym momencie, gdy wypadł nam kolejny podstawowy piłkarz, młodzieżowiec. Myślę tutaj o Kacprze Dudzie. Na pewno odczuwaliśmy brak Marca w meczach ligowych i całe szczęście, że ta kara dobiegła końca i będzie mógł jutro wystąpić. Z mojej strony na pewno jeden problem jest rozwiązany i można powiedzieć, że kamyk z serca spadł” - wyjawił.
Na trybunach przy R22 szykuje się mecz przyjaźni. Czy trener lubi taką atmosferę? „Jeśli chodzi o trybuny, to fajnie, gdy mecz toczy się w przyjaznej atmosferze. Na pewno ta atmosfera na trybunach jest mile widziana, sympatyczna. Natomiast nie chciałbym, żeby to przeniosło się na murawę. Dla nas jest to bardzo ważny mecz, który gramy u siebie. Musi być dużo walki, determinacji, a ta przyjaźń może być okazana po meczu” - zakończył trener Kazimierz Moskal.