TS Wisła Kraków SA

Mistrzowska opowieść - część III - Malmö FF

4 lata temu | 06.04.2020, 17:52
Mistrzowska opowieść - część III - Malmö FF

Wspomnienia Marka Motyki.

„Po wyeliminowaniu Brugii oraz Zbrojovki Brno przyszedł czas na ćwierćfinał. Malmö było najlepszym zespołem w Szwecji, jego zawodnicy grali regularnie w pucharach. Uczciwie mówiąc, ludzie nie dawali nam zbyt dużych szans na awans. Skład rywali zawierał ponad połowę podstawowej jedenastki reprezentacji Szwecji” - mówi Marek Motyka.

Dobre otwarcie

Początek spotkania nie zaczął się zbyt dobrze dla krakowian, którzy zmuszeni byli do odrabiania straty. „Rywale byli bardzo mocni finansowo i organizacyjnie. Każdy mówił, że to nasz ostatni przeciwnik w tej edycji. A same warunki również były trudne, murawa pozostawiała dużo do życzenia. Jednak oczekiwania kibiców stały na wysokim poziomie, a na trybunach ogromny ścisk mimo marcowej pogody. Goście objęli prowadzenie po golu Hanssona w 13. minucie” - kontynuuje były kapitan Białej Gwiazdy.

Jednak zawodnicy Wisły zdołali odwrócić losy meczu, a tak opisywał to zdarzenie dziennik „Echo Krakowa”: „Oto w 26. minucie po krótkim wybiciu piłki z rzutu rożnego znakomity drybling umożliwił Wróblowi wyłożenie piłki Nawałce, który z bliskiej odległości skierował ją do siatki. Wreszcie na pięć minut przed końcem spotkania Wróbel po samotnym rajdzie pięknie dośrodkował, a Kmiecik spokojnie trafił do pustej bramki. Niektórzy gracze Malmö sygnalizowali, iż Wróbel podał piłkę tuż zza linii bramkowej. Sędzia jednak nie był w pobliżu sytuacji i nie mógł dać wiary demonstracyjnym reakcjom przegrywających z Wróblem pojedynek biegowy piłkarzy szwedzkich”.

Zwycięstwo dawało Białej Gwieździe nadzieję na awans do półfinału, a trener gości Robert Houghton nie szczędził miłych słów. „Wisła okazała się lepsza od Monaco i Dynama Kijów, a więc drużyn z którymi dotąd zmierzyliśmy się w tej edycji. Podziwiam u krakowian świetną organizację gry, umiejętność walki ofensywnej i precyzyjne crossowe podania” - powiedział członek sztabu szkoleniowego gości po zakończeniu spotkania.

Wisła Kraków - Malmö FF 2:1 (1:1)
0:1 Hansson 13’
1:1 Nawałka 26’
2:1 Kmiecik 86’


Wisła: Gonet - Motyka, Maculewicz, Budka, Płaszewski, Lipka, Kapka, Nawałka, Krupiński (78’  Targosz), Kmiecik, Wróbel

Malmö: Möller - Andersson, Erlandsson, Andersson, Andresson, Tapper, Ljungberg, Larsson, Hansson, Cervin (69' Andersson),  Kinnvall


Kataklizm w Szwecji

21 marca 1979 roku nadszedł czas na rewanż. Tym razem dzień ten nie okazał się szczęśliwy dla Białej Gwiazdy... „Boisko w Malmö było przykryte folią, obok linii leżały duże zaspy śniegu. Murawa była podgrzewana przed meczem przez dwa tygodnie, więc później w trakcie spotkania było na niej bardzo grząsko i ślisko. Do przerwy remisowaliśmy bezbramkowo. Spisywaliśmy się wzorowo w obronie, Gonet świetne zachowywał się w bramce. Po przerwie w 58. minucie Kazik Kmiecik strzelił gola i można było dostrzec zrezygnowane twarze rywali i opuszczone głowy” - zauważa wiślacki defensor.


Jednak to nie wystarczyło Białej Gwieździe do awansu. Oddajmy drugi raz głos korespondentom „Echa Krakowa: „Pech Wisły leżał w słabiutkiej dyspozycji bramkarza krakowskiego, który ma na swoim koncie trzy puszczone bramki. Zarówno tę pierwszą z rzutu karnego, który sprokurował swym zupełnie niepotrzebnym faulem na szwedzkim napastniku, jak i dwie następne, przy obronie których interweniował fatalnie, raz wbijając sobie piłkę do siatki, a raz wypuszczając ją z rąk pod nogi napastnika gospodarzy. Ogromnie żal Stanisława Goneta, piłkarza, który niejeden raz w swej długiej karierze był głównym autorem sukcesów Wisły, a tym razem, w Malmö, dopuścił do przegranej swojej drużyny”.

Marek Motyka podkreśla, że była jeszcze szansa uniknąć katastrofy. Zabrakło jednak i szczęścia, i precyzji. „W końcówce przeprowadziliśmy kontratak. Chyba ja dośrodkowałem w pole karne i Heniek Maculewicz sam chciał strzelić bramkę zamiast podać do lepiej ustawionego kolegi. Jednak trafił futbolówką w boczną siatkę. To była kluczowa sytuacja. Niedługo później zawodnicy rywala zdobyli ostatniego gola i wygrali ostatecznie 4:1. Szczerze mówiąc, to głupie rozegranie końcówki meczu w Szwecji będzie dla mnie nierozwiązaną zagadką. Do dziś, gdy ktoś wspomina to spotkanie, bardzo się denerwuję” - mówi wieloletni zawodnik naszego klubu.

Malmö FF - Wisła kraków 4:1 (0:0)
0:1 Kmiecik 58’
1:1Ljungberg 66’
2:1 Ljungberg 72’
3:1 Cervin 83’
4:1 Ljungberg 90’


Malmö: Möller - Andersson, Andersson, Andersson, Larsson (30' Jönsson), Erlandsson,  Tapper, Ljungberg , Kinnvall, Hansson, Cervin

Wisła: Gonet (84’ Holocher) - Motyka, Maculewicz, Budka, Płaszewski, Lipka, Kapka, Nawałka,  Krupiński (87’ Targosz), Kmiecik, Wróbel


W ten sposób zakończyła się przygoda Wiślaków z Pucharem Europy Mistrzów Krajowych w sezonie 1978/79. „Wyeliminowaliśmy Brugię i Zbrojovkę Brno, a kto wie, co byłoby po wygranej z Malmö. Wiedzieliśmy, że zostaliśmy jako jedyny polski zespół w pucharach i cały kraj nam kibicował. To było bardzo przykre, gdy potem przyjeżdżało się gdzieś w Polsce i od razu ktoś współczuł straconej szansy w Malmö. Cała przygoda w pucharach dała nam jednak dużo satysfakcji.” - kończy opowieść Marek Motyka.

Udostępnij
 
6326696