Po meczu w Legnicy nie krył niezadowolenia trener Mariusz Jop, którego podopieczni ulegli Miedzi 1:2. Czas na zapis konferencji prasowej po zakończeniu spotkania.
Mariusz Jop - Wisła Kraków
„Bolesna porażka z zespołem, o którym wiedzieliśmy, że ma swoje atuty w atakowaniu. Dwa bardzo ładne uderzenia z dystansu zadecydowały o tym, że straciliśmy dwie bramki. Pierwsza połowa słaba w naszym wykonaniu, myślę, że Miedź tutaj miała swoje sytuacje. W drugiej te role się odwróciły, dominowaliśmy. Mieliśmy my z kolei swoje szanse, ale nie potrafiliśmy ich zamienić na bramki. Niestety musimy przełknąć gorycz porażki” - zaczął.
Na pytanie, skąd wzięła się słaba dyspozycja Wisły w pierwszej połowie, trener odpowiedział: „Myślę, że tutaj przegrywaliśmy zbyt dużo pojedynków indywidualnych. To się rzucało w oczy dosyć mocno i z tego Miedź kreowała sytuacje. Po prostu po przegrywanych pojedynkach”.
Zdaniem jednego z dziennikarzy niewidoczny był Angel Rodado, którego rywal skutecznie wyłączył z gry: „Rodado też miał swoją sytuację, z bliskiej odległości strzelał takimi półnożycami. Normalnie w sytuacji treningowej robi to dziesięć na dziesięć, trafia w światło bramki. I w zdecydowanej większości są to bramki. Czasami jednak, jak się bardzo chce, to nie wychodzi”.
Obie bramki dla Miedzi padły po strzałach z dystansu. Czego zabrakło w defensywie? „Myślę, że tutaj zabrakło nam tego doskoku. Wiedzieliśmy, że Miedź to zespół, który strzelił dużo bramek właśnie z dystansu. Oni tego szukają, statystycznie oddają bardzo dużo strzałów z większej odległości. Brakowało nam skrócenia dystansu, po prostu blokowania tych strzałów. Tak najprościej mogę odpowiedzieć na to pytanie” - zaznaczył.
O kontrowersje z udziałem arbitra zapytano także szkoleniowca Białej Gwiazdy. Jak sędzia tłumaczył kwestię braku rzutu wolnego dla Wisły? „Tłumaczył, że Zwoliński dotknął piłkę i to była przyczyna dlaczego nie jest to traktowane jako podanie do bramkarza. Myślę, że zamiar tam był jasny. Być może przepis jednak tak mówi, że jak jest piłka dotknięta, to wtedy to jest traktowane inaczej. Myślę, że kontrowersją była również sytuacja, w której faulowany był Jaroch w pierwszej połowie, a był rzut wolny w drugą stronę. Po tej sytuacji był rzut rożny i straciliśmy bramkę. To też taka sytuacja trochę niezrozumiała dla mnie, gdzie ewidentnie Jaroch został kopnięty w twarz” - zakończył.
Wojciech Łobodziński - Miedź Legnica
„Przede wszystkim chciałem podziękować kibicom za fantastyczne przyjęcie. Czułem się jak w domu i to było i słychać, i czuć w atmosferze przed, w trakcie meczu i po meczu. Także dziękuję. To na początek. Jeżeli chodzi o sam mecz, to pierwsza połowa w naszym wykonaniu jest taka, jaką sobie zaplanowałem przez te ostatnie dni. Czyli te zmiany, które delikatnie wprowadziłem w pressingu i przygotowałem na mecz z Wisłą, dawały efekt, czyli graliśmy bardzo agresywnie, odbieraliśmy wysoko piłkę. Mieliśmy swoje sytuacje i patrząc oraz rozmyślając o tym meczu, to bałem się, że tej intensywności może nam zabraknąć w drugiej połowie. I niestety, tak się stało. Zmianami trochę podkręciliśmy to tempo i daliśmy trochę jakości, więc ostatecznie wygraliśmy, ale na tle takiego przeciwnika takie momenty mogą się zdarzać. Brawo dla chłopaków, bo wsparli dwójkę, która mało grała czyli Babacara i Janka, bo na pewno to był dla nich bardzo trudny mecz, ale też wiem - w tak młodym wieku - jeżeli chodzi o zawodników, że oni potrzebują wsparcia i drużyna dzisiaj ich wsparła i zagrali poprawne zawody” - podsumował.