Na to spotkanie kibice Ruchu i Wisły czekali z niecierpliwością. Sobotnie popołudnie było szczęśliwe tylko dla jednych z nich - tych z Krakowa. Biała Gwiazda nie dała najmniejszych szans ligowemu rywalowi, ogrywając go aż 5:0.
Mocno w mecz weszli zawodnicy z R22, którzy w 5. minucie objęli prowadzenie po stałym fragmencie gry. Mariusz Kutwa, który zastąpił na środku obrony wykartkowanego Alana Urygę, umieścił piłkę pod poprzeczką i wykorzystał tym samym wrzutkę z narożnika boiska posłaną przez Marko Poletanovicia.
Chociaż chorzowianie próbowali szybko przedostać się pod pole karne Wisły, to obrona spod Wawelu sprawnie reagowała na zapędy rywala. W 13. minucie dobre podanie między defensorami z Chorzowa otrzymał Zawiliński, ale poślizgnął się przy oddawaniu strzału i bramkarz Niebieskich nie miał problemów z interwencją.
Wypady Ruchu pod bramkę Wisły nie przynosiły im żadnej okazji na wyrównanie wyniku. Za to Biała Gwiazda grała w Chorzowie koncertowo. 21. minuta przyniosła szybki atak krakowian, wrzutkę Mikulca z lewej strony i bramkę Rodado, który głową posłał futbolówkę do siatki.
Minuty upatrywały, a Wisła wciąż była w natarciu. Gospodarze mieli problem z wyjściem z własnej połowy, nie mówiąc już o kreowaniu sytuacji. 33. minuta to znów akcja pod bramką Niebieskich. Futbolówka niczym w piłkarskich szachach wędrówka od jednego zawodnika Białej Gwiazdy do drugiego, aż trafiła pod nogi Zwolińskiego. Ten skierował ją do siatki, ale sędzia dopatrzył się spalonego.
Ostatnia faza pierwszej cześci meczu nieco się przedłużyła ze względu na przymusową przerwę przez zadymienie. Po wznowieniu gry Wisła poszła za ciosem i dorzuciła trzecie trafienie. Tym razem po składnej akcji futbolówkę do siatki posłał Angel Baena i było 3:0 dla drużyny Mariusza Jopa.
Trzy do przerwy, dwie po przerwie
Po zmianie stron pierwsi cios próbowali zadać gospodarze, a dokładnie Barański, który huknął z pola karnego, nieznacznie się myląc. Chwilę później ponownie Niebiescy zapędzili się w szesnastkę rywala, ale tam ataki odpierali krakowianie.
Nacisk gospodarzy nie ustawały, co pozwalało sądzić, że druga połowa ponownie będzie obfitować w emocje. Te gwarantowali ponownie zawodnicy Białej Gwiazdy, a dokładnie Angel Rodado, który w 56. minucie znów uradował swoich kibiców.
Rodado show trwał w najlepsze! 60. minuta to piąta bramka dla Wiślaków, którzy nie zamierzali się zatrzymywać. Tym razem hiszpański napastnik po długim rogu i z dystansu posłał futbolówkę do bramki Ruchu.
Zawodnicy trenera Szulczka próbowali powalczyć chociaż o honorowego gola.
W 74. minucie mogli pokusić się o bramkę, ale futbolówka po rykoszecie minęła słupek. Chwilę później znów było groźnie, ale Letkiewicz był na posterunku.
Do końca potyczki już nic do siatki „nie wpadło”, a piłkarze Białej Gwiazdy z trzema punktami wrócili do stolicy Małopolski!
Ruch Chorzów - Wisła Kraków 0:5 (0:3)