Sprawozdanie z meczu 5. kolejki PKO Ekstraklasy
Drużyny Wisły i ŁKS przystąpiły do tego starcia jako sąsiedzi w ligowej tabeli. W czterech poprzednich spotkaniach obie ekipy uzbierały po cztery oczka i znajdowały się tuż nad strefą spadkową. Kolejne punkty były im więc niezbędne, by w spokoju przygotowywać się do kolejnych pojedynków.
Dobre wejście w mecz zaliczył Michał Buchalik, który już w pierwszych minutach skutecznie sparował mocne uderzenie Jana Grzesika. Także jego vis-à-vis - Michał Kołba - mógł szybko podnieść swoje morale. Paweł Brożek próbował wykorzystać prezent od Maksymiliana Rozwandowicza, który poślizgnął się przy próbie opanowania futbolówki. Doświadczony snajper wpadł w pole karne i oddał techniczny strzał w stronę dalszego słupka, ale Kołba był na posterunku.
27-latek niewiele mógł jednak zrobić niecałe dziesięć minut później po kapitalnej główce Brożka. Wiślacki napastnik rewelacyjnie wykończył celne dośrodkowanie Vukana Savićevicia i tłumnie wypełnione trybuny przy ulicy Reymonta niemal eksplodowały z radości. Jakże symboliczny jest fakt, że wszystko to działo się w 23. minucie spotkania.
Główka pracuje
Tuż przed przerwą przewaga Białej Gwiazdy uległa podwojeniu. Po dośrodkowaniu piłki z rzutu rożnego po lewej stornie boiska najlepiej w polu karnym ŁKS-u odnalazł się David Niepsuj, który głową skierował piłkę do siatki, dzięki czemu sprezentował sobie świetny urodzinowy upominek.
Po zmianie stron Marcin Wasilewski zastąpił na boisku Lukasa Klemenza. Zmienił się więc nieco skład, ale nie zmieniło się nastawieni piłkarzy Wisły, którzy wciąż szukali kolejnych bramek. Bliski szczęścia byłw 49. minucie Rafał Boguski, lecz jego uderzenie wylądowało na słupku.
Vu(l)kan wystrzelił
Słupek był jednak bezpieczny, w przeciwieństwie do siatki w bramce Kołby, którą po upływie godzinie gry niemal rozerwał piekielnie mocnym wolejem Savićević. Reprezenant Czarnogóry dopadł do bezpańskiej piłki wybitej z pola karnego ŁKS-u i huknął bez namysłu, wprowadzając w ekstazę wiślackich fanów.
Radość na Reymonta mogła zostać spotęgowana przez Boguskiego. Pomocnik po indywidualnej akcji Wojtkowskiego i idealnym dograniu Jakuba Błaszczykowskiego musiał tylko dołożyć nogę do futbolówki. Zrobił to jednak na tyle niefortunnie, że kopnął prosto w Kołbę.
Na 10 minut przed końcem wcześniejszy wyczyn Boguskiego powtórzył wprowadzony w miejsce Kamila Wojtkowskiego Aleksander Buksa. Nastolatek uderzył groźnie zza pola karnego i ostemplował słupek. To rozochociło Wiślaków, którzy w jednej z kolejch akcji trzykrotnie oddawali strzał z dystansu. Pocisk Sadloka obronił Kołba, Błaszczykowski trafił w Brożka, a Savićević znacznie chybił.
Brozio-show
Ostatni akcent należał do Brożka, który głową wykończył dośrodkowanie Błaszczykowskiego po zagraniu piętą Savićevicia. Krakowscy fani mogli fetować pewne i widowiskowe zwycięstwo swoich ulubieńców, a najlepsza ofensywa ubiegłego sezonu odblokowała się na dobre i dała kolejny pokaz swojej siły.
Wisła Kraków 4:0 (2:0) ŁKS
1:0 Brożek 23'
2:0 Niepsuj 45'
3:0 Savićević 60'
4:0 Brożek 90+2'
Żółte kartki: Niepsuj, Buksa
Wisła Kraków: Buchalik – Niepsuj, Janicki, Klemenz (Wasilewski 46’), Sadlok – Wojtkowski (Buksa 76'), Boguski, Savićević – Jean Carlos, Brożek, Chuca (Błaszczykowski 60')
ŁKS: Kołba: – Grzesik, Sobociński, Rozwandowicz, Bogusz – Wolski (Piątek 71'), Guima, Kalinkowski – Ramirez, Sekulski (Kujawa 83'), Pirulo (Bryła 64')
Widzów: 17 045
Sędziował: Szymon Marciniak z Płocka