Relacja z mistrzostw w Amp futbolu.
To był wielki dzień dla polskiego ampfutbolu! Reprezentacja Biało-Czerwonych pokonała Izrael 8:0, a stadion Prądniczanki wypełnił się po brzegi kibicami głośno wspierającymi zawodników. - „Ten doping niósł nas niesamowicie” - przyznał Krystian Kapłon, do którego po meczu ustawiła się długa kolejka fanów proszących o autograf lub wspólne zdjęcie. Kibice oblegali również pozostałych kadrowiczów i sztab szkoleniowy i uzbierali setki podpisów biało-czerwonych.
„50% szans na grę"
Polscy fani byli tego dnia fantastyczni. Docenili to również rywale. Wrzawa i gromkie brawa, z jakimi przywitani na murawie zostali Izraelczycy, sprawiły na nich olbrzymie wrażenie. Nie bez powodu wielokrotnie dziękowali fanom za oklaski. Jeszcze bardziej zszokowani byli jednak Turcy. We wtorek odpoczywali, ale wieczorem przyjechali przyglądać się postawie głównych rywali do złota. W pewnym momencie tłum kibiców odwrócił się w kierunku Turków i zgotował im owację. Zaskoczeni ampfutboliści początkowo nie wiedzieli o co chodzi, ale po chwili odwzajemnili oklaski, a na ich twarzach zagościły szerokie uśmiechy.
Na boisku bohaterów było zaś... dwoje. To Kamil Grygiel, który strzelił gola i miał dwie asysty oraz fizjoterapeutka reprezentacji Zofia Kasińska, która się do tego przyczyniła. „Gdy na koniec czerwca złamałem nogę, lekarze dawali mi 50% szans na udział w turnieju. Udało się, jestem tu i niesamowicie chciałem strzelić gola, by zadedykować go Zosi. Przez półtora miesiąca ciężko ze mną pracowała, znosiła mnie, co nie zawsze było łatwe, i doprowadziła do formy na turniej. Dziękuję jej!” - uśmiechał się Grygiel. „Nie czuję się bohaterką, to chłopaki na boisku strzelali gole” - skromnie odpowiadała Kasińska, ale jej szalona radość po golu Grygiela będzie jednym z najbardziej pamiętnych obrazków turnieju.
Od juniora po amputacji do kluczowej postaci
Szczególne emocje kibicom zafundowali również Ukraińcy i Hiszpanie. Ci pierwsi przez niemal cały mecz skutecznie się bronili, ale w czwartej minucie doliczonego czasu gry Oliver Flores Coronado piętą skierował piłkę do bramki powodując euforię wśród Hiszpanów. Ten gol zapewnił im awans do ćwierćfinału niezależnie od wyniku meczu z Polską, który odbędzie się w środę o godzinie 18:00 na stadionie Prądniczanki.
Mnóstwa wrażeń doświadczyli kibice podczas meczu faworyzowanych Irlandczyków z Niemcami. Niżej notowany zespół po poniedziałkowej porażce 0:7 z Rosją, tym razem zaprezentował się o wiele lepiej, ale na mocnych Irlandczyków to nie wystarczyło i przegrali z nimi 1:2. Duża w tym zasługa Neila Hoeya, który pokazał się z bardzo dobrej strony. Jest on znakomitym przykładem na sens istnienia ampfutbolowych projektów wśród juniorów. Hoey bowiem stracił nogę w wyniku choroby nowotworowej, gdy był jeszcze małym dzieckiem. Szybko trafił jednak do grupy rówieśników trenujących ampfutbol i przebrnął przez wszystkie młodzieżowe szczeble, a dziś gra w mistrzostwach Europy.
Mecz ten był wyjątkowy również dla Jamie'ego Knowlesa. Reprezentant Niemiec zagrał pierwszy oficjalny mecz w seniorskim zespole. Właśnie we wtorek obchodził 16. urodziny, a to dolna granica wieku w rozgrywkach.
Bobsleista i tysiące kilometrów w podróży
W drugim meczu grupy C Rosjanie pokonali Belgów 7:0. „Czerwonym flamingom", jak się określają, nie pomógł nawet niezłomny Kristof De Mooter. Jeszcze cztery lata temu był on piłkarzem w niższych belgijskich ligach, ale w wypadku drogowym stracił nogę. Nie załamał się jednak, wrócił do sportu i uprawia nie tylko ampfutbol, ale również przygotowuje się do debiutu w zawodach... bobslejowych.
Nic dziwnego, że to szczególnie jego oklaskiwało z trybun dwóch rodaków. Steven i Ludo przyjechali do Polski specjalnie na mistrzostwa Europy w ampfutbolu, pokonali 1200 kilometrów, by wspierać rodaków. „Świetnie bawimy się i na mistrzostwach, i w ogóle w Krakowie, choć największe wrażenie zrobiło na nas muzeum w Auschwitz. Chcielibyśmy zostać w Polsce dłużej, ale musimy wracać, bo w środę nasz Club Brugge gra w Lidze Mistrzów z PSG i nie możemy przegapić szansy zobaczenia Messiego, Neymara czy Mbappe” - tłumaczyli Belgowie.
Na brak emocji narzekać nie mogli Grecy. Skazywani na porażkę zawodnicy przegrali wprawdzie z Francją, ale tylko jednym golem. Eksplozja radości Greków po golu strzelonym z rzutu wolnego przez Lazarosa Marikgosa wzbudziła aplauz wśród kibiców. Nic dziwnego, że Grecy tak mocno się cieszyli, był to ich drugi gol w historii startów w mistrzostwach Europy. W 2017 roku zajęli ostatnie miejsce, ale w Krakowie pokazują, jak wielkie poczynili postępy i znów sprawili kłopoty faworytowi. W poniedziałek przegrali wprawdzie z Anglią 0:5, ale po przerwie Brytyjczycy byli już sfrustrowani, bo nie byli w stanie pokonać Alexandriosa Ydariosa.
Ostatnią drużyną, która rozpoczęła zmagania w mistrzostwach Europy były Włochy, ale już ich pierwszy mecz zapewnił im awans do ćwierćfinału. Italia pokonała 2:0 Gruzję i o pierwsze miejsce w grupie zagra w środę z Turcją. „Choć najdłużej czekaliśmy na mecz, to przez poprzednie dni i tak cieszyliśmy się, że jesteśmy w Krakowie. To piękne miasto, a na turnieju wszystko jest znakomicie zorganizowane, więc dużo satysfakcji sprawia nam bycie w Polsce” - podkreślał Francesco Messori, ampfutbolista reprezentacji Włoch
W środę zakończona zostanie faza grupowa mistrzostw. Na najciekawsze zapowiadają się mecze Polaków z Hiszpanami i Anglików z Francuzami, które wyłonią ćwierćfinałowych rywali biało-czerwonych.
Belgia - Rosja 0:7 (0:4)
Gole: Iurii Plokhikh (8'), Sulambek Mutaev (12', 13' i 50'), Magomed Abuev (24'), Dmitrii Udalov (28'), Georgii Krivolutskii 34')
Francja - Grecja 2:1 (1:0)
Gole: Marian Sacacol (20'), Billy Lunaschi (28') - Lazaros Marigkos (40')
Irlandia - Niemcy 2:1 (2:1)
Gole: Kevan O'Rourke (10'), James Boyle (22') - Jonas Lappe (12')
Włochy - Grecja 2:0 (1:0)
Gole: Francesco Messori (12'), Marco Pollicino (30')
Hiszpania - Ukraina 1:0 (0:0)
Gol: Oliver Flores Coronado (50'+4')
Polska - Izrael 8:0 (3:0)
Gole: Tomasz Miś (9' i 46'), Kamil Grygiel (15'), Bartosz Łastowski (25'), Mariusz Adamczyk (32'), Krystian Kapłon (35'), Yoav Tsarfati (41' - sam.), Przemyslaw Fajtanowski (50+3')