TS Wisła Kraków SA

Mariusz Jop przed meczem #ŁKSWIS: Widzę w zespole dobrą energię, żeby jutro grać o zwycięstwo!

4 godziny temu | 06.12.2025, 14:25
Mariusz Jop przed meczem #ŁKSWIS: Widzę w zespole dobrą energię, żeby jutro grać o zwycięstwo!

Wisła Kraków w niedzielę, 7 grudnia zmierzy się w ostatnim spotkaniu w tym roku kalendarzowym z ŁKS-em Łódź. Będzie to pierwsze spotkanie wyjazdowe rundy wiosennej w ramach Betclic 1 Ligi. Przed tym meczem trener Białej Gwiazdy - Mariusz Jop odpowiedział na pytania dziennikarzy.


Jak wygląda strona mentalna drużyny po ostatni meczu z Zawiszą? „Myślę, że jeżeli chodzi o tę stronę mentalną, to pierwsze zachowanie zaraz po meczu, to oczywiście były spuszczone głowy. Natomiast można powiedzieć, że czas leczy rany i ta spuszczona głowa w tym momencie zmieniła się na taką sportową złość i chęć rewanżu i to jest pozytywne. My wiemy, że w piłce takie sytuacje się zdarzają i wiemy też, że w piłce jest krótki czas od tego, jak się wygrywa lub się przegrywa mecz, bo każdy kolejny jest najważniejszy i to jest dla nas szansa zmazania tej plamy. Niewątpliwie mecz pucharowy był dla nas wstydliwy” – odniósł się do ostatniego meczu trener Jop.  

W Bydgoszczy wszystkie bramki zostały stracone ze stałych fragmentów gry. „Oczywiście była szczegółowa analiza tych straconych bramek i wiemy, że co najmniej trzech powinniśmy uniknąć. Jeżeli chodzi o te bezpośrednie fragmenty gry, mam tu na myśli rzut karny, trzecią i czwartą bramkę. Przy drugiej też trzeba oddać, że było to bardzo dobrze wykonane, natomiast to nie znaczy, że temu nie można zapobiec. Wiemy, jakie zachowania powinny być w takiej sytuacji. Natomiast błędy indywidualne decydowały o tym, że rywal był bardzo skuteczny. Oczywiście trzeba oddać, że były bardzo dobrej jakości do środkowania i też chociażby przy czwartej bramce i trzeciej. Rywal miał trochę szczęścia przy tych sytuacjach, bo przypomnę bramkę samobójczą Duarte, a bramka na 4 to było odbicie od słupka i akurat spadła pod nogi zawodnika, który nie był kryty. Tutaj kamyczek do naszego ogródka, że w naszym sposobie krycia taka sytuacja nie może mieć miejsca. Tam powinien być piłkarz, który za niego odpowiadał ustawiony od bramki, czyli ta piłka spadłaby jemu pod nogi, a nie rywalowi.” – analizował szkoleniowiec Wisły.  

Ocena postawy Kamila Brody. „Ja nie chciałbym oceniać indywidualnie piłkarzy na forum. My to zrobiliśmy wewnętrznie i niech to zostanie wewnątrz zespołu. Oczywiście każdy ma prawo, tak jak zawsze, do swojej opinii: dziennikarze, kibice. My tą analizę oczywiście mamy zrobioną, każdego zawodnika, ale też gry zespołu i postawy zespołu.” – odparł trener.  

Spotkanie ze Stalą wygrane dość pewnie, podobnie jak mecze na początku sezonu. Czy musi się tak dziać, że po rozegraniu kilkunastu spotkań ta dyspozycja nie jest już taka topowa? „Myślę, że wszyscy byśmy chcieli, żeby Wisła Kraków wyglądała tak jak w pierwszej połowie ze Stalą Mielec. Natomiast też się ta retoryka bardzo szybko zmienia. Z resztą to pytanie o tym świadczy. W niedzielę gramy bardzo dobrze, w czwartek zagraliśmy słaby mecz i przegraliśmy, ale tutaj już ta zmiana jest dosyć istotna w postrzeganiu zespołu. Ja sobie zdaję sprawę, że tak to jest u nas i też myślę, że sporo osób po prostu czekało na to, aż będzie mogło te krytyczne uwagi w kierunku trenera i w kierunku zawodników przedstawić. Chyba to jest taka nasza specyfika, że generalnie jak jest dobrze, to nie za bardzo niektórzy wiedzą co powiedzieć i co napisać. Jak jest coś nie tak, to wtedy można cały oręż tej krytyki przedstawić. Oczywiście to jest prawo każdego kibica i dziennikarza. Uważam, że ostatni mecz ligowy był na dobrym poziomie. Oczywiście mecz pucharowy, to już mówiłem na ten temat, nie powinna się wydarzyć taka sytuacja. Abstrahując absolutnie od okoliczności i analizy takiej szczegółowej na chłodno. Wisła Kraków nie może przegrywać z trzecioligowym zespołem w takich rozmiarach. Natomiast nie wiem, czy tutaj szukalibyśmy analogii, bo sytuacja pod koniec poprzedniego sezonu była trochę inna. Oczywiście naturalną sytuacją, że z końcem roku to zmęczenie się pojawia. O tym zresztą mówiłem już kilka tygodni temu i to jest naturalne. Natomiast to jest sytuacja, która nie dotyczy tylko nas, czyli piłkarzy Wisły Kraków. Widzę w zespole dobre nastawienie, dobrą energię do tego, żeby jutro grać o zwycięstwo. Myślę, że to jest teraz dla nas najważniejsze, żeby się przygotować optymalnie do jutrzejszego spotkania i to, co zaczęliśmy w spotkaniu z Mielcem, czyli bardzo dobrze rozpoczęliśmy rundę wiosenną. Liczę na to, że będziemy kontynuowali tę serię i zakończymy ten rok zwycięstwem.” – przekonywał trener Mariusz Jop.  

Forma faluje. Pojawiają się mecze jak ze Stalą, ale też jak w Siedlcach. „Jeżeli zasłużymy, to sami siebie możemy krytykować, bo w piłce tak jest, że ta sinusoida jest i będzie zawsze. Nie oczekujmy, że Wisła Kraków będzie grała tak, jak w pierwszych sześciu spotkaniach cały sezon, bo po prostu tak się nie da. Są nieliczne bardzo przypadki. Raz na jakiś czas we wszystkich ligach, gdybyśmy spojrzeli, to się taki zespół trafi. Natomiast całkiem naturalną sytuacją jest, że jednak ta forma faluje i to dotyczy indywidualnie każdego piłkarza i dotyczy też zespołu. Naszym celem i zadaniem jest, żeby na ten ostatni mecz przygotować zespół, żeby był w maksymalnie dobrej dyspozycji i to robimy wszyscy.” – powiedział.  

Julius Ertlthaler i Frederico Duarte rozegrali pełne 90 minut w Bydgoszczy. Będą gotowi na jutrzejsze spotkanie z ŁKS-em? „Założenie przed meczem z Zawiszą było trochę inne. Natomiast w związku z tym, jaka była sytuacja, chcieliśmy grać do końca o zwycięstwo. Dlatego i Julek, i Dua grali całe spotkanie. Akurat to są piłkarze, którzy parametry wytrzymałościowe, intensywność potrafią utrzymywać na dobrym poziomie w wielu spotkaniach. Oni są normalnie brani pod uwagę do pierwszej jedenastki. Nie sądzę, żeby był jakiś problem dla nich pod względem fizycznym.” – odpowiedział szkoleniowiec Białej Gwiazdy.  

ŁKS był przewidywany jako faworyt do wali o czołowe miejsca, ale teraz zajmuje dość odległe miejsce w tabeli. Gdzie i jakie są mocne i słabe punkty najbliższego przeciwnika Wisły? „Myślę, że tu trzeba spojrzeć na ŁKS przede wszystkim po zmianie trenera Szoki. Wiemy w jaki sposób jego zespół funkcjonował, kiedy prowadził Znicz miał takie ustawienie w obronie niskiej 5-3-2. Zresztą trener o tym chyba też mówił publicznie, że głównie skupia się teraz na grze defensywnej i myślę, że możemy się spodziewać takiego obrazu, że jednak ŁKS mimo tego, że gra u siebie nie będzie zespołem proaktywnym. Raczej będzie zespołem, który będzie czekał nisko i będzie liczył na ataki szybkie, na stałe fragmenty gry, bo ma kilku wysokich zawodników w groźnych przy stałych fragmentach gry. Wiemy też, że jakość boiska w Łodzi jest bardzo niska. Miałem takie sygnały kilka tygodni wcześniej. Ciekaw jestem na ile udało się doprowadzić to boisko, bo dwa ostatnie spotkania pod wodzą trenera Szoki były rozgrywane na wyjazdach. Jeszcze nie miałem okazji zobaczyć tej murawy, więc raczej spodziewam się takiego sposobu grania, o którym wspomniałem. Oczywiście wprowadzenie nowego systemu wymaga czasu, żeby zespół działał jak automat. Każdy tydzień myślę, że to jest coś, co sprawi, że ŁKS będzie funkcjonował lepiej jako zespół i będzie lepiej rozumiał tą taktykę, która w dużej części została zmieniona w stosunku do poprzedniego trenera. Spodziewam się raczej obrony niskiej i ataków szybkich, spodziewam się raczej czekania na stałe fragmenty gry. Jeżeli budowanie ataków, to ta struktura jest trochę podobna do naszej, bo ona jest w takim układzie 3-2-4-1, czyli trochę podobnie jak my. To jest też zespół, który gdzieś próbuje budować swoje ataki przez środek. Ma tam wystarczająco dużo jakości, jeżeli chodzi o indywidualne umiejętności piłkarzy. Więc na pewno ten mecz będzie dla nas wymagający.” – opisywał.  

Wracając do meczu z Zawiszą, czy niektórym piłkarzom nie brakowało koncentracji? „Jak sobie przypomnimy, jak Kamil bronił w lidze, to miał podobne problemy, jeżeli chodzi o budowanie. Bardziej bym to widział w takim kontekście, że to nie było coś, co wynikało z jego rozluźnienia czy lekceważenia, raczej były tam trochę nerwowe reakcje. Bardziej to widzę w tą stronę, a nie jako lekceważenie czy brak koncentracji.” – mówił.  

Co zrobić, by takie sytuacje się nie powtórzyły? „Myślę, że przekaz jest jasny tutaj, jeżeli chodzi o to, co my chcemy zrobić w fazie przejściowej, bo tam była taka sytuacja, gdzie Mariusz Kutwa odebrał piłkę, wygrał pojedynek jeden na jeden i pierwsze, co my chcemy robić, to jest szukać podaniem zawodnika, który jest ustawiony jak najwyżej. To jest zachowanie oczekiwane w fazie przejściowej. Mariusz się tu zdecydował na wyprowadzenie piłki i popełnił błąd, bo piłka gdzieś mu tam odskoczyła za daleko. Finalnie jakby daliśmy, zgadzam się w pełni, że to był też taki ważny moment, który pozwolił rywalom uwierzyć w to, że to spotkanie mogą wygrać. Myślę, że to jest całkiem naturalne, że jak się gra z zespołem, który jest niżej notowany, no to takie sytuacje sprawiają, że ten zespół zaczyna wierzyć w siebie. Każda stworzona potencjalnie sytuacja pod naszą bramką, czy zdobyty gol, daje im dużo więcej energii, kibice ich niosą. To jest takie naturalne zachowanie, jeżeli chodzi o tę stronę mentalną. Zgadzam się z tym, że to my daliśmy w tamtym spotkaniu rywalowi ten przysłowiowy tlen i wiarę w to, że mogą to spotkanie wygrać i finalnie tak było.” – dopowiedział szkoleniowiec.  

Czy będą zmiany w składzie? „Będzie duża skala zmian.” – odparł krótko.  

Czy ŁKS nie zmieni trochę sposobu grania? To pierwszy mecz nowego trenera przed własną publicznością i spotkanie zamykające jesień. „Mówiłem o fazie obronnej rywala. Oczywiście spodziewam się tego, że jak będziemy my otwierali bramki, to rywal podejdzie do nas wysoko. Nie sądzę, żeby od razu się ustawili nisko i dali nam tutaj swobodę. Natomiast dwa ostatnie mecze pokazały, że po pierwsze każde otwarcie gry to było długie podanie i byli często w obronie niskiej.  Co nie znaczy, że tak jak mówiłem, że to jest zespół, który nie potrafi, nie ma jakości do tego, żeby operować piłką. Natomiast też rozumiem tą logikę działania trenera, że najpierw skupił się przede wszystkim na grze defensywnej, bo też ŁKS miał z tym problemy.” – opisywał trener.  

Jak wyglądał będzie plan na najbliższe tygodnie? „ Jeżeli chodzi o plan, to są cztery tygodnie przerwy. To nie znaczy, że cztery tygodnie piłkarzy nie będą nic robili. Będą mieli indywidualny plan na ostatnie dwa tygodnie poprzedzające start przygotowań. Zaczynamy 5 stycznia. Tydzień trenujemy na własnych obiektach. 11 stycznia wylatujemy do Turcji na dwa tygodnie. Wracamy 25 stycznia. W Turcji mamy zaplanowane cztery gry. Środa, sobota, środa, sobota. Po powrocie jeszcze mamy w planie sparing ze Stalą Mielec w Myślenicach. Prawdopodobnie w sobotę. To będzie ostatni sparing poprzedzający rozpoczęcie rozgrywek. Pierwsze dwa tygodnie zawodnicy mają pełny odpoczynek. Znam ich dobrze i wiem, że oni nie będą leżeli plackiem, tylko jakieś aktywności będą mieli. Wielu lubi grać w padla, czy inne dyscypliny. To są ludzie, którzy lubią po prostu ruch. Natomiast te dwa tygodnie mają zupełną dowolność, jeżeli chodzi o wybór formy rekreacji. Piłkarze już mają konkretną rozpiskę w tych dwóch tygodniach przed startem przygotowań. Będzie 8 treningów do zrobienia tak, żeby nie startować od zera, tylko z wyższego pułapu, bo tego czasu na przygotowanie jest 5 tygodni. To nie jest dużo, natomiast jest to wystarczające. Wiemy, że każdy tę pracę wykona tak jak należy. Tak było w poprzednim roku, tak było przed początkiem sezonu, czyli w okresie letnim. Więc jest to wszystko zaplanowane i przedstawione piłkarzom. Zawodnicy mają obowiązek wysłać dane z każdego treningu.” – zakończył trener Mariusz Jop.  

Udostępnij
 
7326384