To już szóste zwycięstwo ligowe zespołu Mariusza Jopa! Tym razem Wiślacy nie pozostawili złudzeń i pewnie pokonali Śląsk Wrocław w hicie kolejki. Mariusz Jop na konferencji prasowej podsumował to spotkanie.
„Tradycyjnie gratuluję zespołowi świetnego meczu, utrzymania wysokiej formy, wysokiej skuteczności. Jak się na nas patrzy z boku, to wszystko wygląda ładnie, to wszystko wygląda prosto. Ja wiem, że kryje się za tym bardzo ciężka praca całego zespołu. Nie tylko fizyczna, ale też pod względem mentalnym. Utrzymanie koncentracji nie jest łatwe. Chciałem pogratulować chłopakom, bo naprawdę świetne spotkanie dzisiaj. Mecz przy pełnych trybunach, fantastycznych kibicach. Bardzo się cieszę, że dajemy radość sobie i ludziom, którzy przychodzą na stadion. Wielkie gratulacje jeszcze raz” - rozpoczął.
Nieobecność Mariusza Kutwy i problemy Juliusa Ertlthalera przy schodzeniu z boiska – to coś poważnego? „Mariusz w spotkaniu ze Zniczem skręcił lekko staw skokowy. Ta sytuacja miała miejsce w drugiej połowie. W tym miejscu, w którym znajduje się zraszacz. Skręcił staw skokowy na nierówności i to jest efekt jego absencji. Sytuacja z Mariuszem wygląda w miarę dobrze. Myślę, że jutro powinien już normalnie być w treningu. Nie chcieliśmy podejmować ryzyka wstawiając go, kiedy nie był na 100% przygotowany. Jeśli chodzi o Juliusa, to ma lekki problem przeciążeniowy. Myślę, że nie będzie to na tyle poważne, żeby go wykluczyło z kolejnego spotkania” - odpowiedział.
Duża różnica pomiędzy zespołami. Czy to zaskoczenie? „Śląsk ma wielu bardzo dobrych piłkarzy. Punktuje i jest wysoko w tabeli. Jest to zespół, który tak jak mówiłem na konferencji przedmeczowej, na pewno będzie się liczył, jeżeli chodzi o walkę o awans. Musimy powiedzieć, że my jesteśmy w dobrej formie i nie pozwoliliśmy dzisiaj rywalowi na dużo. W zasadzie, to nie stworzyli żadnej sytuacji pod naszą bramką. Dobrze funkcjonowaliśmy jako, jako grupa w defensywie. Byliśmy blisko siebie, byliśmy agresywni, wypychaliśmy rywala wysoko, byliśmy skuteczni z piłką, jeżeli chodzi o nasze ataki. Ja głównie patrzę na siebie, tak jak wielokrotnie to mówiłem. Najważniejsze jest to, jak my funkcjonujemy, jak wypełniamy nasze zadania. Jeżeli będziemy dalej w takiej formie, to myślę, że będziemy w stanie wygrywać wysoko z każdym” - mówił.
Marc Carbó to cichy bohater na boisku? „Myślę, że dzisiejszy mecz Marca był najlepszy z tych, które odbyły się w tym sezonie. Wrócił do dobrej dyspozycji sprzed kontuzji. Nie tylko on był dzisiaj bardzo dobry w obronie. Przypomnę drugą bramkę. Świetny odbiór Kacpra Dudy, kiedy wypchnęliśmy rywala i odebrał w środku. Zaliczył później asystę do Rodado. Bardzo dużo ciężkiej pracy nie tylko Carbo i Dudy, ale całego zespołu. Pozycje numer 9 i 10 czyli Rodado i Ertlthaler także bardzo ciężko pracują w obronie. Wszyscy jako zespół dobrze funkcjonujemy, jeżeli chodzi o tą grę defensywną. Jesteśmy w bloku blisko siebie, każdy wie co ma robić i robi to dobrze. To jest też efekt wielu naszych sytuacji w ofensywie później. Kontrola meczu to nie tylko posiadanie piłki, ale również dobre ustawienie w obronie” - ocenił.
Z każdym meczem możemy obserwować Jakuba Krzyżanowskiego i jego dobre zagrania. „Krzyżanowski dostał powołanie do Reprezentacji U-20. Gratuluję mu tego. Z pewnością jest to świetna sprawa i ogromne wyróżnienie jeździć na Kadrę. W trakcie tej nieobecności [wypożyczenie do Włoch – przyp. red.] na pewno poprawił działania indywidualne w defensywie. Jest lepszy w obronie, zmężniał, jest lepszy w kontakcie, jest agresywniejszy. Z pewnością nie był to czas stracony dla niego. Jest w wysokiej formie, tak jak reszta zawodników. Cieszę się i gratuluję. Myślę, że pod kątem pierwszej reprezentacji, to trzeba jeszcze spokojnie patrzeć. To jeszcze bardzo długa droga. Na razie musi mieć stabilną formę i cały czas to potwierdzać w kolejnych meczach” - powiedział.
Pierwsze powołania już przyszły. Co w takim razie z zaplanowanym meczem z Wieczystą Kraków? „Pamiętajmy, że nie było podanych powołań do U-21. Trener Brzęczek jeszcze ich nie ogłosił, bo czeka na powołania pierwszego zespołu. To jest ze sobą powiązane. Zakładamy, że do U-21 kolejnych dwóch zawodników może dostać angaż. Bez czterech zawodników z pierwszego składu, plus Wieczysta nie będzie miała bramkarza, myślę, że oba zespoły będą wnioskowały o to, żeby to spotkanie przenieść”.
Marko Božić i Ervin Omić weszli już w drużynę? „Ci wszyscy zawodnicy, którzy są albo poza kadrą, albo są kontuzjowani, przychodzą na mecze, są z zespołem. Tak samo było w przypadku i Omicia i Bozicia. Byli na meczu, obserwowali kolegów z drużyny. Myślę, że mają pozytywne wrażenie z dzisiejszego dnia”.
Ardit Nikaj prezentuję swoją optymalną dyspozycję? „Pracuje dobrze, jak pozostali zawodnicy. Wszyscy się mocno starają, chcą być jak najbliżej pierwszego składu. Tak samo jest z Nikajem. Gratuluję mu, bo fajnie jest strzelić bramkę w debiucie. Oczywiście to nie gwarantuje to absolutnie występu w kolejnym spotkaniu, bo jest duża rywalizacja. Tak jak mówiłem, za chwilkę dojdzie Božić, który jest przygotowany, Omić też. On akurat troszkę więcej czasu potrzebuje, ale też za chwilę będzie brany pod uwagę, więc ta rywalizacja wewnątrz jest duża. To też wpływa na jakość wszystkich zawodników” - kontynuował trener.
Co się zmieniło w przygotowaniu zespołu, że widzimy taką odmienioną Wisłę? „Pracujemy bardzo podobnie jak w zeszłym sezonie. Dołożyliśmy kilka rzeczy, jeżeli chodzi o trening indywidualny. Zwracamy dużą uwagę na trening pozycyjny. Przede wszystkim gramy szybciej. To jest coś, co zmieniło się na plus. W działaniach ofensywnych staramy się ograniczyć liczbę kontaktów. Daje nam to większy komfort, jeżeli chodzi o przestrzeń w polu karnym, bo później rywale mają mniej czasu na to, żeby „połapać nas” właśnie w tej przestrzeni. Myślę, że drużyna ma taki dobry flow teraz. Czuję tą moc i czuję, że jak stwarzamy sytuację, to za każdym razem jesteśmy bardzo groźni. Albo pada bramka, albo zazwyczaj coś z tego wynika: rzut rożny, czy odbita piłka, którą również zbieramy. Co do najważniejszej części pytania - nie wprowadziliśmy radykalnych zmian co do treningu”.
Kolejna bramka na koncie Wiktora Biedrzyckiego. Oprócz bramki zawodnik po raz kolejny zaprezentował się w świetnej formie w obronie krakowskiej Wisły. „Myślę, że ten nieudany początek poprzedniego sezonu wynikał z tego, że Wiktor po prostu do nas przyszedł nieprzygotowany. Został wrzucony na głęboką wodę. Wiadomo jaka była sytuacja, jak było dużo spotkań. Później pojawiło się kilka błędów i faktycznie przypięto mu „łatkę” zawodnika, który sobie tutaj nie poradził. Natomiast przepracował normalnie jeden, drugi okres przygotowawczy, jest zdrowy, dobrze funkcjonuje, wyróżniał się w sparingach. Wiktor zapracował na to, żeby grać w pierwszej jedenastce i potwierdza to na boisku. Strzelił drugą bramkę, dobrze funkcjonuje w defensywie, jest bardzo pożyteczny przy piłkach w powietrzu. To jest jego silna strona. Tak jak Wiktor, cały zespół jest w wysokiej dyspozycji”.
Gdzie jest „sufit” dla Angela Rodado? „Angel udowadnia kolejny sezon, że jest świetnym piłkarzem. Życzę mu, żeby grał jeszcze lepiej. Wydaje mi się, że liczba bramek, jaką ma po tych sześciu kolejkach, po sześciu meczach rozegranych przez nas jest imponująca i oby tak dalej. Myślę, że Angel poza tym, że strzela bramki, bardzo mocno pracuje dla zespołu. Wiele piłek odbiera na wślizgach, jest cały czas obecny w grze defensywnej. Czasami tak jest, że jak się chce robić dużo dla zespołu, to to później wraca indywidualnie w liczbach piłkarzy. Podkreślam to cały czas, że jeżeli chodzi o obronę, to cały zespół bardzo mocno pracuje. „Roda” też nie jest egoistą. Jak trzeba podać, to szuka podania. To nie jest taki człowiek, który jak będzie widział partnera w lepszej sytuacji, to za wszelką cenę będzie chciał zdobywać bramki. Bramki zdobywać potrafi – to nie ulega wątpliwości. Ma świetną finalizację. Cieszę się bardzo, że dzisiaj dodał trzy trafienia do klasyfikacji strzelców”.
Głód bramek. „To jest nasz charakter i jedna z naszych ważniejszych wartości zespołu, żeby nie być nasyconym, żeby cały czas być głodnym zdobywania kolejnych bramek. Wiemy, że taki sposób myślenia przy prowadzeniu jeden, czy dwa do zera, żeby się cofnąć i czekać, to często się źle kończy. My chcemy utrzymywać cały czas wysoką intensywność gry. Z resztą to nie było widać tylko w tym meczu, ale też w poprzednich. Zespół, który się nastawia na obronę, na pewno nie strzela tak dużo jak my” - zakończył szkoleniowiec.