Wisła Kraków sobotę kończyła z trzema punktami zdobytymi w Gorzowie Wielkopolskim po golu Rafała Mikulca. Potyczkę #WARWIS ocenił Mariusz Jop na konferencji pomeczowej.
„Gratuluję moim zawodnikom tego wywalczonego zwycięstwa na trudnym terenie. Z zespołem, który też pokazał w wielu momentach dobrą grę. Cieszę się, że mój zespół pokazał charakter, duże zaangażowanie, dużo walki po - co by nie mówić - trzech dniach po Superpucharze. To też nie było łatwe, natomiast było widać, że ta drużyna wiedziała, po co wychodzi na boisko. Widać było, że jest dobra energia w zespole i to na pewno musimy pielęgnować. Mecz był wyrównany. My mieliśmy swoje szanse. Gospodarze również takie mieli. „Leta” się kilka razy bardzo dobrze zachował. Cieszę się bardzo ze zwycięstwa. Wiem, że spotkania z drużynami, które walczą o utrzymanie są bardzo trudne. Tym bardziej jest to dla nas cenny wynik” - podsumował sobotni mecz.
W wyjściowym składzie na Wartę dokonaliście aż szczęściu zmian. Skąd taka decyzja? ,,Pierwszy powód był taki, że był krótki odstęp od spotkania o Superpuchar. Dwa, też była podróż i te wszystkie elementy złożyły się na to, że to zmęczenie się jednak potęguje. Zawodnicy, którzy dzisiaj zagrali od początku, a mam na myśli tych, którzy zazwyczaj nie grają w pierwszym składzie lub nie w takim wymiarze czasowym, myślę, że pokazali się z bardzo dobrej strony. To też pokazuje, że oni są gotowi. Czekali na swoją szansę i uważam, że wywiązali się z zadania. Wielu zagrało bardzo dobrze, więc ja tym bardziej się cieszę, że funkcjonujemy dobrze jako zespół” - odpowiedział.
Zgodnie z tym, co padło na konferencji przed meczem - kibice mieli niespodziankę. Angel Rodado wrócił do kadry meczowej, ale póki co na ławkę rezerwową. Jak zatem wygląda jego sytuacja zdrowotna? ,,Wygląda optymistycznie. Był z nami na ławce. Miał tygodniową przerwę w treningach, dlatego jeszcze nie był na tyle gotowy do gry, żeby nie było ryzyka jakiegoś innego urazu, niezwiązanego z barkiem. Wygląda to jednak optymistycznie i myślę, że już w najbliższym meczu w jakimś wymiarze czasowym możemy go zobaczyć” - ocenił. ,,Jeżeli bark wypada kolejny raz, to ryzyko urazu jest zwiększone. Oczywiście, mógłby iść na operację teraz, ale po takim zabiegu jest bardzo długa przerwa, więc myślę, że Angel będzie z nami, będzie starał się nam pomóc, bo może być również tak, że przez kilka lat ten uraz się nie powtórzy. Tutaj jest to pewnego rodzaju loteria” - dodał.
Podczas meczu nie zabrakło nerwowych momentów, zwłaszcza, gdy piłka nie chciała wpaść do bramki Warty. Z czego wynikały te problemy? ,,Po pierwsze była duża agresywność zespołu Warty, a dwa warunki dzisiaj nie ułatwiały grania. Wiał silny wiatr, a też trzeba powiedzieć, że to boisko nie ułatwiało takiego wielopodaniowego budowania ataków. Myślę, że to były główne elementy, natomiast trzeba przyznać, że Warta broniła się dobrze, byli agresywni. My mieliśmy swoje szanse w pierwszej połowie, ale zabrakło trochę skuteczności. Też bramkarz się świetnie zachował, któryś z obrońców wybił piłkę. Takich momentów w pierwszej połowie na pewno mieliśmy sporo” - mówił.
Kilka razy Biała Gwiazda miała problem z graniem długich piłek za plecy obrońców. Jak wyeliminować te błędy? „Była jedna taka sytuacja, w której Drzazga chciał lobować Letkiewicza. Był tam błąd. Akurat drugą połowę graliśmy pod wiatr. Poszło podanie trochę nieoczekiwane dla obrońców. Zbyt wolno obniżyli obronę i stąd była ta sytuacja. Natomiast nie przypominam sobie, żeby po zagraniu za plecy Warta stwarzała jeszcze jakieś sytuacje. Oczywiście, mieliśmy trochę problemów w fazie przejściowej po stałych fragmentach gry. Dwa razy było gapiostwo w pierwszej połowie, natomiast nie postrzegam tego jako nasz jakiś większy problem” - zakończył Mariusz Jop.